Bartosz Kurek: nie zasłużyliśmy na zwycięstwo
Siatkarz Wieluń, podobnie jak większość zespołów w PlusLidze, przed meczem ze Skrą skazywany był na porażkę. I przegrał, tyle że udało mu się urwać mistrzom Polski jeden punkt, a to w tym sezonie zrobili nieliczni. Po ciekawym meczu Skra wygrała 3:2 (25:15, 22:25, 21:25, 25:19, 15::13). MVP spotkania został Bartosz Kurek.
Jak nie przegrać meczu w szatni - to zapewne dylemat jeśli po drugiej stronie siatki ma stanąć Skra. I Pamapol wyraźnie wystraszył się sąsiada zza miedzy. W pierwszym secie właściwie nie istniał. Bełchatowianie robili co chcieli, a przez moment prowadzili nawet jedenastoma punktami. Ostatecznie skończyło się niewiele gorzej.
Siatkarz się jednak otrząsnął bardzo szybko. W drugim secie zagrał znacznie lepiej zagrywką dorzucając do tego dobrą postawę w obronie. Oba zespoły w zasadzie szły łeb w łeb do stanu 17:17. Później dwa punkty zdobyli wielunianie po ataku Radosława Rybaka i Bartłomieja Matejczyka, który broniąc spadającą w pole Siatkarza piłkę, tak przebił na drugą stronę, że dorzucił oczko do dorobku swojej drużyny. Chwilę później w aut zaatakował Michał Winiarski, a skuteczną kontrą popisał się Siergiej Kapelus. 22:18 i zapachniało niespodzianką, bo chyba niewielu liczyło na to, że mistrz Polski straci seta w potyczce z przedostatnią drużyną w tabeli. Wielunianie jednak byli na fali i nawet autowy atak Rybaka nie był w stanie im przeszkodzić. Seta zakończył natomiast Kapelus.
Trzecia partia zaczęła się jeszcze bardziej niewiarygodnie. Tym razem na boisku szaleli Rybak i Siergiej Antanowicz i po chwili było 8:2 dla gospodarzy. Skra jednak się zmobilizowała i zaczęła odrabiać straty. Ciężar gry przejęli Mariusz Wlazły i Bartosz Kurek. Momentalnie zrobiło się 11:11. Bełchatowianie wyszli nawet na prowadzenie 14:13, ale szybko je stracili i od tego momentu gospodarze zaczęli odskakiwać rywalom. Duży wpływ na wynik miały proste błędy gości takie jak dotknięcie siatki czy przejście lini trzeciego metra przy ataku. Ostatecznie Siatkarz zwyciężył 25:21 i niespodziankę w Wieluniu już mieliśmy.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia więc gospodarze chcieli wygrać jeszcze jednego seta i zgarnąć komplet punktów. Szybko jednak zostali sprowadzeni na ziemię. Skra odzyskała siłę ataku nabierała rozpędu. Po ataku Winiarskiego prowadziła już nawet 14:5. Skończyło się na sześciu punktach różnicy i o wszystkim miał zdecydować tie break.
Piątego seta koncertowo zaczęli bełchatowianie. As Wlazłego, blok Daniela Plińskiego i na tablicy było 5:1 dla gości. Siatkarz się podniósł jeszcze raz. Po skutecznej kontrze Kapelusa wyciągnął na remis (10:10). Błąd w ataku Antanowicza i akcja Kurka pozwoliły mistrzom Polski znów odskoczyć i prowadzenia nie oddali już do końca.
Karol Kłos: Nie da się ukryć, że zagraliśmy słabiej. Ten pierwszy set był bardzo dobry, później coś się zepsuło. Nie robiliśmy krzywdy Wieluniowi, oni się nakręcili i grali coraz lepiej. Na pewno jakiś wpływ na nas ma ta liczba spotkań, jesteśmy tylko ludźmi i też możemy mieć słabszy dzień.Może za bardzo się rozluźniliśmy po pierwszym secie i dlatego tak wyglądał ten mecz. Na pewno nie byliśmy myślami przy Pucharze Polski, bo każdy z nas wie, że najważniejszy mecz jest ten który masz aktualnie do rozegrania. Czasami tak bywa.
Maciej Zajder: Myślę, że mimo porażki można nam pogratulować. Przed meczem wzięlibyśmy ten wynik w ciemno. Te dwa wygrane sety i zacięty tie break to może cieszyć w perspektywie kolejnych spotkań. Niestety te dobre mecze przeplatamy katastofalnymi jak pojedynek w Warszawie i pracujemy teraz nad utrzymaniem stabilizacji dobrej gry. Widać już symptomy lepszej gry i spokojnie będziemy mogli się utrzymać. W tym pierwszym secie przegraliśmy wysoko, ale jak się gra ze Skrą to czuje się duży respekt. Ten respekt był jednak za duży i to spowodowało paraliż. To zadziałało jak zimny prysznic i podnieśliśmy rękawice.
Bartosz Kurek: Naszą grą nie zasłużyliśmy dzisiaj na zwycięstwo, a powiedziałbym nawet, że to Siatkarz powinien wygrać, bo grał fantastycznie. Cieszymy się z tego, że graliśmy do końca, bo nic nam nie sprzyjało. Zabrakło koncentracji i popełnialiśmy masę błędów. Wynik może jest zaskoczeniem, ale pod innym względem. To, że ten mecz tak wyglądał, a nie inaczej to zasługa Siatkarza, naprawdę grali dobrze. Kiepsko rozegraliśmy też tie breaka bo jak się prowadzi już wysoko, to nie można pozwolić rywalom się dogonić.Cieszą dwa punkty.
Radosław Rybak: Na pewno była szansa na coś więcej, ale ze Skrą tak już jest. Miałem taki mecz w Warszawie w barwach Politechniki, że też wydawało nam się, iż wygramy, a to Skra zwyciężyła 3:2. Szkoda, bo dzisiaj była szansa na historyczny wynik. To jest jednak przeciwnik najwyższej klasy i dzięki takiej potyczce można wiele rzeczy przeanalizować i wyciągnąć wnioski. Nam są potrzebne bardzo punkty, dlatego cieszy ta zdobycz.