Bartłomiej Lipiński: to moje szczęście w nieszczęściu Felipe
Bartłomiej Lipiński w wyniku kontuzji Felipe Bandero po trzech kolejkach PlusLigi został pierwszym atakującym AZS Częstochowa. - Przed sezonem powiedziałem sobie, że wykorzystam każdą szansę gry jaką dostanę. Nie przypuszczałem wtedy, że nastąpi to tak szybko - powiedział atakujący Akademików.
PLUSLIGA.PL: Ostatni mecz z Effectorem Kielce wygraliście 3:2, choć przegrywaliście 2:0. Zgodzi się pan ze mną, że dwa pierwsze sety przegraliście trochę na własne życzenie?
BARTŁOMIEJ LIPIŃSKI: W pełni zgadzam się z tym, co pani powiedziała. Pierwszych dwóch setów nie możemy zaliczyć do udanych. W środkowej części seta graliśmy bardzo dobrze, a kiedy dochodziło do ostatecznych rozstrzygnięć popełnialiśmy proste błędy, które zaważyły na naszej porażce. Myślę, że zmobilizowaliśmy się tylko dlatego, że przypomniała się nam sytuacja z Bydgoszczy. Kilka dni wcześniej po przegranych dwóch setach przestaliśmy walczyć. Nie chcieliśmy dopuścić, żeby się to powtórzyło. Ostatecznie udało się nam wygrać z czego bardzo się cieszymy. Muszę przyznać, że to wspaniałe uczucie przegrywając 2:0, wygrać 3:2. Po raz kolejny potwierdziła się stara siatkarska zasada - kto nie wygrywa 3:0 przegrywa 2:3.
To drugie zwycięstwo w sezonie. Nie da się ukryć, że kibice liczą na znacznie więcej.
BARTŁOMIEJ LIPIŃSKI: My doskonale wiedzieliśmy, że musimy zdobyć punkty z Effectorem Kielce. Potrzebujemy zarówno tych punktów jak i zwycięstw. Po drugim secie postawiliśmy wszystko na jedną kartę i udało się wygrać. Jesteśmy szczęśliwi. Mam nadzieję, że to zwycięstwo nas podbuduje i z meczu na mecz będziemy grali coraz lepiej.
Na początku sezonu w naszej rozmowie powiedział pan, że będzie chciał jak najlepiej wykorzystać każdą szansę gry, którą dostanie od sztabu szkoleniowego. Chyba nikt wtedy nie przypuszczał, że od trzeciej kolejki PlusLigi będzie pan pierwszym atakującym zespołu?
BARTŁOMIEJ LIPIŃSKI: To prawda. To wspaniałe uczucie być pierwszym atakującym zespołu. Tak naprawdę jest to moje szczęście w nieszczęściu Felipe Bandero. Osobiście staram się wykorzystać swoją szansę najlepiej jak tylko potrafię. Oczywiście mam za sobą lepsze i gorsze fragmenty gry.
Trener Michał Bąkiewicz powiedział, że jako młody zawodnik ma pan większy margines błędu.
BARTŁOMIEJ LIPIŃSKI: Po części tak, ale ten margines gdzieś się kończy. Mam świadomość tego, że czasem tych błędów jest stanowczo za dużo. Cały czas dużo pracuję nad sobą i swoją grą. Mam nadzieję, że z każdym kolejnym meczem będę popełniał ich coraz mniej. A to przełoży się na lepszą i skuteczniejszą grę całej drużyny.
Przed przerwą związaną z turniejem kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich zmierzycie się z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Podczas sobotniego meczu poprzeczka będzie zawieszona dużo wyżej, niż to miało miejsce z Effectorem Kielce.
BATŁOMIEJ LIPIŃSKI: Doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. Jednak nam nie pozostało nic innego jak wyjść na boisko i walczyć. ZAKSA to bardzo dobry zespół, z poukładaną grą. Aktualnie to lider tabeli. Tak jak powiedziałem wcześniej - w sobotę wyjedziemy na parkiet i będziemy walczyć do samego końca. Na pewno zdobędziemy kolejne cenne doświadczenia, a może nawet uda się urwać jakieś punkty.