Bestia wcale nie taka groźna dla Polski, jak się wydaje
Włosi o takich rywalach, jakim Słowenia jest dla Polski, mówią "bestia negra", bo nasza reprezentacja przegrała z nią cztery ostatnie mecze w mistrzostwach Europy. Ale zarówno nasi siatkarze, jak i ich rywale, twierdzą, że nie ma to żadnego znaczenia przed półfinałem w Rzymie.
Trzeci raz z rzędu reprezentacja Polski awansowała do najlepszej czwórki mistrzostw Europy. W dwóch poprzednich turniejach na drodze do finału stawała jej Słowenia. Ale to nie koniec, bo w 2015 i 2017 roku Biało-czerwoni z nią przegrywali, tyle że najpierw w 1/8 finału, a w kolejnym - w ćwierćfinale. Czy można już mówić o kompleksie? Nasi zawodnicy i trener Nikola Grbić podkreślają, że nie. I to prawda, bo po drodze Polska wygrywała ze Słowenią w innych imprezach, na przykład w kwalifikacjach olimpijskich do igrzysk w Tokio, w półfinale Ligi Narodów w 2021 roku, a także w dwukrotnie fazie grupowej w kolejnych edycjach tej imprezy. W tegorocznej nasza drużyna przegrywała w Manilii już 0:2, by wygrać trzy kolejne sety, a później całą imprezę. Potwierdza to Aleksander Śliwka: - Słowenia jest świetną drużyną, z którą w ostatnich latach raz wygrywaliśmy, raz przegrywaliśmy.
W trwających mistrzostwach Europy Polska i Słowenia są niepokonane. Z grup wyszli na pierwszych miejscach, z takim samym bilansem setów: 15:1. Później trudniejszą przeprawę mieli aktualni wicemistrzowie, którzy pokonali Turcję dopiero po tie-breaku, a w ćwierćfinale Ukrainę 3:1.
- Znamy Polaków dobrze, wielokrotnie się z nimi mierzyliśmy i pokonaliśmy ich. Ale to teraz nic nie znaczy. Czwartek będzie nowym dniem, który przyniesie nowy mecz. Będziemy musieli zagrać swoje i spróbować ich zaskoczyć - mówi Klemen Cebulj, słoweński przyjmujący Asseco Resovii Rzeszów. Podstawowym środkowym jest Jan Kozamernik,w poprzednim sezonie klubowy kolega Cebulja. W PlusLidze grali też Tine Urnaut (ZAKSA) i Pajenk (Czarni Radom), a nowym przyjmującym Ślepska Malow Suwałki został Ziga Stern.
- Przede wszystkim będziemy musieli walczyć o każdą piłkę, ale jednocześnie być skupieni i grać zespołowo. Rywale prawdopodobnie również tego spróbują. Każdy zespół na tym poziomie może w każdej chwili zmienić swoją grę, więc będziemy musieli zrozumieć, co będą chcieli zrobić Polacy i dostosować się do tego. Jesteśmy w stanie zrobić to samo. O losach meczu zadecydują szczegóły i to, jak zareagują rywale, gdy któraś z drużyn poradzi sobie lepiej na boisku. Wszystko będzie zależało od nas! – uważa Gheorghe Cretu, który do reprezentacji Słowenii trafił z Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, po wygraniu z nią Ligi Mistrzów. Zastąpił w niej Nikolę Grbicia, który doprowadził zespół z Kędzierzyna-Koźla do pierwszego triumfu w tych rozgrywkach.
Marcin Janusz uważa, że problemy w spotkaniach ze Słowenią są nieprzypadkowe, bo to jest zespół ze ścisłej światowej czołówki. - Nie jest wcale tak, że oni nam nie leżą. To jest świetny zespół, ze świetnym trenerem. Są bardzo dobrze poukładani i mają zawodników, którzy na każdej pozycji grają o najwyższe cele w światowej siatkówce. Na pewno czeka nas bardzo ciężki mecz - podkreśla rozgrywający reprezentacji Polski. Dla niego będzie to pierwsza rywalizacja ze Słowenią w mistrzostwach Europy.
Nikola Grbić, który po pokonaniu Serbii stwierdził, że z nerwów stracił pięć lat życia, nie traktuje rywalizacji ze Słowenią jak rewanżu za ubiegłe lata. - Nie obchodzi mnie przeszłość. Nie ma znaczenia to, co się wydarzyło cztery czy dwa lata temu. To nie pomaga. Liczy się tylko ten aktualny mecz - twierdzi. I podkreśla, że takie zwycięstwa, jak w ćwierćfinale budują drużynę.
Mecz Polski ze Słowenią rozpocznie się w czwartek o godz. 18, a w drugim półfinale - o godz. 21 - Włochy zmierzą się z Francją. Zapraszamy do relacji live z obu spotkań!