Bartosz Makoś wrócił do Aluronu CMC Warty Zawiercie
Po półrocznej przerwie do Aluronu CMC Warta Zawiercie wraca Bartosz Makoś. 24-letni libero w zeszłym sezonie występował w żółto-zielonych barwach i zdobył z tym zespołem brązowy medal PlusLigi. W ostatnich miesiącach trenował z włoskimi klubami, ale nie został zgłoszony do rozgrywek ze względu na limity obcokrajowców. Teraz zastąpi Jędrzeja Gruszczyńskiego, który opuścił drużynę w ostatnich dniach 2022 roku.
Na początek najbardziej przewidywalne pytanie. Dlaczego zdecydowałeś się na powrót do Zawiercia?
Na pewno się tego nie spodziewałem. Gdy zadzwonił telefon z propozycją powrotu, to nawet przez moment nie wahałem się i postanowiłem skorzystać z tej sytuacji.
Do zespołu dołączasz w trakcie rozgrywek. Czy to jakaś dodatkowa trudność, że musisz odnaleźć się w drużynie, w której pozostali dobrze się już znają?
Wszystko, co nowe, zawsze jest troszeczkę stresujące. Nawet jeśli dobrze znałem z zeszłego roku połowę szatni, to ten stres był ze mną. To jednak nowe środowisko. Chłopaki spędzili już ze sobą naprawdę dużo czasu, więc wiedziałem, że może to dla mnie nie być proste. Myślę jednak, że z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień będzie to wyglądało coraz lepiej, a ja nie będę już mieć z tyłu głowy myśli o tym, że dołączyłem do drużyny w trakcie sezonu.
Możliwość debiutu w Lidze Mistrzów też troszkę kusiła?
To był taki dodatkowy smaczek, ale nie przeważyło to w momencie podejmowania decyzji. Na pewno będzie to dla mnie fajne doświadczenie, bo jeszcze nie miałem okazji występować w europejskich pucharach. Cieszę się, że taka szansa się teraz pojawi.
Zeszły sezon w Aluron CMC Warcie wspominasz chyba dobrze? Zdobyłeś swój pierwszy medal PlusLigi w karierze.
Dla mnie to był bardzo fajny sezon i rzeczywiście dobrze go wspominam. Jestem pewien, że na długi czas zostanie w mojej głowie. Może nie miałem za dużo grania, ale to, co wydarzyło się na koniec, zrekompensowało ten brak kontaktu z boiskiem. Dzięki brązowemu medalowi sezon 2021/2022 mogę uznać za udany.
Nie jest tajemnicą, że miałeś dobre relacje z kibicami. Cieszysz się, że znowu usłyszysz ich doping?
Jak najbardziej. Nie tylko granie, ale także samo przebywanie w tej hali w trakcie meczu to wielkie przeżycie. Gdy byłem tutaj w roli widza na meczu z Jastrzębskim Węglem, to uświadomiłem sobie, że tęskniłem za tą atmosferą. Ona jest naprawdę nie do podrobienia.