Benjamin Toniutti: walczymy do końca i to jest najważniejsze
Dwa mecze i dwa tie breaki - to dotychczasowy bilans ZAKSY Kędzierzyn-Koźle podczas Klubowych Mistrzostw Świata, który pokazuje, że mistrz Polski walczy z każdym przeciwnikiem i nie poddaje się do ostatniej piłki. W pierwszym spotkaniu szala minimalnie przechyliła się na korzyść kędzierzynian, w drugim niewiele lepsi okazali się rywale.
Debiut ZAKSY na Klubowych Mistrzostwach Świata zakończył się szczęśliwie, ale pierwsze dwa sety starcia z mistrzem Iranu były dość nerwowe i przede wszystkim, przegrane. - Byliśmy podenerwowani, ale nie stawką meczu, a własną niezbyt dobrą grą. Irańczycy prezentują zupełnie inny styl gry niż my i potrzebowaliśmy czasu, żeby się do niego dostosować. Staram się zawsze zwracać uwagę na pozytywne aspekty i takim na pewno była nasza reakcja na dwie przegrane partie. Dopiero w trzeciej części gry zaczęliśmy prezentować się jak prawdziwa ZAKSA - tak Benjamin Toniutti ocenił premierowy mecz turnieju, z Sarmayeh Bank VC.
Drugiego dnia zmagań w Opolu poprzeczka poszła jeszcze bardziej w górę, bo po drugiej stronie siatki stanęła najlepsza włoska ekipa, m.in. z Cwetanem Sokołowem i Osmany Juantoreną w składzie. Podobnie jak pierwszego dnia, batalia również toczyła się przez pięć setów, ale tym razem górą byli rywale, którzy wygrali tie break na przewagi. Starcie stało na wyższym poziomie niż to inauguracyjne.
- To był ciężki, ale dobry mecz, przyjemny dla oka. Zagraliśmy znacznie lepiej niż wczoraj i myślę, że możemy być dumni z naszej drużyny, bo walczyliśmy do samego końca - skomentował rozgrywający ZAKSY podkreślając, że Civitanova to jeden z najlepszych zespołów na świecie. - Różnicę zrobiła m.in. zagrywka. Wywierali na nas presję, ale cały czas pozostawaliśmy w grze. To spotkanie będzie miało pozytywne wydźwięk aż do końca sezonu, bo zaprezentowaliśmy siatkówkę na naprawdę wysokim poziomie.
Podobnie jak pierwszego dnia, kluczem do dobrej postawy kędzierzynian była cierpliwość, dzięki której stoczyli z naszpikowanym gwiazdami światowego formatu przeciwnikiem twardy, wyrównany bój. - Grając przeciwko takiej ekipie, jak Lube trzeba być cierpliwym, wyczekiwać na odpowiedni moment, bo ten zespół potrafi wywierać presję. Cierpliwość była niezbędna w walce z Włochami, ale także jest doskonałym sposobem na grę z innymi zespołami - w Lidze Mistrzów i w PlusLidze - uznał Toniutti, który w czwartek zaprezentował się znacznie lepiej niż w dniu otwarcia rywalizacji.
W rodzimych rozgrywkach ZAKSA nie miała dotąd wielu problemów i rozstrzygnęła na swoją korzyść wszystkie trzynaście spotkań. W KMŚ przeciwnicy są ze znacznie wyższej półki, takiej, do której w PlusLidze mało kto jest w stanie doskoczyć. To z pewnością nie pomaga drużynie z Opolszczyzny w wygrywaniu ze światowymi tuzami. - Nie jest tak, że przez zmagania w PlusLidze przechodziliśmy dotąd bezproblemowo, bo mamy za sobą dwa tie breaki i kilka niełatwych spotkań - przekonywał Francuz. - Jasne, że taki turniej, jak KMŚ rządzi się innymi prawami, bo zebrały się tutaj najlepsze zespoły globu. Dlatego normalne, że zmagamy się z różnymi problemami, ale najważniejsze, że walczymy i potrafimy wychodzić z opresji.
Na zakończenie fazy grupowej ZAKSA Kędzierzyn-Koźle podejmie Sadę Cruzeiro, wciąż najlepszą drużynę klubową świata, która w Opolu spisuje się jednak znacznie poniżej oczekiwań. Stawką piątkowego pojedynku będzie awans do półfinału, który już zapewnili sobie zawodnicy Cucine Lube Civitanovej.
- Pamiętajmy, że Brazylijczycy mają za sobą długą i męczącą podróż, wciąż przechodzą aklimatyzację - to musiało odbić się na ich dyspozycji - zauważył Benjamin Toniutti. - Dzisiaj zagrali znacznie lepiej niż wczoraj i jestem przekonany, że jutro spiszą się jeszcze lepiej niż dziś. Nie wiem dokładnie jak wygląda sytuacja w tabeli, ale mogę obiecać, że będziemy walczyć równie mocno, jak w poprzednich dwóch meczach - zapewnił przedstawiciel ekipy mistrza Polski.
Powrót do listy