Benjamin Toniutti: Nigdy nie mam dość
– Moim celem zawsze było, żeby jak najwięcej wygrać. Pewnie jestem już najbardziej utytułowanym obcokrajowcem grającym w Polsce, ale nie spoczywam na laurach i nigdy nie mam dość – mówi rozgrywający Jastrzębskiego Węgla, Benjamin Toniutti, który w 2024 roku wygrał mistrzostwo Polski, Ligę Narodów i mistrzostwo olimpijskie.
PLUSLIGA.PL: Czy 2024 rok będzie pan wspominał ze szczególnym sentymentem?
Benjamin Toniutti (rozgrywający Jastrzębskiego Węgla i reprezentacji Francji): Pod względem sportowym to był z pewnością jeden z najlepszych momentów w mojej karierze, podobnie jak 2015 i 2021. Myślę, że to były takie trzy wyjątkowe i obfite w sukcesy sportowe lata. To co wydarzyło się w 2024 roku było wspaniałe, ale jestem sportowcem, który chce wciąż rywalizować na najwyższym poziomie i osiągać kolejne sukcesy. Chciałbym kontynuować osiągnięcia z tych najlepszych lat i w 2025 roku też wygrywać trofea zarówno klubowe, jak i reprezentacyjne. To jest najważniejsze.
PLUSLIGA.PL: Tuż przed igrzyskami w Paryżu miał pan przekonanie, że Francja może powtórzyć sukces z Tokio? Były symptomy, które wskazywały, że zostaliście świetnie przygotowani do turnieju docelowego?
Tak. Bardzo ważne dla naszej drużyny było to co wydarzyło się rok wcześniej, czyli w sezonie 2023. Nie graliśmy wtedy wspaniale. Przegraliśmy ćwierćfinał VNL, a potem półfinał i mecz o brąz na mistrzostwach Europy. Nie graliśmy w tych turniejach tak dobrze, jak tego oczekiwaliśmy. Mieliśmy tego świadomość i chcieliśmy to poprawić w sezonie olimpijskim. Trener Andrea Giani dokonał kilku zmian w naszej grze. Ważne było to, że przez cały rok mógł się skupić tylko na przygotowaniach do igrzysk z naszą reprezentacją, ponieważ nie pracował wtedy w żadnym klubie. Miał dużo czasu na to, żeby nas odwiedzać w klubach i rozmawiać z nami indywidualnie o tym jak to wszystko widzimy, jakie są nasze spostrzeżenia, w czym możemy się poprawić i czego potrzebujemy zarówno indywidualnie, jak i drużynowo. Tych rozmów między nami było bardzo dużo i wiedzieliśmy, że musimy poprawić naszą grę, a dodatkowo stworzyć coś ekstra, nie tylko jeśli chodzi o samą siatkówkę, tylko wyjątkowość naszej drużyny. Uważam, że od pierwszego meczu reprezentacyjnego latem 2024 widać po nas było, że mamy wszyscy ważną misję do wykonania aż do ostatniego meczu igrzysk w Paryżu. Nie chodziło o same wyniki i skupienie się tylko na nich, ale przede wszystkim o wyjątkowe zaangażowanie i poświęcenie dla drużyny, które były u nas na najwyższym poziomie.
PLUSLIGA.PL: Na jednym ze zdjęć po wygranym meczu finałowym w Paryżu trzymacie w rękach koszulki Stephena Boyer, Deryla Bultor’a i Benjamina Dieza. To była forma podziękowania, że też tworzyli tą drużynę, a dwaj pierwsi byli mistrzami z IO w Tokio?
Tak. Myślę, że dla trenerów wybranie zespołu na igrzyska olimpijskie jest szczególnie trudne, bo to jest tylko dwunastka, czy tak jak było w Paryżu - trzynastka graczy z jednym dodatkowym na trybunach. W innych turniejach trenerzy mogą wybrać czternastkę, więc na turniej olimpijski zawsze trzeba z kogoś zrezygnować i to jest przykre. Podobnie zrobiliśmy na turnieju w Tokio, gdzie też pamiętaliśmy o kolegach, którzy byli częścią naszej drużyny i pomagali nam w przygotowaniach. To jest ważne, żeby takie rzeczy uwydatniać i pokazywać, bo oni też nam bardzo pomagali i dali dużo naszej drużynie.
PLUSLIGA.PL: Czy po turnieju w Paryżu, jako już podwójni mistrzostwie olimpijscy, odczuliście, że we Francji cieszycie się szczególnym uznaniem? Były jakieś spotkania na najwyższym szczeblu, wyróżnienia państwowe, większe zainteresowanie siatkówką w mediach, a może propozycje reklamowe?
