Bartman: siatkówka jest przewrotną grą
Po wygraniu pierwszego meczu z Delectą Bydgoszcz, to AZS Politechnika Warszawska jest bliżej piątego miejsca. Dziś obie drużyny spotkają się po raz drugi. - Liczę na to, że będzie podobnie – zapowiada Zbigniew Bartman.
PlusLiga: Jeśli Politechnika występuje w swoim podstawowym składzie, to Delecta jest bez szans.
Zbigniew Bartman: Tak do tej pory było. Miejmy nadzieję, że tak już zostanie do końca sezonu i że dwa kolejne spotkania z Bydgoszczą skończą się podobnym wynikiem. Z Delectą zawsze grało nam się dobrze, poza tym jednym meczem, kiedy trener spróbował różnych ustawień. Jesteśmy w formie, dobrze gramy, dzisiaj było to widać szczególnie na zagrywce. Wiele popsuliśmy, ale bardzo dużo punktów zdobyliśmy bezpośrednio. Wiele było też sytuacji, gdzie mogliśmy postawić potrójny blok i wydaje mi się, że to było kluczowe.
- Kto zasługuje na szczególne słowa pochwały po tym meczu?
- Na pewno MVP. Sasza ostatnio złapał rewelacyjną formę. Od meczu z Kędzierzynem gra bardzo dobrze i tę bardzo wysoką formę trzyma. Bardzo się z tego cieszymy, bo wykonuje za nas połowę roboty na siatce, a dzięki temu również i my na lewym skrzydle mamy łatwiej, więc myślę, że głównie pochwała dla niego. Marcin Nowak też zagrał świetnie, rewelacyjnie dzisiaj zaczął mecz od zagrywki. Generalnie myślę, że dla całego zespołu, bo wiadomo, pracowaliśmy na ten maleńki sukces, maleńki kroczek – jeden z trzech, które musimy wykonać, żeby zająć to piąte miejsce.
- Wywalczenie pucharów dla Warszawy byłoby szczególnym wydarzeniem.
- Przede wszystkim dla Politechniki jako klubu, bo jeszcze nigdy nie grała w europejskich pucharach, więc fajnie, gdyby się w nich znalazła. Podobnie dla Warszawy, bo po raz ostatni grała w nich Legia, której na tym wysokim poziomie i szczeblu już nie ma.
- Jesteś zadowolony z tego sezonu?
- Tak, ogólnie jestem zadowolony i jeśli zakończymy go na piątym miejscu to mogę powiedzieć, że jestem umiarkowanie usatysfakcjonowany. Nie ukrywajmy, że ta czwórka była bardzo blisko, na wyciągnięcie ręki i niestety się w niej nie znaleźliśmy, dlatego taki mały niedosyt jest. Na pewno przed sezonem, jakby większości z nas i włodarzom klubu, ktoś powiedział, że zajmiemy piąte miejsce, to chyba wszyscy by to wzięli w ciemno. Chociaż tego piątego miejsca jeszcze nie zajęliśmy i walka jest przed nami, ale tak jak to już wcześniej podkreślałem - zrobimy wszystko żeby je wywalczyć.
- A najmilszy i najtrudniejszy moment?
- I jednych i drugich było kilka. Z miłych to na pewno inauguracja w Warszawie. Pierwsze mecze, które wygrywaliśmy i zwycięstwo z Bełchatowem. Dużo ich było, bo ten sezon dobrze się układał i była szansa na grę o czwórkę. Trudnych momentów też było parę. Był taki okres, gdzie z Michałem złapaliśmy grypę i graliśmy po kroplówkach.
- Jak jest teraz z Twoim zdrowiem?
- Większość problemów, jakie miałem w tym sezonie, to były problemy z odpornością mojego organizmu, bo dużo chorowałem. Jak zazwyczaj nie choruję, tak w tym roku dwa razy leżałem pod kroplówką. Ostatnio też miałem zapalenie spojówek, z którego jeszcze wychodzę, a to też jest takie nieprzyjemne. Coś się dzieje z moją odpornością. Myślę, że to wyszło zmęczenie po poprzednim sezonie kadrowym, potem od razu ruszyła liga. Teraz już to dochodzi do normy.
- Jak jest z tą popularnością siatkówki w Warszawie? Kiedy występujecie przeciwko Skrze, czy Resovii, to na Torwarze jest komplet. Dzisiaj chyba trochę przegraliście z piłkarzami Legii…
- Jeśli chodzi o frekwencję w tym sezonie, to jest rewelacja. Jak na koniec sezonu PlusLiga opublikuje wyniki frekwencji na halach to będziemy w czołówce. Myślę, że w pierwszej trójce, za Resovią. Torwar ma to do siebie, że zawsze jest tam piękne widowisko i dodatkowo ma dobrą lokalizację. To jest centrum Warszawy, więc każdy ma udogodniony dojazd. Nie oszukujmy się, jeżeli ktoś mieszka na Bielanach, czy na Bemowie, to ma trudniej dojechać tutaj, na Arenę Ursynów.
- Wasze drugie spotkanie z Delectą będzie wyglądać podobnie?
- Miejmy nadzieję. Liczę na to, że będzie podobnie, ale wiadomo – siatkówka jest przewrotną grą, tym bardziej, że dojdzie zmęczenie z dnia dzisiejszego, bo nie ma czasu na odpoczynek i regenerację. Ale na pewno będzie ciekawie.
- I obowiązkowy pomeczowy stretching.
- Obowiązkowy (śmiech), ale jutro już może nie. Jest dzień wolnego, więc nasi trenerzy może będą przymykać na to oko, ale w dniu dzisiejszym był on obowiązkowy, bo wiadomo, trzeba się szybko zregenerować.