Biało-czerwoni polecą do Rio w klasie premium
Szefowie Polskiego Związku Piłki Siatkowej starają się pomóc naszej reprezentacji, by zespół w jak najlepszej formie dotarł do Rio de Janeiro na turniej finałowy Ligi Światowej. Biało-czerwoni polecą w sobotę do Brazylii w klasie premium.
Klasa premium (FIVB gwarantuje tylko przeloty w klasie ekonomicznej, PZPS sam musiał więc dopłacić za wyższą klasę) to klasa pośrednia między klasą ekonomiczną a biznesową. Zapewnia pasażerom więcej wygody niż klasa ekonomiczna, dzięki wydzielonej kabinie z większymi odległościami między kolejnymi rzędami i możliwości regulacji nachylenia fotela.
– To dla nas dobra informacja i wcale nie chodzi o to, że domagamy się jakichś luksusów czy wygód – mówi selekcjoner Stephane Antiga. – Popatrzcie choćby na Bartka Kurka, dlaczego ma problemy z plecami? Wyobraźcie sobie, w jakich warunkach podróżują tak wysocy faceci, nie mając odpowiednio zabezpieczonego kręgosłupa, czują się trochę jak kurczaki w klatce. Bartek ucierpiał przez te podróże, jednak nasza prośba o bilety w wyższej klasie nie dotyczy tylko jego, a całej drużyny. Po prostu minimalizuje to ryzyko kontuzji i daje nadzieję, że w Rio będziemy bardziej wypoczęci, czyli lepsi. Jesteśmy już zmęczeni, te wszystkie tygodnie się nakładają, dlatego tak liczę, że te kilkanaście godzin w samolocie spędzimy w lepszych warunkach i to nam pomoże – uważa trener, który nie liczył, że w Rio trafi na konkretnych rywali: – Nie wiem, kto tak naprawdę okaże się najsłabszą drużyną w tej stawce. Czy dziś możemy przewidzieć, że będą to np. Włosi czy ekipa, która awansuje z niższych dywizji? Nie wiemy i nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć, więc nie ma sensu się nad tym zastanawiać. Nie zależy mi na takich kalkulacjach. Musimy budować naszą pewność siebie, a najlepszym na to sposobem jest wygrywanie. Po każdym wygranym meczu jesteśmy jeszcze silniejsi. I to jest nasz cel.
W tym momencie selekcjoner dał zespołowi trzy dni wolnego, drużyna zbiera się w środę wieczorem w Spale. – Żyjąc w tak licznej grupie, będąc przemęczonym łatwo o sprzeczki, czasem ma się po prostu dosyć drugiej osoby – tak trener tłumaczy decyzję o krótkich urlopach. – Sam to przeżywałem jako zawodnik, dlatego teraz szczególnie dbam, by dawać zawodnikom oddech, wolne, gdy tylko to jest możliwe. Dostali wcześniej dwa tygodnie wolnego po lidze, krótkie wolne było także po meczach w Częstochowie czy teraz Krakowie. Podobnie było w Chicago czy Kazaniu, gdzie byliśmy w stanie dać sobie wolny wieczór. Wiem, jak to jest ważne, więc staram się robić, co w mojej mocy. Czasami wystarcza zjeść kolację poza grupą, by rozładować towarzyszące nam napięcie. Chłopaki wiedzą także, że wolne nie oznacza szaleństw, bo muszą przestrzegać zasad, nazwijmy je zasadami dyspozycji, więc w tym sezonie nie było żadnych problemów. A jeszcze jedno: mamy grupę bardzo miłych ludzi, co niezwykle pomaga. Chyba od tego powinienem był zacząć – śmieje się selekcjoner.