Dostaliśmy zaproszenie na spotkanie z prezydentem Francji, podobnie jak wszyscy medaliści francuscy z turnieju w Paryżu. Problemem dla nas było to, że nie mieliśmy czasu na różnego rodzaju spotkania, czy wystąpienia w mediach, bo praktycznie 90 procent naszej drużyny to siatkarze grający poza Francją. Dostaliśmy więc łącznie 10 dni wolnego i po krótkich urlopach musieliśmy się udać do klubów w Polsce, we Włoszech, w Turcji itd. Jeśli chodzi o zainteresowanie mediów, to faktycznie bardzo wiele mówiło się i pisało o naszym sukcesie. Pewnie gdybyśmy mogli spędzić więcej czasu we Francji, to wywiadów i rozmów z nami byłoby jeszcze więcej, bo dostawaliśmy zaproszenia do udziału w różnego rodzaju programach w telewizjach czy uroczystościach. Nie mogłem jednak tego doświadczyć, bo musiałem wracać do Polski. Grając za granicą nie jest nam łatwo, żeby wspomóc dodatkowo popularyzację siatkówki w mediach francuskich, bo mamy swoje obowiązki w klubach i ja tuż po krótkim urlopie byłem już do dyspozycji Jastrzębskiego Węgla.
PLUSLIGA.PL: Czy we Francji jest organizowany plebiscyt na najlepszego sportowca roku? Czy któryś z siatkarzy byłby brany pod uwagę w takim konkursie?
Być może jest coś takiego, ale myślę, że w czołowej dziesiątce nie byłoby szansy na to, aby znalazło się miejsce dla siatkarza. Earvin Ngapeth mógłby być brany pod uwagę co najwyżej do dwudziestki. Zdecydowanym faworytem takiego plebiscytu byłby Leon Marchand, który w Paryżu zdobył w pływaniu aż pięć medali, w tym cztery złote. To on był najlepszym sportowcem francuskim w 2024 roku.
PLUSLIGA.PL: Francja osiągała w ostatnim dziesięcioleciu sukcesy na kilku dużych turniejach za wyjątkiem mistrzostw świata. To będzie dla was dodatkowa motywacja przed MŚ w 2025 roku?
Tak. Brakuje nam medalu na mistrzostwach świata i dla wielu z nas, którzy wygrali już dwukrotnie igrzyska olimpijskie, to będzie duży cel do zrealizowania. Jeśli chodzi o mnie, to rozmawiałem już o tym z trenerem Andreą Giani’m. Zostawiłem otwarte drzwi i zobaczymy, czy wszystkie warunki pozwolą mi na grę w tym turnieju. Na pewno latem potrzebuję też więcej czasu dla rodziny, ale moja gra w reprezentacji i walka o medal mistrzostw świata, to sprawa otwarta. Osobiście bardzo będzie mi na tym zależało, bo w kolekcji medali brakuje mi właśnie krążka z mistrzostw świata.
PLUSLIGA.PL: Potencjał zespołu, który w ostatnich latach dwukrotnie z rzędu wygrał igrzyska, można było zobaczyć już na MŚ w Polsce w 2014, kiedy Francja była ostatecznie czwarta, ale była objawieniem turnieju? W tamtej drużynie występował już pan, Earvin Ngapeth, Kevin Tillie, Jenia Grebennikov i Nicolas Le Goff.
Tak. Nawet jeszcze rok wcześniej na mistrzostwach Europy, których Polska była współgospodarzem, prezentowaliśmy się już bardzo dobrze, ale w ćwierćfinale trafiliśmy na znakomicie dysponowaną Rosję, a Rosjanie na ME w 2013 roku dosłownie miażdżyli rywali. Z kolei z MŚ w Polsce w 2014 roku mam szczególne wspomnienia nie ze względu na końcowy wynik, bo nie wygraliśmy medalu, ale z uwagi na to jak graliśmy w siatkówkę. Myślę, że wtedy cały świat siatkarski mógł zobaczyć jak potrafimy znakomicie grać. Poza tym cały tamten turniej był niesamowity, ponieważ w halach praktycznie na wszystkich meczach, nie tylko z udziałem Polaków, było mnóstwo kibiców. Osobiście pamiętam, że to był dla mnie znakomity turniej, nawet jeśli na koniec trzeba było zmierzyć się z bólem po porażce w meczu o brąz. Po tamtych mistrzostwach wiedziałem już, że w przyszłości będę chciał wrócić do Polski i zagrać w PlusLidze. Bardzo podobało mi się wtedy zachowanie kibiców, ich duże oczekiwania i zainteresowanie siatkówką. Przekonałem się o tym jak Polska potrafi żyć siatkówką i zrobiło to na mnie ogromne wrażenie.
