Biało-czerwoni znów z Mariuszem Wlazłym
Dziś początek FIVB Mistrzostw świata w piłce siatkowej mężczyzn Polska 2014. Gospodarze zagrają z Serbią. W drużynie narodowej zobaczymy Mariusza Wlazłego, którego nie widzieliśmy w mistrzowskich imprezach od 2010 roku
W latach 2005-2010 trudno było sobie wyobrazić reprezentację Polski siatkarzy bez Mariusza Wlazłego. Fenomenalny, utalentowany, niezastąpiony to tylko niektóre z określeń, jakimi charakteryzowali go koledzy z boiska. Po czterech latach nieobecności jeden z najlepszych atakujących w kraju powrócił do kadry narodowej. - Mariusz Wlazły to człowiek, który potrafi sam wygrać seta, a w porywach nawet cały mecz - mówi Ireneusz Mazur.
Od pływania do mistrza świata juniorów
Pierwszą dyscypliną sportową, jaką uprawiał Mariusz Wlazły wcale nie była siatkówka… a pływanie. Pewnego dnia idąc na kolejny trening na basen postanowił poodbijać piłkę z kolegą. Tak mu się to spodobało, że postanowił zamienić pływanie na siatkówkę. - Nie musiałem nigdy uczyć się odbicia piłki palcami, co wbrew pozorom jest trudne. Mnie przychodziło to łatwiej niż innym - wyznał zawodnik. Treningi nie sprawiały mu trudności i już w 2003 roku został podstawowym atakującym reprezentacji Polski juniorów, która w Teheranie wywalczyła tytuł mistrza świata juniorów.
W PGE Skrze Bełchatów nieprzerwanie od 2003 roku
WKS Wieluń to pierwszy klub, w którym występował Wlazły najpierw w drużynach młodzieżowych, a potem w zespole seniorskim, biorącym udział w rozgrywkach III ligi. W 2001 roku przeniósł się do SPS Samas Zduńska Wola. To tam zauważył go Grzegorz Ryś, ówczesny trener reprezentacji juniorów. Jednak przełomowym rokiem w karierze młodego atakującego okazał się rok 2003, wtedy bowiem trafił on do Skry Bełchatów, którą prowadził Ireneusz Mazur. Początkowo Wlazły nie znalazł uznania w oczach szkoleniowca i większość czasu spędził na ławce dla rezerwowych. Jednak pod koniec sezonu otrzymał swoją szansę, którą wykorzystał w stu procentach. Można by rzecz, że z dnia na dzień stał się podstawowym atakującym bełchatowskiej drużyny. Podczas jedenastu lat gry w Bełchatowie wspólnie z drużyną zdobył m.in. osiem tytułów mistrza Polski (2004/2005, 2005/2006, 2006/2007, 2007/2008, 2008/2009, 2009/2010, 2010/2011, 2013/2014), sześć Pucharów Polski (2004/2005, 2005/2006, 2006/2007, 2008/2009, 2010/2011, 2011/2012, Superpuchar Polski w 2012, dwa brązowe medale Ligi Mistrzów (2007/2008, 2009/2010) i srebrny ( 2011/2012). Ponadto dwa srebrne krążki podczas Klubowych Mistrzostw Świata w Katarze (2008/2009, 2009/2010) i brązowy w sezonie (2011/2012).
Ramię w ramię z Gibą
Wlazły w reprezentacji Polski seniorów debiutował 20 maja 2005 roku w meczu przeciwko Słowacji, którą Polacy pokonali 3:0. Niespełna półtora roku później atakujący świętował już zdobycie z zespołem tytuł wicemistrza świata. Podczas mistrzostw świata w Japonii w 2006 roku, nasza drużyna grała jak z nut. W całym turnieju podopieczni ówczesnego trenera Raula Lozano przegrali tylko jedno spotkanie…finałowe z Brazylią 0:3 (12:25, 22:25, 17:25), a podczas całych MŚ stracili zaledwie sześć setów. Mariusz Wlazły znalazł się natomiast w gronie trzech najlepszych zawodników całego turnieju zaraz obok Giby i Mateja Kazijskiego. Ostatecznie MVP MŚ 2006 roku wybrany został brazylijski przyjmujący. - Znaleźć się w trójce najlepszych zawodników Mistrzostw Świata obok Giby jest ogromnym wyróżnieniem - wspomina atakujący.
Epizod w przyjęciu
Nikt by nie przypuszczał, że okrzyknięty jednym z najlepszych atakujących na świecie zdecyduje się na tak odważną decyzję, jaką była zmiana pozycji. W sezonie 2012/13 Wlazły po odbytej rozmowie z trenerem Jackiem Nawrockim zdecydował się, że przez najbliższy rok będzie grał jako przyjmujący, a jeśli zajdzie taka potrzeba to będzie występował na swojej nominalnej pozycji. PGE Skra w tym czasie na ataku miała jeszcze Aleksandra Atanasijevicia. - Grę Mariusza Wlazłego w przyjęciu traktowaliśmy jako pewną alternatywę w naszej grze. Różne kontuzje i zawirowania sprawiły, że zdecydowaliśmy się na takie rozwiązanie. Kiedy w ćwierćfinałowych meczach PlusLigi powiedział mi, że męczy się na tej pozycji zdecydowaliśmy, że wraca na atak - powiedział Jacek Nawrocki. Po zakończonym sezonie zawodnik wyznał - że przyjmującym to on na pewno nie będzie. I tak skończyła się przygoda Wlazłego z grą w przyjęciu.
Wielki comeback
Mariusz Wlazły ostatnie spotkania w barwach narodowych rozegrał podczas mistrzostw świata we Włoszech w 2010 roku, których z resztą Polacy nie mogli zaliczyć do udanych. Zakończyli bowiem turniej na 17 miejscu. Po czterech latach atakujący wraca do reprezentacji. Pozostaje mieć nadzieję, że poprowadzi drużynę do sukcesu, tak jak miało to miejsce podczas mistrzostw świata w 2006 roku w Japonii.
- Trzeba cieszyć się, że Wlazły wrócił do reprezentacji Polski. Na dzień dzisiejszy nie udało się nam wyklarować jednego, dominującego zawodnika na tej pozycji. A wiadomo, jak nie ma się atakującego to zawsze pojawiają się kłopoty. Dla Mariusza powrót do reprezentacji po kilku latach przerwy to duża odpowiedzialność. Trzeba zagrać i wygrać trzynaście meczów, żeby zdobyć złoty medal. Myślę, że koncentracja jest mu bardzo potrzebna. To jest bardzo doświadczony zawodnik, który bardzo się poprawił jeśli chodzi o formę ataku. Zmieniła mu się mentalność - podkreślił Ryszard Bosek.