Bartosz Bednorz: O porażce z Francją zadecydowały niuanse. Trzeba to wziąć na klatę
Reprezentacja Polski w półfinale Ligi Narodów przegrała z aktualnymi mistrzami olimpijskimi 2:3 i nie obroni złotego medalu VNL zdobytego w zeszłym roku w Gdańsku. Mecz z Francją był bardzo zacięty i Polacy mieli w nim dwie piłki meczowe. W trakcie pełnego zwrotów akcji spotkania trener Nikola Grbić szukał optymalnego składu, a z dobrej strony pokazał się m.in. Bartosz Bednorz, który zmienił na przyjęciu Wilfredo Leona i zdobył 7 punktów (atakując z 55 proc. skutecznością).
– Dlaczego przegraliśmy z Francją? Bo taki jest sport - czasami bywa okrutny i o końcowym wyniku decydują niuanse. Szkoda, bo ostatnią piłkę dla Francji prawie obroniliśmy. Ja akurat byłem blisko, żeby ją podbić, ale się poślizgnąłem i nie zdążyłem już sięgnąć. Tak się stało jak się stało. Niestety, trzeba tą porażkę wziąć na klatę. Ciężko ten mecz rozkładać na poszczególne elementy, skoro o końcowym wyniku decydowały dwa punkty. Myślę, że ogólnie wszystko u nas falowało – stwierdził po meczu Bartosz Bednorz.
Francuzi znakomicie spisywali się w obronie, ale ten element jest od wielu lat jednym z ich najgroźniejszych atutów.
– Ten zespół z tego słynie, więc byliśmy na to gotowi. Mieliśmy trochę problemów z zagrywką. Mieliśmy też swoje szanse na zwycięstwo w tym meczu, chyba nawet piłkę meczową w górze. Nie ma już jednak co tego rozgrzebywać; to jest historia. W niedzielę walczymy o brązowy medal i to jest dla nas najważniejsze. Z takim wsparciem, jakie mamy tutaj w Łodzi, myślę, że ten medal zdobędziemy, bo nasi wspaniali kibice bardzo na to zasługują. Przed wejściem na Atlas Arenę powiedziałem do jednego z kolegów z drużyny, że marzyłbym, żeby każdy mecz PlusLigi tak wyglądał – dodał Bednorz.
Jak przyjmujący reprezentacji Francji przeżywał swój występ i pierwszą okazję do gry na turnieju finałowym VNL w Łodzi?
– Wchodzenie z ławki jak zespół przegrywa nigdy nie jest łatwe, natomiast reprezentacja zmusza nas do tego, żeby być gotowym do każdej roli - czy tego, który wchodzi z ławki, czy tego, który zaczyna spotkanie. Gra w kadrze dużo nas tego uczy, bo w klubach nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni, a tutaj takie sytuacje często mają miejsce. Trener zawsze nam powtarza, że trzeba być gotowym, bo nigdy nie znamy momentu, w który nas wywoła na boisko. Czasem to jest ułamek sekundy, kiedy trener nas potrzebuje i musimy być gotowi. Ja się cieszę, że dostałem w tym meczu szansę wejścia na boisko i mogłem pomóc zespołowi dać troszeczkę od siebie, dzięki czemu wspólnie doprowadziliśmy do tie-breaka. Szkoda, że nie udało się go wygrać, bo wszyscy bylibyśmy bardzo szczęśliwi, ale jesteśmy mężczyznami i bierzemy tą porażkę na klatę
Na pytanie o to jak ocenia swoje szanse na wyjazd na igrzyska w Paryżu i czy nie obawia się roli jedynie trzynastego zawodnika Bartosz Bednorz odpowiedział: – Ja o tym nie myślę. Każdego dnia robię wszystko, żeby być jeszcze lepszym siatkarzem. Przez ten okres, od którego zaczęła się dla mnie gra w reprezentacji do teraz, wiem, że stałem się jeszcze lepszym zawodnikiem, bo poziom jaki mamy na treningach jest naprawdę z najwyższej półki. To jest piękne i bez względu na to kto pojedzie do Paryża, czy się tam znajdę czy nie znajdę, to dla mnie najważniejsze jest to, żeby ta reprezentacja wygrała i przywiozła medal olimpijski, bo uważam, że nasza drużyna naprawdę na to zasługuje. Ciężko razem pracujemy. Ostatni sezon pokazał, że potrafimy wygrać wszystko, co jest do wygrania. Teraz w Łodzi było blisko awansu do finału, ale lepiej przegrać teraz niż później – zakończył były przyjmujący Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.