Bartosz Janeczek: po takim sukcesie trzeba poświętować
Tytan AZS Częstochowa zdobył Puchar Challenge. - Było naprawdę ciężko - mówili triumfatorzy po spotkaniu z AZS Politechniką Warszawską.
PlusLiga: Jakie to uczucie zdobyć Puchar Challenge? Jesteście dopiero drugim polskim klubem, któremu udało się wywalczyć europejskie trofeum.
Bartosz Janeczek: Czujemy radość przede wszystkim, bo w decydującej rozgrywce było naprawdę ciężko. Chociaż prowadziliśmy 2:0 to później ta gra nam się nie układała. Jesteśmy bardzo, bardzo szczęśliwi, ze mamy ten puchar! Ciężko to opisać słowami.
- Powiedz szczerze, czy przy stanie 0:6 w „złotym secie” wierzyliście jeszcze, że się uda wygrać?
- Do bólu szczerze powiem, że 0:6 to nie jest „rewelacyjny” wynik w takim momencie i skłamałbym jeśli bym powiedział, że nie dopadła nas niepewność, że tego odrobić już się nie uda. Jednak jak zaczęliśmy odrabiać te punkty to coraz bardziej byliśmy pewni swojej gry, akcje zaczęły wychodzić i poderwaliśmy się do walki.
- Czy ten finałowy dwumecz to była ta najtrudniejsza przeszkoda, czy może punkt zwrotny nastąpił w 1/8 finału, w hiszpańskiej Almerii, gdzie w decydującym secie też już bardzo wysoko przegrywaliście?
- Zdecydowanie trudniej było w sobotę. Tam z tego co pamiętam przegrywaliśmy 2:7, tu zaczęliśmy tragicznie i małymi kroczkami, małymi punktami goniliśmy rywali i naprawdę nie potrafię opisać, jak jesteśmy szczęśliwi, ze to skończyło się happy andem.
- Sukces jest wieki, czy po nim uda się wam skupić jeszcze na PlusLidze? Przed wami mecze z Fartem Kielce, początek batalii o piąte miejsce – ostatnie dające awans do europejskich rozgrywek w przyszłym sezonie.
- Musimy trochę poświętować po takim sukcesie, ale prawda jest taka, że w lidze czekają nas teraz ważne mecze. Na pewno nie położymy się na parkiecie i powiemy, że to koniec sezonu. Trochę walki nas jeszcze czeka, chcemy coś ugrać poza Pucharem Challenge, ale jednocześnie uważam, że to i tak jest nasz bardzo duży sukces.