Benjamin Toniutti: zagrać z Lube tak, jak w Opolu
W najbliższy weekend ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zagra w turnieju finałowym Ligi Mistrzów, razem z Zenitem Kazań, Sir Colussi Sicomą Perugia i swoim półfinałowym rywalem, Cucine Lube Civitanovą. Francuski rozgrywający kędzierzynian zapewnia, że zespół zdążył już zapomnieć o porażce w finale PlusLigi i w Kazaniu zawalczy równie mocno, jak kilka miesięcy temu w Klubowych Mistrzostwach Świata.
PLUSLIGA.PL: Ponoć do trzech razy sztuka…ale tym razem to znane powiedzenie się nie sprawdziło, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nie zdobyła trzeciego z rzędu mistrzostwa Polski.
BENJAMIN TONIUTTI: No niestety, tym razem przegraliśmy finał i nie ukrywam, że jest to bardzo dziwne uczucie oraz trudny do zaakceptowania fakt. Ale musimy się z tym pogodzić i to jak najszybciej, bo już za kilka dni czeka nas nowe wyzwanie, tym razem na europejskich boiskach. Trzeba obiektywnie przyznać, że w tych dwóch finałowych meczach PGE Skra Bełchatów zagrała lepszą siatkówkę niż my. Mieliśmy bardzo dobre momenty, ale było ich zbyt mało, by wygrać z będącym w wysokiej formie rywalem.
W finałowych starciach zostawiliście serce na boisku, robiliście co w waszej mocy, ale jednak czegoś zabrakło…
BENJAMIN TONIUTTI: Nie wiem, może trochę szczęścia? Walczyliśmy do końca o każdą piłkę i to jest pozytyw po tym finale. Przegraliśmy mistrzostwo Polski, ale wydaje mi się, że możemy być z siebie dumni, bo mimo jakichś tam trudności, tak jak pani wspomniała, zostawiliśmy serce na boisku. Wszyscy wokół ZAKSY, także my, zawodnicy jesteśmy rozczarowani brakiem złotego medalu, ale gdy spojrzymy na to z perspektywy kilku dni, to są powody do zadowolenia. Od trzech lat prezentujemy siatkówkę na wysokim poziomie, plasujemy się w ścisłej czołówce PlusLigi, a w tym roku także Ligi Mistrzów. To bardzo ważne z punktu widzenia klubu i nie zgadzam się z opiniami, które gdzieś tam słyszałem, że mamy nieudany sezon.
To był długi i trudny sezon - polska liga, Liga Mistrzów, Klubowe Mistrzostwa Świata i Puchar Polski. Chyba było tego trochę za dużo i w końcówce byliście po prostu zmęczeni?
BENJAMIN TONIUTTI: PlusLiga to chyba jedyna liga na całym świecie, w której występowało aż 16 zespołów, to zdecydowanie za dużo. Tak, trochę byliśmy zmęczeni. Ale oczywiście, absolutnie nie możemy tłumaczyć finałowej porażki nadmiarem gier, bo przecież Skra miała ich tyle samo. Być może trochę „dobiły” nas same play offy, a raczej ich tempo. W półfinale zagraliśmy pięć setów w Olsztynie, do domu wróciliśmy o 7.00 rano po meczu, a za dwa dni biliśmy się z Indykpolem przez kolejne pięć setów.
Dacie radę w ciągu tygodnia zapomnieć o finale i zmobilizować siły na Final Four Ligi Mistrzów? Termin turnieju chyba nie jest najszczęśliwszy….
BENJAMIN TONIUTTI: Oczywiście, że tak. Po przegranym finale trudno było zasnąć, bo emocje długo buzowały, ale mieliśmy jeden dzień wolnego na taki mały reset. Potem od razu zaczęliśmy przygotowania do Fnal Four. Nie wiem, czy jeszcze kiedyś uda nam się zagrać w takim turnieju i kiedy to będzie, więc chcemy maksymalnie wykorzystać tę szansę, którą właśnie mamy. Zapewniam, że przystąpimy do rywalizacji w pełni zmobilizowani i skoncentrowani, a przede wszystkim żądni wygranej.
- Rzeczywiście, termin turnieju finałowego jest dziwny. Zenit Kazań już dawno skończył rozgrywki, pewnie zdążył już o nich zapomnieć i ponownie naładować baterie. U nas i u siatkarzy z włoskich ekip dopiero co opadły finałowe emocje, które były ogromne, spadło to całe napięcie związane z zakończeniem sezonu ligowego. A tu po kilku dniach znów trzeba wskoczyć na najwyższe obroty, zebrać siły i skupić się na walce. Będzie ciężko, ale jak wspomniałem, damy radę.
- Pozytyw będzie taki, że chyba po raz pierwszy w tym sezonie nie będziemy faworytem turnieju, więc i presja ciążąca na nas będzie mniejsza. Musimy to wykorzystać.
Prezes ZAKSY powiedział w jednym z wywiadów, że chciałby wygrać w Kazaniu przynajmniej jeden mecz. To realne założenie?
BENJAMIN TONIUTTI: Wygranie jednego meczu dałoby nam medal, co oczywiście byłoby piękną sprawą. To bardzo dobre założenie, czy realne? Uważam, że tak. W półfinale spotkamy się z Cucine Lube Civitanovą, z którą mierzyliśmy się podczas Klubowych Mistrzostw Świata i zagraliśmy przeciwko nim bardzo dobrze. Wydaje mi się, że był to jeden z naszych najlepszych meczów w całym sezonie. Przegraliśmy w tie breaku, na przewagi, zabrakło bardzo niewiele. Siatkarze Lube przyjedą do Kazania, podobnie jak my, po przegranym finale ligi i pewnie w podobnych nastrojach. Szanse będą równe.
- Oczekuję tak samo zaciętej rywalizacji, jak w Opolu i na równie wysokim poziomie, bo jeśli chcemy pokonać włoską ekipę, musimy zaprezentować naszą najlepszą siatkówkę.
Powrót do listy