Beniaminek bez szans w Jastrzębiu
Jastrzębski Węgiel dobrze zainaugurował sezon przed własną publicznością. W pojedynku z beniaminkiem Fartem Kielce siatkarze Igora Prielożnego wygrali 3:0 (25:14, 25:20, 25:18). MVP spotkania wybrano Grzegorza Łomacza, choć równie dobrze statuetka mogła trafić w ręce Benjamina Hardego – najskuteczniejszego gracza śląskiej ekipy.
Hardy jako jedyny wśród jastrzębskich skrzydłowych utrzymał wysoką jakość ataku przez cały mecz – w pierwszych dwóch setach zbijał ze skutecznością 67%, w trzecim miał 56%. Lukas Divis grał nierówno – dobre akcje przeplatał z nieudanymi. Spore wahania formy wykazał też Igor Yudin, który rozpoczął perfekcyjnie, raz po raz bombardując pole rywali. W każdym następnym secie jednak jego efektywność spadała - w końcu, na początku III partii musiał ustąpić miejsce Gaspariniemu.
Pojedynek dobrze rozpoczął się dla przyjezdnych. Ich prowadzenie 3:6 zwiastowało mecz walki o każdy punkt. Kilka następnych akcji - głównie w wykonaniu Yudina dało gospodarzom prowadzenie 12:8 i praktycznie zakończyło emocje w secie otwarcia. Do piekielnie mocnych ataków jastrzębianie dorzucili równie grożny serwis (Hardy, Pawliński), a swoim spokojem i cierpliwością na kontrach, z każdą kolejną wygraną piłką odbierali przeciwnikom zapał do gry.
- Początek pierwszego seta był niezły i myśleliśmy, że uda się w ten sposób rozegrać całe spotkanie. Ale niestety - później we wszystkich elementach graliśmy zdecydowanie słabiej od gospodarzy, ciężko było nam nawiązać walkę - komentował Maciej Dobrowolski.
Różnicę szczególnie widać było w ataku. Ze szczelnym blokiem Jastrzębia nie radzili sobie ani Jungiewicz, ani też Łuka i Kapfer. Zmiany, które proponował trener Daszkeiwicz nie wnosiły praktycznie nic, na pewno nie poprawiały jakości gry kieleckiej drużyny. Mały zryw w końcówce drugiego seta (18:20) dał kielczanom przez moment nadzieję na dogonienie jastrzębian i wyrównaną końcówkę. Trener Preielożny widząc, że rywale łapią wiatr w żagle, poprosił o czas. Po nim wszystko wróciło do normy - miejscowi znów odskoczyli i bezpiecznie dowieźli przewagę do końca.
Trzecia odsłona była niemal bliźniaczo podobna do poprzednich - goście dobrze zaczynali i walczyli punkt za punkt, ale po pierwszym czasie technicznym gospodarze przejmowali kontrolę na biegiem zdarzeń i niepodzielnie panowali na boisku.
- Zagrywką odrzucili nas od siatki. My z kolei popełnialiśmy zbyt dużo błędów w ataku. Do tego doszło 12 bloków, więc praktycznie w ataku oddaliśmy im seta. Własną zagrywką też zagraliśmy znacznie słabiej, niż kilka dni temu, w meczu z Bydgoszczą. Chyba nie zdążyliśmy zaaklimatyzować się na hali w Szerokiej - analizował już po zakończeniu rywalizacji Dariusz Daszkiewicz.
- Cieszymy się, że rozegraliśmy ten mecz według naszego scenariusza, tak jak chcieliśmy. Podeszliśmy do niego z odpowiednią koncentracją i agresją, nie pozwoliliśmy na zbyt dużo drużynie przyjezdnej - podsumował Grzegorz Łomacz. - Chcieliśmy od razu odskoczyć od przeciwnika, wywrzeć na nim presję. To potem ułatwiło nam trochę granie. Do tego pograli sobie zmiennicy, co jest bardzo potrzebne w tak długim sezonie, jaki przed nami - żeby w każdym momencie mogli wejść na boisko i zagrać - uzupełnił Igor Prielożny.
Kolejną okazję do zaprezentowania swoich umiejętności gracze obydwu drużyn będą mieli już w najbliższą środę, 3 listipada. Fart Kielce na własnym boisku podejmie Indykpol AZS UWM Olsztyn, a Jastrzębski Węgiel zmierzy się, również na swoim terenie z Asseco Resovią Rzeszów.