Bartłomiej Grzechnik: jak dzieci we mgle
BBTS Bielsko-Biała przegrał z Jastrzębskim Węglem 3:0. W żadnym z setów bielszczanie nie zdołali ugrać nawet 20 punktów. Co się stało, że po świetnym spotkaniu z Cerradem Czarni Radom, w następnej kolejce PlusLigi, w Jastrzębiu zostali wręcz zdemolowani przez rywali? Odpowiedź próbuje znaleźć środkowy BBTS.
PLUSLIGA.PL: Po kilku latach spędzonych w Radomiu, przeniósł się pan do Bielska-Białej. Przyznam, że była to dla mnie zaskakująca decyzja. Jakiś szczególny powód?
BARTŁOMIEJ GRZECHNIK: Przede wszystkim, chciałem zmienić środowisko. Nie dlatego, że mi się coś nie podobało w klubie czy zespole. Od małego byłem w Radomiu i stwierdziłem, że jak w tym roku nie zmienię czegoś w swoim życiu, to nie wyjdzie mi to na dobre. Miałem kilka opcji. Niektóre nie wypaliły, innych ja nie wybrałem. Chciałem rywalizować o „szóstkę” w zespole, który będzie miał aspiracje chociaż na środek tabeli. Ostatnia porażka w Jastrzębiu nie zmienia mojej opinii - nadal uważam, że jesteśmy w stanie zająć 7-8 miejsce w klasyfikacji. Do tego będziemy dążyć.
Zaczynało brakować motywacji?
BARTŁOMIEJ GRZECHNIK: Ta sama, hala, ta sama szatnia, droga z domu do hali. Jadąc na trening czułem, że gasnę psychicznie, odnosiłem wrażenie, że zaczyna mi brakować motywacji do pracy na treningach. Miałem problem z samym sobą, z tym, że od wielu lat wszystko było takie same. To był jedyny powód zmiany barw klubowych. Nie trener, nie klub.
Teraz czuje się pan lepiej?
BARTŁOMIEJ GRZECHNIK: Tak. Myślę, że zmiana otoczenia zadziałała na plus. Fizycznie i psychicznie czuję się bardzo dobrze. Mam nadzieję, że to z kolei zaowocuje w kolejnych meczach, bo w minioną sobotę po prostu nie mieliśmy argumentów, żeby pokazać swoją grę.
Ale pan akurat pokazał się w Jastrzębiu z dobrej strony - 10 ataków, 80% skuteczności.
BARTŁOMIEJ GRZECHNIK: Nie mogliśmy przyjąć zagrywki, więc nasze ataki - moje czy Wojtka Sieka nie przynosiły rezultatu, bo były za rzadko.
Wasze starcie z Jastrzębskim Węglem można określić jednym słowem: pogrom.
BARTŁOMIEJ GRZECHNIK: Szczerze mówiąc, nawet nie wiem jak ten mecz skomentować, co powiedzieć. Na treningach wszystko wyglądało bardzo fajnie, dobrze się prezentowaliśmy. To był dziwny mecz. Jak dzieci we mgle po prostu. Zobaczymy wideo z tego spotkania i na pewno wyciągniemy wnioski, żeby te błędy nie powtórzyły się po raz kolejny. Myślę, że coś siedziało w naszych głowach, bo trenerzy zrobili wszystko, żebyśmy byli bardzo dobrze przygotowani. Dziś trzeba przemyśleć co zaszło, a jutro wyrzucić to z głowy i skoncentrować się na kolejnym ligowym przeciwniku.
Jest pan w stnie powiedzieć co dokładnie siedziało w waszych głowach?
BARTŁOMIEJ GRZECHNIK: Może zbyt pewnie podeszliśmy do konfrontacji z Jastrzębskim Węglem po wygranej w Radomiu? Na trudnym terenie, w niewygodnej hali wygraliśmy 3:1, po fajnej grze w naszym wykonaniu i może myśleliśmy, że tak samo ułoży nam się mecz w Jastrzębiu. Sam nie wiem, naprawdę, a na gorąco nie chcę wyciągać wniosków, nie czas i miejsce na to bezpośrednio po porażce, gdy buzują emocje.
Kilka lat temu trener Palgut pracował w Jastrzębiu. Może za bardzo was mobilizował przed tym meczem, bo na pewno bardziej niż zazwyczaj zależało mu, żeby wygrać?
BARTŁOMIEJ GRZECHNIK: Nasz trener jest profesjonalistą i do każdego meczu świetnie nas przygotowuje, nie można powiedzieć złego słowa.
Powrót do listy