Bartosz Bednorz: nie możemy lekceważyć żadnego przeciwnika
PGE Skra Bełchatów aktualnie zajmuje drugie miejsce w tabeli i na dwie kolejki przed zakończeniem pierwszej części fazy zasadnicznej traci do mistrzów Polski cztery punkty. W najbliższą środę bełchatowianie zmierzą się z BBTS-em Bielsko-Biała. - Nie możemy lekceważyć żadnego przeciwnika - mówi Bartosz Bednorz, przyjmujący bełchatowskiej drużyny.
PLUSLIGA.PL: W ostatnim meczu pokonaliście AZS Częstochowa 3:1, ale trzeba przyznać, że w pierwszym secie gospodarze dość wysoko zawiesili poprzeczkę.
BARTOSZ BEDNORZ: Cieszymy się ze zwycięsta za trzy punkty. Przed sobotnim spotkaniem powiedziałem, że jesteśmy przygotowani na dobrą grę zespołu AZS Częstochowa. Akademicy w niektórych spotkaniach pokazywali, że potrafią naprawdę dobrze grać w siatkówkę. Pokazali to między innymi w pierwszym secie. Aczkolwiek uważam, że w pierwszej partii ich dobra gra, bardziej wynikała z naszej słabszej dyspozycji. Nie graliśmy tego, co potrafimy. Częstochowianie w premierowej odsłonie meczu trzymali bardzo dobre przyjęcie. My z kolei nie pokazaliśmy swojej siły na zagrywce, bo zepsuliśmy trochę naszych serwisów. Na szczęście od drugiej partii graliśmy już swoją siatkówkę, choć przez moment i w trzecim secie w nasze szeregi wkradła się nerwowość. Generalnie to był nerwowy i szarpany mecz, ale najważniejszy, że zwycięski dla naszej drużyny.
W sobotę momentami można było mieć pretensje nie tylko o zagrywkę, ale jeszcze o nierówne przyjęcie po waszej stronie.
BARTOSZ BEDNORZ: To prawda, najpierw rywale sobie upatrzyli Nikołaja Penczewa, potem mnie, następnie Artura Szalpuka i znowu mnie. To oczywiste, że przeciwnicy szukali naszych słabych stron, dzięki którym mogliby zdobyć bezpośrednio punkty. W sobotę to im się nie udało. To nasz zespół wyszedł zwycięsko z tego spotkania.
Teraz macie korzysty kalendarz spotkań, który warto byłoby wykorzystać. W środę zmierzycie się bowiem z BBTS-em Bielsko-Biała.
BARTOSZ BEDNORZ: Nie możemy absolutnie lekceważyć żadnego przeciwnika. Teraz mamy spotkania z zespołami z dołu tabeli, ale do tych meczów należy podchodzić, tak samo jak tych z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle czy Asseco Resovią Rzeszów. Drużynom niżej notwowanym zdecydowanie lepiej gra się z tymi teoretycznie mocniejszymi, niż tymi o zbliżonym poziomie sportowym. Dlatego na przykład AZS Częstochowa będzie cieszył się z tego, że w ostatanim swoim meczu w pierwszym secie zagrał naprawdę dobrą siatkówkę. My z kolei mimo tego, że mamy trzy punkty, możemy mieć pretensje, co do stylu naszej gry.
W sobotę wygrywając mecz za trzy punkty potwierdziliście również, że porażka w pierwszym meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów była wypadkiem przy pracy. W Polsce po waszej przegranej wiele się mówiło, że to była niespodziewana porażka...
BARTOSZ BEDNORZ: Taki jest sport i wypadki się zdarzają. Dziennikarze robią niesamowitą otoczkę, tworzą spekulacje i komentarze. Dla nas oczywiście nie był to zadawalający mecz, bo go przegraliśmy, ale taki jest sport. Nie byliśmy wyjątkiem, który sprawił jakąś niespodziankę albo był bliski jej sprawienia. Dla przykładu Asseco Resovia Rzeszów wygrywała 2:0, a o mało nie przegrała z Duklą Liberec 2:3, podobna sytuacja miała miejsce pomiędzy Biełogorje Biełgorod i Knack Roeselare. W dzisiejszym sporcie pomimo tego, że jest się faworytem na papierze, to różnie przekłada się to na sytuację na boisku. Trzeba być przygotowanym na wszystko. My po porażce podnieśliśmy głowę i teraz skupiamy się na kolejnych spotkaniach, w których powinniśmy złapać odpowiedni rytm.
Przed świętami Bożego Narodzenia rozegracie drugie ważne spotkanie w Lidze Mistrzów. Zmierzycie się przed własną publicznością z włoską Modeną.
BARTOSZ BEDNORZ: O tym spotkaniu cały czas gdzieś tam myślimy i do niego się przygotowujemy. Chcemy wygrać ten mecz, ponieważ jedną porażkę mamy już na swoim koncie.
Niewątpliwym waszym atutem będzie Atlas Arena wypełniona tysiącami kibiców.
BARTOSZ BEDNORZ: Jak najbardziej. Osobiście bardzo dobrze wspominam tę halę, bo miałem okazję tam zadebiutować w reprezentacji Polski. W związku z tym jestem dobrej myśli.
Skoro mowa o reprezenatcji Polski. Za kilka dni poznamy trenera kadry narodowej. Domyślam się, że ciężko pan pracuje, żeby otrzymać kolejne powołanie do reprezentacji?
BARTOSZ BEDNORZ: Cały czas ciężko pracuję. Wszystko zależy od tego, czy mój aktualny trenerem będzie mnie wpuszczał na boisko i dawał szansę na grę, dzięki czemu będę mógł podnosić swój poziom gry i się rozwijać. Zobaczymy jak wszystko się ułoży. Ja w dalszym ciągu po prostu robię swoje. Z czasem okaże się, czy zasłużyłem na powołanie.