PLUSLIGA.PL: Teraz rozgrywa pan w PlusLidze już dziesiąty sezon, ale kiedy debiutował w ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle w 2015 roku – jaki to był moment w pana karierze, biorąc też pod uwagę nieudany epizod w 2014 r. w Zenicie Kazań?
Po MŚ w Polsce byłem w trakcie drugiego sezonu w lidze włoskiej w klubie z Rawenny i już po kilku tygodniach dostałem wiadomość, że Zenit Kazań poszukuje zagranicznego rozgrywającego. Prawdopodobnie Rosjanie poszukiwali wtedy bardziej uznanego siatkarza niż ja nim wtedy byłem, ale nikt inny w tamtym czasie nie zgodził się na przenosiny do Kazania, więc padło na mnie, zwłaszcza że kluby zawarły porozumienie. Jak już tam pojechałem, to okazało się, że i tak nie będę mógł występować w meczach Ligi Mistrzów, więc to był problem. Przeniosłem się do zespołu Friedrichshafen i tam dokończyłem sezon 2014/2015. Potem dość szybko uzgodniłem warunki z ZAKSĄ i już od jesieni 2015 zaczęła się moja przygoda z PlusLigą.
PLUSLIGA.PL: Pamięta pan jakie miał wtedy oczekiwania i wyobrażenia związane z grą oraz życiem w Polsce? Pewnie nie zakładał pan, że będzie grał w PlusLidze aż tyle lat?
Nie spodziewałem się tego, ale od początku czułem duże podekscytowanie. W tamtym czasie gra w PlusLidze była moim dużym celem, bo po MŚ w 2014 roku wiedziałem, że w przyszłości będę chciał grać właśnie w Polsce. PlusLiga już wtedy była znana i popularna. Nie zakładałem jednak tego, że spędzę w PlusLidze aż tyle czasu. Na razie przedłużyłem kontakt z Jastrzębskim Węglem również na przyszły sezon, więc na pewno zagram w Polsce 11 sezonów z rzędu, a co będzie dalej, to zobaczymy. Od początku jak zacząłem grać w PlusLidze, to poczułem się w tym miejscu znakomicie. Miałem też bardzo udane życie rodzinne i również moja rodzina świetnie odnalazła się w Polsce. Do tego doszły jeszcze świetne wyniki klubowe, które też pomagały w tym, że moje samopoczucie było bardzo dobre. Już w pierwszym sezonie wygraliśmy z ZAKSĄ mistrzostwo Polski, po długiej przerwie w historii tego klubu. Poczułem się świetnie w PlusLidze i Polsce. Moim celem zawsze było, żeby jak najwięcej wygrać i żeby zapisać się w historii osiągnięć polskich klubów, w których występuję. Pewnie jestem już najbardziej utytułowanym obcokrajowcem grającym w Polsce, ale nie spoczywam na laurach i nigdy nie mam dość. Zawsze chcę dać jak najwięcej drużynie, w której gram i swoją grą odwdzięczyć się klubowi, który mi zaufał, co jest dla mnie bardzo ważne. Jeśli ktoś mi zaufał, to dla mnie oznacza misję do spełnienia, którą chcę wypełnić.
PLUSLIGA.PL: Czy ten sezon w PlusLidze, już dziesiąty w pana karierze, jest szczególny jeśli chodzi o poziom rozgrywek, zaciętą rywalizację i spore emocje?
Tak, ale w każdym sezonie jest coś wyjątkowego i co roku mam wrażenie, że mówimy, że PlusLiga jest coraz silniejsza. Tegoroczne rozgrywki są specyficzne o tyle, że aż trzy drużyny spadną z ligi i każdy mecz jest ważny, również dla drużyn z dołu tabeli. Z perspektywy Jastrzębskiego Węgla, mimo tego że zmian kadrowych przed sezonem nie brakowało, to nasze cele się nie zmieniły i są cały czas najwyższe, bo chcemy grać w finałach wszystkich rozgrywek i wygrać jak najwięcej się da. Nie jesteśmy jednak sami z takimi oczekiwaniami i mamy konkurentów, którzy są mocni i też chcą wygrywać trofea. Pracujemy na co dzień, żeby Jastrzębski Węgiel był ponownie na szczycie. Nigdy nie jest łatwo wygrać PlusLigę czy inne trofea klubowe. Jak przyjeżdżamy na początku sezonu po sukcesach w kadrze, to oczekiwania od nas są bardzo duże, ale tak trzeba, bo mentalność zwycięzców jest ważna w sporcie. Dzięki temu chcemy zawsze pracować, żeby osiągać kolejne sukcesy i tak właśnie powinno być. Jako bardzo doświadczony zawodnik w drużynie mam też dodatkową rolę, żeby dzielić się swoim doświadczeniem z młodszymi kolegami z zespołu. Staram się to robić jak najlepiej potrafię.
