Bez wątpliwości
Tylko pierwszy set meczu z Turcją (3:1) dostarczył kibicom emocji. Zwycięstwo, tak jak awans, było właściwie pewne jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Po ostatniej piłce zaczęło się coraz śmielsze myślenie o medalach.
- Cieszymy się, że wykonaliśmy plan wstępny, który sobie założyliśmy - przyznał po meczu przyjmujący Michał Bąkiewicz. Polacy wygrali pewnie, chociaż pierwszy set nie napawał optymizmem. Widać nie przypadkiem Niemcy potrzebowali aż pięciu setów, żeby pokonać gospodarzy. Nam na szczęście na okiełznanie gorącego południowego temperamentu wystarczyła pierwsza partia.- Turcy przed własną publicznością zawsze sprawiają problemy. Jeśli pozwoli im się grać na styku, to można się lekko zdziwić. Dochodzi też kwestia sędziów - mówił Bąkiewicz. Jednak niespodzianki i kuriozalnych decyzji sędziowskich nie było. Co więcej, rywale sami nam pomagali, stwarzając coraz to nowsze okazje do kontrataków.
- Na pewno ich nie zlekceważyliśmy, bo to bardzo solidny zespół. Grali dobrze, ale to my jesteśmy bardziej doświadczeni i potrafiliśmy, szczególnie w pierwszym wyrównanym secie, rozstrzygnąć go na własną korzyść - kontynuował Michał Bąkiewicz.
Potem poszło już z górki. Stara sportowa prawda głosi, że wygrane umacniają drużynę i po kilku sukcesach gra się już lepiej. W drugiej fazie turnieju powinno być już łatwiej, prosto do strefy medalowej.
- Nie da się ukryć, że chcąc nie chcąc wybiega się troszkę dalej w przyszłość. Najważniejsze, żeby koncentrować się z dnia na dzień. Musimy myśleć po kolei o najbliższym przeciwniku. Dobrze, że mamy dwa dni wolnego. Możemy przygotować się do kolejnej rundy spotkań - mówi Michał Bąkiewicz.
Oby tylko nie przyszło rozluźnienie i dekoncentracja. Jak przyznaje sam zawodnik, różnie z tym bywa. - Na pewno odpoczynek się przyda. Najważniejsze żeby trzymać się poziomu koncentracji, żeby dwa dni wolnego nie wybiło nas z rytmu - przyznał.
Z grupy A awans uzyskały zespoły Polski, Francji i Niemiec. Zmierzą się one z Grecją, Hiszpanią i Słowacją. Teoretycznie silniejsze drużyny grały w Stambule - Rosja, Bułgaria, Serbia...
- Nie my losowaliśmy grupy. Staramy się patrzeć tylko na siebie. Nie interesuje mnie kto jest w drugiej połówce. Nie musimy nic udowadniać. Wiemy wszyscy o co gramy. Zebraliśmy się po to i po to trenowaliśmy, żeby się jak najlepiej zaprezentować. Jest w tej chwili duża szansa na awans do czwórki i zrobimy co w naszej mocy żeby ją wykorzystać - dodaje Michał Bąkiewicz.
Do wykorzystania jest jeszcze jedna szansa - Michał Bąkiewicz może przekonać do siebie sztab szkoleniowy … PGE Skry Bełchatów. Po transferze Michała Winiarskiego szanse Bąkiewicza na grę w podstawowym składzie są jeszcze mniejsze.
- Gdyby w reprezentacji znalazł się Michał Winiarski, to pewnie wciąż byłbym zmiennikiem, tak jak kiedyś. Jednak jesteśmy w takim zestawieniu, to każdy, niezależnie kto przebywa na boisku, musi starać się pokazać, że potrafi grać. Nie mam pojęcia, co będzie za miesiąc. Teraz myślę o reprezentacji. Bardzo się cieszę, że w klubie będziemy mieli tylu dobrych zawodników. Dzięki temu będziemy mogli trenować i grać na wyższym poziomie. Co będzie dokładnie - zobaczymy. Teraz staram się skoncentrować na tym, żeby awansować do najlepszej czwórki mistrzostw - mówił Bąkiewicz, wyraźnie poruszony pytaniem o rolę z klubie.
Od wtorku rozpocznie się walka o awans do strefy medalowej. Polska jest w znakomitej pozycji wyjściowej. Ostatnio pokonała Słowację i Hiszpanię. Nie mamy nic przeciwko powtórce z eliminacji do mistrzostw świata w Gdyni ani też nie protestowaniu scenariusza z Memoriału Huberta Wagnera. - W moim odczuciu wszystkie drużyny są groźne. Chwila dekoncentracji, słabszy dzień i mogą być duże nerwy. Idziemy tą filozofią, że najważniejsze jest najbliższe spotkanie. Tamte wygrane nam nic nie dają, bo każdy mecz jest inny. Do każdego przeciwnika, czy się z nim wygrało czy przegrało, trzeba podchodzić indywidualnie. Musimy być bardzo czujni, bo nie ma wygodnych rywali. Jest dwanaście najlepszych zespołów. Z każdym można wygrać, jak i przegrać - kończy Michał Bąkiewicz. Powrót do listy