Beniaminka muszą ratować rezerwowi
Po raz pierwszy w PlusLidze przed własną publicznością siatkarze Trefla zagrają w sobotę. W hali AWFiS o godzinie 17.00 gdańszczanie ugoszczą J.W.Construction OSRAM AZS Warszawa. Zwycięzca tego spotkania zwiększy szanse na zajęcie szóstego miejsca na półmetku sezonu zasadniczego.
Dotychczas oba zespoły wygrały po dwa spotkania i po pięć przegrały, ale stołeczna drużyna zgromadziła o punkt więcej, co w tabeli daje jej szóste miejsce przy zaledwie ósmym beniaminka. Wojciech Kasza zdaje sobie doskonale sprawę, że oczekiwania nad morzem były większe. - Tylko to nie jest ten Trefl, który miał być. Na papierze skład prezentuje się okazale, ale nie mam w nim połowy przewidzianych zawodników. Z Warszawą musimy wygrać i w dużej mierze muszą tego dokonać rezerwowi - przekonuje gdański szkoleniowiec.
Do Bruno Zanuto, który kontuzji nabawił się jeszcze w okresie przygotowawczym, dołączył Bojan Janić. Reprezentanta Serbii, skarżącego się na dolegliwości barku, po raz trzeci z rzędu ma zabraknąć w podstawowym składzie żółto-czarnych. Ponadto przez cały tydzień chory był Łukasz Kadziewicz. Środkowy reprezentacyjnego bloku do hali ma przyjść prosto z łóżka, po grypie. Czy sił starczy mu na cały mecz?
- Wielkie znaczenie będzie miała postawa takich siatkarzy co Serafin czy Kocik. Dużo zależeć będzie od rozgrywających. Zapewne zagrają obaj i żadne nie może się obrażać, jak wejdzie tylko na krótkie zmiany. Wbrew temu co się sądzi, nasz najbliższy rywal wcale nie jest młodym zespołem, gdyż w podstawowym składzie Politechniki za takiego można uznać praktycznie tylko Kłosa. Trudność gry z tym przeciwnikiem polega na tym, że jak wstrzeli się zagrywką, to staje się groźny dla najlepszych - analizuje gdański szkoleniowiec.
Trefl na razie był bezbłędny w meczach u siebie z drużynami z dołu tabeli. Ograł Delectę i Jadar. Politechnika jest kolejnym rywalem leżącym w zasięgu możliwości beniaminka. Wśród gości wciąż bryluje rutynowany Radosław Rybak (89 zdobytych punktów), który przed rokiem był bliski przenosin nad morze. Ostatecznie jego miejsce w Gdańsku zajął Wojciech Winnik, który w sobotę będzie miał doskonałą sposobność, aby udowodnić, że nie jest słabszy od znacznie starszego konkurenta. Gospodarze muszą ponadto uważać na zagranicznych graczy Politechniki, Jurija Gladyra i Serhija Kapelusa. Każdy z nich ma na koncie ponad 90 zdobytych punktów.
Gdańszczanie muszą również wygrać sami z sobą. W ostatnio przegranych meczach pogrążała ich m.in. duża liczba zepsutych zagrywek. To nie tylko efekt słabej koncentracji, czy podejmowania ryzyka w tym elemencie, ale przede wszystkim brak odpowiednich warunków do treningu. - Ćwiczymy na co dzień w niskim obiekcie, gdzie podrzucenie piłki powoduje, że znajduje się ona niemal pod dachem. W lidze gramy na większych obiektach, na których zespołowi brakuje ogrania. Inna optyka negatywnie wpływa najbardziej na skuteczność zagrywki - ocenia trener Kasza.