Bartłomiej Lipiński: wracamy do Olsztyna z fajną motywacją
Indykpol AZS Olsztyn nie obroni tytułu wywalczonego przed rokiem podczas PreZero Grand Prix PLS w Krakowie. W sobotę Akademicy przegrali z GKS-em Katowice 0:2 i zakończyli swoją przygodę z krakowskim turniejem. - W mojej ocenie to ciekawa inicjatywa, bo możemy się trochę poruszać na plaży. Wiadomo, że naszym środowiskiem jest hala. Muszę przyznać, że nie jest łatwo po takiej przerwie wrócić i grać od razu, w takim turnieju. Pojawia się adrenalina i są emocję. W sobotę daliśmy z siebie wszystko. Czasami jednak tak jest, że się nie uda wszystkiego wygrać. Nie załamujemy się, tylko skupimy się na swoim pierwszym meczu w PlusLidze - powiedział Bartłomiej Lipiński, przyjmujący olsztyńskiego zespołu.
PLUSLIGA.PL: W sobotę przegraliście z GKS-em Katowice 0:2 i zakończyliście swoją przygodę z PreZero Grand Prix w Krakowie. Niestety nie udało się wam obronić tytuł sprzed roku.
BARTŁOMIEJ LIPIŃSKI: Niestety taki jest sport. Dzisiaj GKS Katowice zagrał naprawdę bardzo dobrą siatkówkę. Myślę, że zasłużenie wygrali to spotkanie, bo grali naprawdę bardzo dobrze w obronie i kontrze. Brawa dla nich. My niestety wracamy do domu i mamy już teraz czas, żeby przygotować się do sezonu.
Ten turniej był chyba dla was dobrą okazją do sprawdzenia się, a także wprowadzeniem w okres przygotowawczy do sezonu 2022/23 PlusLigi?
BARTŁOMIEJ LIPIŃSKI: W mojej ocenie to ciekawa inicjatywa, bo możemy się trochę poruszać na plaży. Wiadomo, że naszym środowiskiem jest hala. Muszę przyznać, że nie jest łatwo po takiej przerwie wrócić i grać od razu, w takim turnieju. Pojawia się adrenalina i są emocję. W sobotę daliśmy z siebie wszystko. Czasami jednak tak jest, że się nie uda wszystkiego wygrać. Nie załamujemy się, tylko skupimy się na swoim pierwszym meczu w PlusLidze.
Rozmawiałam z wieloma zawodnikami podczas tego turnieju i wszyscy są zgodni, że te turniej to świetna okazja do sprawdzenia się na piasku. Trzeba jednak pamiętać, żeby nie nabawić się żadnej kontuzji.
BARTŁOMIEJ LIPIŃSKI: Dokładnie. Trzeba o siebie dbać i starać się, żeby właśnie podczas takich turniejach nic się nie stało. Tak jak wspomniałem wcześniej, my trenujemy i gramy na co dzień w hali. Tutaj jesteśmy dla naszych kibiców i żeby się trochę pobawić. Jednak zdrowie jest najważniejsze. Cieszę się, że nikomu nic się nie stało. Wracamy w pełni zdrowi i z fajną motywacją do Olsztyna.
Rozpoczął pan nowy rozdział w swojej karierze sportowej. Za kilka tygodni będziemy pana oglądać w barwach Indykpolu AZS, do którego trafił po dwóch latach spędzonych w Treflu Gdańsk.
BARTŁOMIEJ LIPIŃSKI: Tak. Lubię zmiany, bo tych klubów trochę się już przewinęło przez te kilka lat, od kiedy gram zawodowo w siatkówkę. Jest to na pewno dobry impuls do ciężkiej pracy. Lubię zmiany, nowe miejsca. Myślę, że będziemy grać dobrą siatkówkę. Drużyna jest tak skonstruowana, żebyśmy grali tak, jak w poprzednim roku grali chłopaki, a może nawet lepiej, czego życzę sobie i całej drużynie.
Pana dobra postawa została doceniona również przez nowego szkoleniowca reprezentacji Polski - Nikolę Grbicia. Znalazł się pan w szerokim składzie kadry narodowej i zadebiutował w VNL.
BARTŁOMIEJ LIPIŃSKI: Myślę, że każdy ze sportowców marzy o reprezentacji. Po pierwszym roku w Gdańsku myślałem, że to jest blisko. Niestety się nie udało, ale w tym drugim mimo, że niczego nie oczekiwałem, udało mi się pojechać na obóz, Ligę Narodów i zadebiutować. To był krótki epizod, ale bardzo się cieszę, że mogłem się tam znaleźć. Myślę, że granie z orzełkiem na piersi to marzenie każdego młodego sportowca.
Kilka lat temu, kiedy zacznał pan swoją seniorską karierę w AZS-ie Częstochowa rozmawialiśmy o celach i marzeniach. Wtedy pan chyba nawet nie przypuszczał, że znajdzie się w tym miejscu, w którym jest aktualnie?
BARTŁOMIEJ LIPIŃSKI: Staram się skupiać na tym, co jest tu i teraz. Na pracy, którą muszę wykonać i na każdym kolejnym sezonie. Robię, co do mnie należy, a co los przyniesie to zobaczymy.