Bartosz Kurek: wymusiliśmy ich pomoc
Siódme zwycięstwo biało-czerwonych w Izmirze dało im co najmniej srebrny medal mistrzostw Europy. Na taki wynik w kontynentalnym czempionacie czekaliśmy od 1983 roku. W meczu z Bułgarią Polacy nie stracili nawet seta.
Co nie znaczy, że spotkanie było łatwe. - Nie ma łatwo na takim turnieju - przypomniał Marcin Możdżonek. - Każdy przyjechał tu wygrać. Najtrudniejsze mecze są przeważnie w półfinale - mówił środkowy, po kolejnym pracowitym spotkaniu. W tym meczu nasz siatkarz zdobył dziesięć punktów. - Każdy z nas ciężko pracował. Taka duża ilość krótkich piłek to wynik wydarzeń na boisku. Tak po prostu wyszło w czasie meczu - przyznał zawodnik.
Najważniejsze, że wyszło dobrze. Choć były i cięższe chwile, kiedy w drugiej partii nasi musieli bronić piłek setowych. - To był bardzo ważny set. Graliśmy na przewagi i jeżeli byśmy to przegrali, to może oni by się odbudowali. Ale nie ma co gdybać. Wygraliśmy i jesteśmy w finale mistrzostw Europy! - cieszył się Bartek Kurek, kompletnie ochrypłym głosem. Okrzyki radości swoje zrobiły. - Tak jest co mecz - zdradził nasz przyjmujący. - Na szczęście szybko się regeneruję, bo tak, to nie mógłbym już nic powiedzieć.
Rzeczywiście powodów do radości naszym nie brakuje. Wygrywają „jak leci”, nie ważne kto stoi po drugiej stronie siatki. Po meczu z Bułgarami spodziewaliśmy się raczej zaciętej pięciosetowej wojny, zakończonej nawet podobnie do meczu z Hiszpanią 17:15. Bułgarzy mieli zbombardować nas zagrywką. Jednak zamiast wbić Polaków w parkiet, posyłali piłkę na aut lub w siatkę. Biało-czerwoni wykorzystali to już od początku. - Spuścili trochę z tonu w tym pierwszym secie. Może byli trochę zestresowani? - zastanawiał się Kurek - zdobywca siedemnastu punktów. - Z czasem ich gra wróciła do normy. Było coraz ciężej. Owszem, pomagali nam, ale to my potrafiliśmy to na nich wymusić. To są tacy klasowi zawodnicy, że kiedy tylko złapali oddech w drugim secie, to mieliśmy problemy.
Najbardziej w kość dał się nam blok Bułgarów. Przy dwóch skutecznych akcjach Polaków, rywale punktowali siedmiokrotnie. Odpowiedzieliśmy na to dobrą obroną. Także piłki setowej dla przeciwników. Sami ostatni punkt tej partii zdobyliśmy po błędzie rywala (30:28).
Właśnie ten element zadecydował o wygranej Polaków. Podopieczni Silwano Prandiego popełniali ich dwa razy więcej. Czy tego po rywalach spodziewali się biało-czerwoni? - Spodziewałem się takiej naszej gry - odpowiedział Możdżonek. - Myślę, że oni jednak zagrali na swoim poziomie, ale ważna była nasza własna gra - dodał Kurek.
Dla młodego siatkarza będzie to pierwszy tak cenny krążek w seniorskiej karierze. Fakt, że już jest co najmniej srebrnym medalistą dotarł do razem z gwizdkiem sędziego. - Wygraliśmy to na boisku. Byłem tam, widziałem. Wiem, że to się stało! – mówił uradowany. Na wynik spokojniej reagował zawsze opanowany Marcin Możdżonek. - Czuję się normalnie. Czekam na finał - powiedział środkowy, rozciągając się w przerwie przed drugim półfinałem. On właśnie wyłoni rywala Polaków.