PLUSLIGA.PL: Jastrzębski Węgiel jest bardzo regularny w PlusLidze i w ostatnich czterech sezonach aż trzykrotnie wygrywał mistrzostwo Polski. Czy drużyna ma jednak jakiś problem w finałowych meczach pucharowych, czy niefart, że zawsze trafia na świetnie dysponowanych rywali?
Może faktycznie za często przegrywaliśmy finały pucharów, ale też trzeba docenić, że najpierw musimy do tych wszystkich finałów awansować, a to wcale nie jest takie łatwe. Najpierw naszym celem jest awansować do finałów, a potem postarać się je wygrać. Trzeba też jednak dostrzec siłę rywali. Aluron CMC Warta Zawiercie w zeszłym sezonie w finale TAURON Pucharu Polski zaprezentowała się lepiej od nas i zasłużyła na zwycięstwo. Potem jednak zrewanżowaliśmy się rywalom w finałach PlusLigi. Oczywistym jest, że chcemy wygrać każde trofeum, ale nie tyko my mamy taki cel i możliwości, żeby go osiągnąć. W PlusLidze w tym sezonie świetnie prezentują się oprócz Zawiercia także zespół z Warszawy, czy ZAKSA. Nie brakuje bardzo dobrych drużyn, które mogą sięgnąć po trofeum. Chcemy wygrywać wszystko co się da, ale nie jesteśmy sami i musimy się liczyć z konkurencją w każdych rozgrywkach.
PLUSLIGA.PL: Jak się panu żyje w Polsce i jakie największe różnice widzi pan w codziennym życiu w porównaniu do życia we Francji?
W tym roku jest trochę inaczej niż w poprzednich sezonach, bo moja rodzina – żona i trójka dzieci, przebywają na co dzień we Francji, dlatego więcej czasu między treningami i meczami spędzam jednak sam. Przez to skupiam się jeszcze bardziej na siatkówce i na tym, żeby jak najlepiej wypocząć i zregenerować się po meczach spędzając też dużo czasu z fizjoterapeutami. Gramy jak co roku dużo meczów i czasu na odpoczynek nie ma dużo, więc regeneracja i kwestie zdrowotne są bardzo ważne. Jak rodzina przyjeżdża do mnie w odwiedziny, to spędzamy ze sobą możliwie najwięcej czasu. Lubimy też gdzieś wspólnie wyjść, chociażby na zakupy, czy do kina, bo moje córki mówią po polsku i doskonale znają ten język. Możemy więc swobodnie spędzać czas w Polsce, chodzić na place zabaw i w inne miejsca, gdzie nie brakuje też rodzin z dziećmi. Największa różnica jest pewnie w pogodzie, bo jesteśmy akurat z południa Francji, gdzie jest dość ciepło i słonecznie także w okresie zimowym. W Polsce wtedy dzień jest bardzo krótki i szybko robi się ciemno. We Francji pod tym względem jest lepiej. Skoro jednak już tyle lat jestem w Polsce i będę grał w PlusLidze również w kolejnym sezonie, to znaczy, że gorsza pogoda nie jest czymś co mi doskwiera i co by mnie doprowadzało do szaleństwa. Najważniejsze, że mam w Polsce wszystko, żeby grać w siatkówkę na wysokim poziomie. Jest dobra organizacja i cała infrastruktura wokół, zwłaszcza w takich klubach, jak Jastrzębski Węgiel. Mamy tutaj wszystko zapewnione, żeby jak najlepiej grać.
PLUSLIGA.PL: Decyzja o pozostaniu rodziny na co dzień we Francji jest związana z edukacją dzieci?
Tak. Moja najstarsza córka już coraz bardziej dorasta. Ma we Francji bliskich przyjaciół i gra też w siatkówkę, więc chcieliśmy jej zapewnić więcej stabilizacji i radości z życia towarzyskiego. Jak tylko w szkole są jakieś przerwy w nauce, to rodzina odwiedza mnie w Polsce, więc widujemy się w miarę często, średnio raz na sześć tygodni.
PLUSLIGA.PL: Na razie przedłużył pan kontrakt w Jastrzębskim Węglu na kolejny sezon. Czy jeśli będzie taka możliwość to dalszą siatkarską przyszłość też wiąże pan z Polską?
