Bełchatowianie mają jeszcze o co walczyć
PGE Skra Bełchatów odpadła z rywalizacji o mistrzostwo PlusLigi. Walczy jeszcze o brązowy medal w krajowym czempionacie oraz Puchar Polski.
- Tydzień temu byliśmy w grze w rywalizacji o wszystkie trofea, a teraz może okazać się, że zakończymy rozgrywki z pustymi rękami - powiedział tuż po meczu z Lotosem Andrzej Wrona. Nic dodać, nic ująć. Bełchatowianie nie będą miło wspominać ostatnich dni. Wciąż jednak mają szansę na medale.
Sobota, 28. marca, Berlin. Tego dnia PGE Skra Bełchatów rozgrywała półfinałowy mecz Final Four Ligi Mistrzów. Jeszcze tego dnia mistrzowie Polski mieli ten komfort, że mogli zgarnąć wszystko co można. We wszystkich rozgrywkach. Jednak marzenia o pierwszym złocie szybko zostały rozwiane. Najpierw porażka z Asseco Resovią, a dzień później z gospodarzami o brąz. Krążek najważniejszych klubowych rozgrywek na Starym Kontynencie przeszedł im koło nosa. Rywale byli po prostu lepsi. Tego typu turnieje mają to do siebie, że często decyduje dyspozycja dnia, niuanse. Te nie były sprzymierzeńcami PGE Skry. Mówi się trudno i gra się dalej, tym bardziej, że jeszcze było o co.
Niespełna tydzień po przegranej walce o brąz podopiecznych Miguela Falaski czekał kolejny, niezwykle ważny pojedynek. Tym razem na krajowym podwórku z Lotosem Treflem Gdańsk. Sami siatkarze z Bełchatowa mówili, że to dla nich najważniejszy mecz sezonu. Wygrywając przedłużali swoje szanse na obronę tytułu, przegrywając definitywnie je tracili. Mecz nie zawiódł. Obie drużyny stworzyły fantastyczne widowisko i po takim meczu zasłużyły na to, aby zagrać w wielkim finale. Minimalnie lepsi byli jednak gdańszczanie i, trzeba przyznać zasłużenie, zagrają o złoto z Asseco Resovią Rzeszów.
PGE Skra za burtą dwóch najważniejszych rozgrywek. Można tylko gdybać co by było, gdyby problemy zdrowotne ominęły szerokim łukiem dwóch liderów PGE Skry - Mariusza Wlazłego i Michała Winiarskiego. Było jednak inaczej, a ich kłopoty z pewnością odbiły się na dyspozycji całego zespołu. No cóż… nie zawsze można wygrywać. Porażki uczą najwięcej i mamy nadzieję, ba, jesteśmy pewni, że pod okiem hiszpańskiego szkoleniowca bełchatowianie wyciągną wnioski i będą jeszcze silniejsi.
Ale czy wszystko w tym sezonie jest już stracone? Absolutnie. Przed zawodnikami Miguela Falaski stoi ważny cel - zapewnić sobie awans do przyszłorocznych rozgrywek Ligi Mistrzów. Warunek jest jeden. Muszą zająć trzecie miejsce w PlusLidze. Poza tym, czeka ich jeszcze bój w prestiżowym, finałowym turnieju Pucharu Polski. W półfinale tego ostatniego zmierzą się z Lotosem Treflem.