Benjamin Toniutti: sezon się jeszcze nie skończył
- Walczyliśmy, do końca próbowaliśmy odwrócić losy spotkania, ale trzeba powiedzieć wprost, że w tym dwumeczu zespołem mocniejszym było Biełogorie Biełgorod - skomentował rozgrywający ZAKSY Kędzierzyn-Koźle po odpadnięciu z Ligi Mistrzów. Dodał, że nie ma co zwieszać głów, bo jest jeszcze do wygrania krajowe mistrzostwo.
Zagrywka kluczem
W obydwu meczach mieliśmy swoje szanse żeby wygrać, albo przynajmniej, żeby ugrać więcej, ale tak w Rosji, jak i w Kędzierzynie-Koźlu powód porażki był ten sam - Rosjanie wywierali na nas ogromną presję zagrywką. W minioną środę zapisali na swoim koncie aż 10 asów serwisowych, a błędów w tym elemencie popełnili tylko 18. To bardzo korzystny bilans. Moim zdaniem to było kluczowe dla ostatecznego rezultatu. Walczyliśmy, do końca próbowaliśmy odwrócić losy spotkania, ale trzeba powiedzieć wprost, że w tym dwumeczu zespołem mocniejszym było Biełogorie Biełgorod.
Trzeci set - tak jak w Rosji
Bardzo podobna sytuacja przydarzyła się także w pierwszej konfrontacji. Mieliśmy kilka oczek przewagi, ale wtedy Rosjanie wzmocnili zagrywkę, odrobili straty i przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W decydującej fazie trzeciego seta, czyli po dwudziestym punkcie, wbili nam dwa asy serwisowe. Mieliśmy swoją szansę, ale jaj nie wykorzystaliśmy.
To nie fair
Naszym podstawowym celem w Lidze Mistrzów był awans do fazy play off. Dokonaliśmy tego kończąc rywalizację grupową z kompletem zwycięstw. Gdy wygrywa się grupę w tak dobrym stylu, chce się jeszcze więcej. Jednak po losowaniu par I rundy play off zdawaliśmy sobie sprawę, że czeka nas nie lada wyzwanie, bo nawet jeśli przeszlibyśmy Biełgorod, w następnej części zmagań trafilibyśmy na Zenit Kazań, jeszcze bardziej wymagającego przeciwnika. Cóż, takie było losowanie i należy to zaakceptować. Choć nie do końca jest to sprawiedliwe, podobnie jak fakt, że klub może zapłacić za udział w turnieju finałowym, poprzez jego organizację.
Brakuje Kevina Tillie
Wszyscy wiedzą, że Kevin Tillie jest istotną częścią całości pod nazwą ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, nie tylko w kwestii odbioru zagrywki, ale także jeśli chodzi o system gry. Nie możemy jednak powiedzieć, że z Kevinem byśmy wygrali tę rywalizację. Może mielibyśmy większe pole manewru, ale nie ma pewności, że wynik byłby inny. Brakuje go na boisku, ale wiemy, że musimy sobie radzić bez niego i jestem pewien, że jesteśmy w stanie wygrać mistrzostwo Polski.
Sezon się jeszcze nie skończył
Musimy zapomnieć o Lidze Mistrzów i skupić się na PlusLidze, bo sezon wciąż jest w toku. Będziemy mieli sporo czasu, żeby porządnie przygotować się do tych najistotniejszych starć, bo w ciągu półtorej miesiąca zagramy tylko sześć meczów. Gdybym ja wybierał liczbę gier, wybrałby jak największą ilością spotkań do rozegrania, bo tego oczekują kibice. Niemniej, system jest jaki jest i trzeba go zaakceptować, choć szczerze mówiąc, nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji, w której drużyna zdobywająca tytuł mistrza kraju może przegrać ostatni mecz sezonu. A tak może się zdarzyć.