Bez Oivanena ani rusz
- Przegraliśmy bardzo ważny mecz dla układu tabeli, a nasze apetyty w nim sięgały nawet trzech punktów. Kontuzja Mikko Oivanena była bardzo odczuwalna w naszej grze - mówi ze smutkiem środkowy Asseco Resovii. Humory natomiast dopisują w ekipie z Kędzierzyna-Koźla. - Cieszy zwycięstwo, a najważniejsze jest to, że wytrzymaliśmy ten mecz mentalnie i fizycznie - mówi przyjmujący ZAKSY, Michał Ruciak.
Zespół wicemistrzów Polski przegrywając z ZAKSĄ swoje szanse na zajęcie drugiego miejsca przed fazą play-off ograniczył do minimum (są już tylko teoretyczne), a na domiar złego stracił swojego asa, Mikko Oivanena. Fiński atakujący w drugim secie skręcił staw skokowy. Gospodarze prowadzili w tej części meczu 15:8 spokojnie kontrolując przebieg wydarzeń, gdy Oivanen opadając po bloku nastąpił na nogę Grzegorza Kosoka. Fina z grymasem bólu zniesiono z boiska. Fizykoterapeuta gospodarzy, Jacek Rusin wspierany przez masażystę ZAKSY, Aleksandra Bieleckiego zaaplikował zawodnikowi mocne środki przeciwbólowe, obłożył kostkę lodem i co jakiś czas nakłuwał okolice...uszu, by zatrzymać obrzęk. Zabiegi przy ławce rezerwowych trwały do końca spotkania, a po nim „Miki” o kulach udał się do domu. Wstępne diagnozy nie są najgorsze. Co prawda Fin doznał skręcenia stawu skokowego i ma naderwanie włókienek mięśniowych, ale jest szansa, że zagra już w najbliższym meczu w Częstochowie. - Będziemy robić wszystko co w naszej mocy, żeby Mikko był zdolny do gry w najbliższy piątek. Dużo będzie zależeć od wyników poniedziałkowego badania USG - informuje Jacek Rusin. Brak Fina był mocno odczuwalny w ekipie gospodarzy. Nie pomogło wejście Pawła Papke, czy jak w IV secie gra bez klasycznego atakującego z trójką przyjmujących. - Próbowałem szukać różnych rozwiązań, ale nic z tego nie wyszło. Źle zaczęliśmy ten mecz i źle go skończyliśmy. Niewiele nam dzisiaj wychodziło, do tego kontuzja Mikko wybiła nas z rytmu. Przyjęcie i pierwszy atak zadecydowały o zwycięstwie rywali - mówi szkoleniowiec Asseco Resovii. Zespół ZAKSY punktował gospodarzy w kontrach. - Dużo było długich wymian w tym meczu i niełatwo było zdobywać punkty, ale najważniejsze, że wytrzymaliśmy trudy tego pojedynku. Zagrywką od samego początku ryzykowaliśmy i może nie zdobyliśmy nią bezpośrednio dużo punktów, ale skutecznie odrzuciliśmy przeciwnika od siatki i można było ustawić blok i obronę, a później wyprowadzać kontry - mówi Michał Ruciak. Zadowolony z wygranej, a najbardziej z postawy zespołu, był szkoleniowiec ZAKSY, Krzysztof Stelmach. - Obawialiśmy się tego meczu. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, ale pokazaliśmy charakter - mówi. Zawsze powtarzam chłopakom, że niekoniecznie trzeba zdobywać punkty atakiem. Dzisiaj pokazali dużo cierpliwości. Kiedy nie kończyli piłki w pierwszym ataku, podbijali ją i spokojnie atakowali jeszcze raz. W pełni realizowali założenia taktyczne. Nie jesteśmy mocni na bloku i mocni na wysokiej piłce, dlatego musimy zdobywać punkty innymi elementami i to w Rzeszowie się nam udawało - kończy trener zespołu z Kędzierzyna-Koźla.