Bartłomiej Lemański: nie można się załamywać
PLUSLIGA: Kluczowym momentem w konfrontacji z Jastrzębskim Węglem wydaje się III set, kiedy to prowadziliście 10:5 i… nagle oddaliście inicjatywę, a później już nie byliście w stanie przeciwstawić się rywalom.
BARTŁOMIEJ LEMAŃSKI (środkowy Asseco Resovi Rzeszów): Jak się „łapie” taką serię 6-7 punktów z rzędu, to nigdy nie jest łatwo wrócić do swojej gry czy na właściwe tory. Rywal się rozkręcił na dobre. Raz za razem dostawaliśmy bloki, wpadały nam asy serwisowe i naprawdę nie wiedzieliśmy co robić. Staraliśmy się jakoś odrobić później ten dystans, ale się nie udało. Niestety, zbyt często zdarzają się nam w tym sezonie takie serie i musimy je wyeliminować.
- W Jastrzębiu przez długi czas trwała ostra wojna w serwisie. Kto skuteczniej zagrywał, ten był górą.
- Od zagrywki wszystko się zaczyna i nią ustawia się mecz. Rywale mocno „kopali”, odrzucali nas od siatki dosyć często i ciężko było nam wówczas jakoś poukładać grę. Na pewno to był jeden z ważniejszych czynników, który wpłynął na wynik tego meczu.
- Drugi raz w tym sezonie wychodzi pan w podstawowym składzie, a tym razem widać było po panu dużą aktywność.
- Staram się jak zawsze, ale różnie to wychodzi. Zawsze liczy się jednak końcowy wynik zespołu, a nie indywidualne statystyki zawodnika. Niestety z Jastrzębia wracamy z niczym, a przecież tych punktów potrzebujemy bardzo. Musimy ich szukać w kolejnych meczach, gdzie o porażkach nie może być już mowy.
- Po KMŚ wydawało się, że łapiecie ten swój dobry rytm, ale mecz w Jastrzębiu tego nie potwierdził…
- No niestety nie udało się, ale nie można się załamywać. Cały czas musimy pracować, żeby nasza gra wyglądała lepiej. Zobaczymy jak to dalej wyjdzie.
- Spogląda pan w tabelę jak ten dystans do czołowej szóstki się powiększa, a każda kolejna porażka stawia wasze marzenia o miejscu w play-off na krawędzi?
- Staram się nie myśleć o tym na razie. Jeszcze zostały nam trzy mecze do końca I rundy i mam nadzieję, że w końcu zaczniemy wygrywać w jakiejś serii, a w rewanżach odkujemy się za wcześniejsze niepowodzenia. Nie ma co już nas przekreślać.
Powrót do listy