Nie wiem. Nie mam jeszcze żadnych planów na sezon 2026/2027 i kolejne lata. Wolę skupiać się na teraźniejszości i aktualnych celach do zrealizowania, jakie mamy w Jastrzębskim Węglu. Zawsze myślę o tym, co w danym czasie mogę zrobić najlepszego dla drużyny, żebyśmy wspólnie grali jak najlepiej. Tak do tego podchodzę i nie chcę w tym momencie wybiegać w przyszłość.
PLUSLIGA.PL: A jak w pana przypadku wyglądały początki w siatkówce? Czy zainspirował pana ktoś z rodziny?
Mój tato był prezesem małego klubu siatkarskiego ze wschodniej części Francji, a mama pracowała w sekretariacie tego klubu, więc całe weekendy spędzałem w hali i naturalną rzeczą było, że zacząłem grać w siatkówkę już jako dzieciak. Co prawda rodzice nigdy nie grali na wysokim poziomie; tylko siostra grała zawodowo w siatkówkę. W dzieciństwie dużo czasu spędzałem na hali i od szóstego czy siódmego roku już grałem w siatkówkę.
PLUSLIGA.PL: Uprawiał pan też inne dyscypliny sportowe?
Profesjonalnie nie, ale hobbistycznie lubię sporty, w których gra się rakietą, jak tenis ziemny, tenis stołowy, czy padel.
PLUSLIGA.PL: Trenując siatkówkę nie słyszał pan takich opinii, że nie ma pan wystarczających warunków fizycznych i jest zbyt niski, żeby osiągnąć sukces?
Dużo ludzi mówiło mi, że przy moim wzroście to będzie wręcz niemożliwe, żeby zrobić karierę w profesjonalnej siatkówce. Myślę, że początkowo niewiele było takich osób, które wierzyło, że osiągnę sukces w siatkówce. Dla mnie to była jednak dodatkowa motywacja, żeby tym wszystkim niedowiarkom udowodnić, że w siatkówce nie chodzi tylko o wzrost. Bardzo dużo pracowałem i cały czas pracuję nad techniką i jakością w grze. Zawsze staram się jeszcze rozwinąć i poprawić. Teraz odczuwam satysfakcję, bo pokazałem na swoim przykładzie, że można zrobić międzynarodową karierę jako rozgrywający nawet jeśli nie ma się ponad 2 metrów czy chociażby 195 cm wzrostu.
PLUSLIGA.PL: Czy przydomek, którego pan używa, czyli „Totti” jest związany z tym, że pana ojciec miał włoskie korzenie i był pan fanem piłkarskim, czy jest to tylko skrót od nazwiska „Toniutti”?
Mój tato urodził się we Włoszech, ale przydomek „Totti” w moim przypadku nie ma nic wspólnego z włoskim piłkarzem Francesco Totti’m, tylko ze skrótem od nazwiska. Tak nazywali mnie już koledzy w drużynie juniorskiej i tak zostało do dziś.
PLUSLIGA.PL: W 2025 roku liczy pan zapewne na powiększenie bogatej kolekcji medalowej zarówno w PlusLidze, jak i w reprezentacji Francji?
Moim celem w Jastrzębskim Węglu jest, żeby w końcu wygrać też TAURON Puchar Polski, no i oczywiście w PlusLidze pokusić się o trzecie mistrzostwo Polski z rzędu. Bardzo ważna jest również Liga Mistrzów. Jak przenosiłem się z ZAKSY Kędzierzyn-Koźle do Jastrzębskiego Węgla, a było to po wygraniu przez ZAKSĘ pierwszy raz w historii Ligi Mistrzów, to założyłem sobie, że chciałbym się pokusić o triumf w Lidze Mistrzów z dwoma różnymi klubami i cały czas do tego celu dążę. Dla mnie szczególnie bolesne były te dwie porażki z rzędu Jastrzębskiego Węgla w finałach CEV Champions League. Wiem, że w tym roku też nie będzie to łatwe do zrealizowania, bo wielkim faworytem do wygrania tych rozgrywek jest Sir Susa Vim Perugia, ale razem z Jastrzębskim Węglem również bardzo chcemy wygrać Ligę Mistrzów. Z reprezentacją Francji chciałbym powalczyć o medal mistrzostw świata. W życiu rodzinnym chciałbym, żeby cała moja rodzina była zdrowa, żona szczęśliwa, a dzieci dorastały i rozwijały się we właściwym kierunku. Mam nadzieję, że po sezonie klubowym udamy się wspólnie na wakacje, bo odpoczynek i spędzenie razem czasu w miły sposób przyda się nam wszystkim.