Bartosz Mariański: nie boję się wyzwań
PLUSLIGA: Przychodzi pan do Asseco Resovii w miejsce Mateusza Masłowskiego, wychowanka klubu z Rzeszowa. Pewnie z tego powodu będzie dodatkowa presja, bo kibice będą się na pewno bacznie panu przyglądać…
BARTOSZ MARIAŃSKI (libero Asseco Resovii Rzeszów): Na pewno w jakiś sposób będę porównywany do Mateusza, który jest bardzo dobrym libero, ale ja tej presji absolutnie się nie boję. Myślę, że bez problemu sobie poradzę z tym co mnie czeka. Jestem takim człowiekiem, który walczy o swoje i będę dawał z siebie 120 procent, żeby wszyscy wokół to widzieli i byli zadowoleni. Zresztą ma też sobie coś do udowodnienia, ponieważ już w Katowicach jakąś markę jako zawodnik sobie wyrobiłem i po prostu chcę spróbować czegoś nowego, sprawdzić się w potężnym polskim klubie.
- Pierwszy krok przy tej zmianie klubu wykonał prezes Krzysztof Ignaczak, czy może dobrze panu znany trener Piotr Gruszka?
- Myślę, że wszystkie czynniki miały wpływ, ponieważ wiedziałem, że trener nadal będzie chciał ze mną współpracować, a nie do końca jeszcze wiedział, w którym z klubów znajdzie się jako szkoleniowiec. Następnie odezwał się do mnie klub z Rzeszowa. Wiadomo, że jak się trenuje, to chce się dążyć do tego, żeby grać w takich markowych klubach, jakim jest Asseco Resovia, z którą związałem się dwuletnim kontraktem.
- Przez ten ostatni sezon dosyć mocno pan się chyba przyzwyczaił do Asseco Resovii, bo tych meczów rozegraliście sporo. Była już okazja na poznanie nieco lepiej Rzeszowa?
- Rozegraliśmy ze sobą bodajże osiem meczów, tak więc halę w Rzeszowie trochę już znam. Dodatkowo przed sezonem z GKS-em Katowice byliśmy na obozie w Kielnarowej. Znamy się bardzo dobrze, ale wiadomo, że zarówno w GKS-ie, jak i w Asseco Resovii, nastąpiły dosyć duże zmiany personalne i teraz będę to już zupełnie inne zespoły niż w ub. sezonie.
- W minionym sezonie sporo pozytywnego mówiło się o Bartoszu Mariańskim. Pan też tak to odbiera, że on był najlepszy z dotychczasowych w pana karierze?
- Myślę, że tak. Gdzieś tam ta moja praca wyszła mam nadzieję na dobre. Uważam, że mam za sobą dosyć fajny i ciekawy sezon. Mam nadzieję, że będę się rozwijał dalej, a Asseco Resovia daje mi tą szansę.
- W zespole z Rzeszowa jest Australijczyk Luke Perry. Czeka pana mocna rywalizacja o miejsce w składzie, choć nie można wykluczyć, że trener Piotr Gruszka zdecyduje się na grę na dwóch libero…
- Sezon jest na tyle długi i będzie tyle meczów do rozegrania, że każdy dostanie swoją szansę. Na pewno nie patrzę na liczbę obcokrajowców, bo już słyszałem takie głosy. Chcę rywalizować, nie boję się tego. Na pewno nie przyjechałem do Rzeszowa jako osoba, która wie, że będzie zmiennikiem. Nic z tych rzeczy, będę walczył o miejsce w szóstce i mam nadzieję, że mi się uda to zrobić.
- Pochodzi pan z Olsztyna, ma pan kawał drogi do domu…
- No tak, myślałem, że dalej niż Katowice nie da się grać, a jednak można. Już w PlusLidze nie ma zespołu, który byłby tak daleko oddalony od Olsztyna. Na pewno w jakiś sposób tęsknię za domem, ale nie przeszkadza mi też, że jest taka odległość.
- Przed paroma laty mógł pan jednak grać jeszcze dalej od domu, bo w słowackim Chemesie Humenne…
- W pewnym momencie byłem już w tym mieście, ale nie wszystko tam było tak jak powinno. Musiałem zmienić plany i wrócić do Olsztyna.
- Z jakiego wyniku w sezonie 2019/2020 będzie zadowolony Bartosz Mariański?
- Myślę, że wszyscy wiemy o co gramy, czyli o najwyższe cele. Tym celem będzie medal i myślę, że wszyscy będą z niego zadowoleni.
Powrót do listy