Bartosz Krzysiek: ciągle czegoś brakuje
W meczu otwierającym siódmą kolejkę PlusLigi Łuczniczka Bydgoszcz przegrała z PGE Skrą Bełchatów. Mimo, iż spotkanie zakończyło się w trzech setach, bydgoszczanie nie oddali pojedynku bez walki. - Dzisiaj była szansa na to, aby pokonać Skrę - twierdzi Bartosz Krzysiek, bydgoski atakujący.
PLUSLIGA.PL: Z takim przeciwnikiem jak Skra Bełchatów nigdy nie gra się łatwo. Wam niewiele zabrakło, aby wygrać choćby seta. Mieliście swoje szanse, zwłaszcza w pierwszej i trzeciej partii.
BARTOSZ KRZYSIEK: Często jest tak, że nam ciągle czegoś brakuje, aby wygrać, chociaż jesteśmy blisko. Na przykład w tym pierwszym secie. Bełchatowianie mieli jeden punkt straty, my piłkę setową i widać było po nich, że oni wiedzą, że odniosą zwycięstwo w tym secie. Nam zawsze czegoś brakuje w tych końcówkach. To już nie pierwszy raz. Dzisiaj była szansa na to, aby pokonać Skrę. Pokazaliśmy to przede wszystkim dobrą zagrywką flotem. Ci zawodnicy, którzy zazwyczaj brylują w tym elemencie dzisiaj mieli problemy. Nie ukrywam, że staraliśmy się złamać powracającego po kontuzji Michała Winiarskiego, ale pokazał klasę.
Czego brakowało, aby odnieść zwycięstwo?
BARTOSZ KRZYSIEK: Myślę, że w każdym secie czegoś innego. W końcówce pierwszej odsłony zabrakło może dobrej decyzji, trochę szczęścia. Cieszyłem się już nawet z wygranego seta, ale Uriarte wyciągnął piłkę, która była przy antence. W drugim mieliśmy momenty utraty koncentracji. Wpuszczaliśmy takie piłki, które były do podbicia. W trzecim natomiast siadł nam atak. Szkoda tych wszystkich szans.
Do składu powrócił Jakub Jarosz. Przez długi czas musiał sobie Pan sam radzić na pozycji atakującego. Gdzieś z tyłu głowy pojawiała się myśl, że nie ma zmiennika?
BARTOSZ KRZYSIEK: Z jednej strony jest trudniej, z drugiej lepiej, ale zawsze jak jest rywalizacja na pozycji, działa to na korzyść. Każdy zawodnik ma różny limit zaufania, błędów. Oczywiście cieszymy się, że Kuba wraca. Myślę, że już w następnym meczu będzie gotowy do wejścia na boisko. Uważam, że nie wykorzystałem w stu procentach szansy, którą miałem. Na pewno jest materiał do dalszej pracy. Były momenty, gdzie rzeczywiście ciągnąłem zespół, ale również gdzie się myliłem albo byłem blokowany. To nie było nawet tak, że jeden mecz był świetny, drugi zły w moim wykonaniu tylko zdarzało się to w konkretnych partiach. Zdaje sobie sprawę, że jest jeszcze wiele do poprawienia. Cieszę się jednak niezmiernie z tego, że miałem szansę gry w dłuższym wymiarze.