Beniaminkowi brakuje zimnej krwi
MKS Banimex Będzin, który debiutuje w tym sezonie w PlusLidze wciąż pozostaje bez punktu na koncie. W środę ekipa trenera Damiana Dacewicza zmierzyła się w Rzeszowie z Asseco Resovią i była bliska sprawienia niespodzianki. W decydującym momencie siatkarzom z Będzina zabrakło zimnej krwi.
- Nie mamy takich chłodnych głów jak w ub. sezonie w I lidze, gdzie potrafiliśmy wykorzystywać końcówki setów. Wówczas nie było widać po zawodnikach żadnej niepewności, a teraz jest inaczej – mówi Damian Dacewicz, szkoleniowiec Banimexu. –Gramy dobrze do pewnego momentu, gdzie mamy dużą przewagę i wkrada się nagle niepewność. Jeśli tego nie wyeliminujemy to nie wygramy. Musimy się w końcu przełamać i grać tak samo dobrze jak wcześniej. Trzeba wierzyć, że skoro potrafimy skutecznie grać na początku czy w środku seta to w końcówce trzeba to wszystko dowieść do końca, a wtedy będziemy się cieszyć ze zwycięstwa. Mamy za sobą trzy mecze, w których dobrej gry nie brakowało, ale tego w tabeli niestety nie widać – mówi Dacewicz, którego zespół w II secie wygrywał 21:15 i był o krok od sprawienie nie lada niespodzianki.
- Niestety nie dowieźliśmy wyniku do końca – mówi trener ekipy z Będzina. – Zaczęliśmy się gubić, ale trzeba też zauważyć, że Resovia wprowadziła najbardziej doświadczonych zawodników, którzy pomogli w trudnych momentach wygrać. W III secie też prowadziliśmy 20:17, ale znów nie możemy przełamać tej granicy po dwudziestym punkcie. W końcówkach niestety emocje biorą górę. Musimy je kontrolować i zachowywać zimną krew bo tylko wtedy jesteśmy w stanie wykorzystywać takie sytuacje – mówi Dacewicz.