Bojan Janić: w Treflu była totalna amatorka
W minionym sezonie w dość dziwnych okolicznościach został rozwiązany kontrakt Bojana Janica z Treflem Gdańsk. Po wyjeździe serbskiego przyjmującego z Polski działacze nie kryli rozczarowania jego osobą i nie brakowało nawet słów krytyki…
- Domyślam się, że są ludzie w Gdańsku, którzy mówią takie rzeczy i są generalnie negatywnie nastawieni do mojej osoby - mówi Bojan Janić. - Dla mnie jednak ci ludzie to prawdziwi amatorzy, którzy nie mają zielonego pojęcia o tym, jak powinno się profesjonalnie zarządzać klubem siatkarskim. Moim zdaniem oni w ogóle nie wiedzą nic o klubowej siatkówce. Ja starałem się im pomóc i naświetlić im pewne sprawy, bo jak przyjechałem do Trefla, to czułem się tak jakbym przyjechał do jakiejś dżungli. Oni nie wiedzieli nic o organizacji i zarządzaniu klubem w profesjonalny sposób. Jeśli więc ci ludzie twierdzą, że to ja nie byłem w porządku wobec nich, to nie mam im nic do powiedzenia i nie obchodzą mnie ich opinie o mnie. Wiem, jakim jestem zawodnikiem i człowiekiem. Można o to zapytać również ludzi z moich poprzednich klubów, choćby z Włoch. W każdym klubie, w którym grałem dawałem z siebie sto procent możliwości. W Gdańsku miałem naprawdę poważną kontuzję, ale tamtejsi działacze cały czas wywierali na mnie presję.PlusLiga: Nie jest więc prawdą to, co sugerowali działacze - że przyjechał pan do Polski już z kontuzją i nie powiedział im o swoich problemach zdrowotnych
Bojan Janić: Oczywiście, że nie. Brałem zresztą udział w przygotowaniach do sezonu i zagrałem kilka meczów sparingowych, jak również ligowych. Wtedy grałem normalnie i nikt nie może mi zarzucić, że coś symulowałem. Kiedy jednak pojawiły się problemy z moim barkiem, ludzie z klubu nie potrafili mi w ogóle pomóc. W sztabie medycznym nie było specjalistów, którzy mogliby zdiagnozować moje problemy i udzielić mi pomocy. Wszystko musiałem sobie załatwiać na własną rękę. Tu widać było największą różnicę jeśli chodzi o organizację klubów w Polsce w porównaniu z tymi w lidze włoskiej. Tam każdy klub ma cały sztab ludzi, w tym również fachowców od spraw zdrowotnych zawodników. W Gdańsku spotkałem jednak amatorów, którzy nie potrafili mi pomóc. Nie jest więc prawdą, że cokolwiek udawałem, czy okłamałem klub. Ja naprawdę bardzo chciałem grać, ale nie mogłem. Zresztą ci ludzie nie tylko nie potrafili zorganizować dla mnie terapii, ale też nie zapłacili mi wynagrodzenia za ten okres, w którym byłem zdolny do gry i grałem. Podobne negatywne doświadczenia z Gdańska mają również Bruno Zanuto, czy Marko Samardzić, więc nie jest tak, że tylko ja się spaliłem na tamtejszym klubie. Może w Treflu wiedzieli coś o organizacji klubu koszykarskiego, ale jeśli chodzi o siatkówkę, to była totalna amatorka.
- Czy klub z Gdańska zalega panu jakieś pieniądze, bo wiele mówiło się o złej kondycji finansowej Trefla
- Nie chciałbym mówić o pieniądzach i w tej sytuacji, jaka była w Gdańsku, nie chodziło mi zupełnie o nie. Najważniejsze dla mnie było zdrowie. Chciałem przede wszystkim się wyleczyć, a w Polsce nie było do tego warunków.
- Ofert z PlusLigi pewnie pan już teraz nie rozważał?
- To nie jest tak, że mam jakieś uprzedzenia wobec Polski. Zresztą nie miałem w tym roku żadnych ofert z Plusligi, więc nie ma o czym mówić. Jeśli jednak w przyszłości będę miał jakąś ofertę, to na pewno zrobię większe rozeznanie i dokładnie zmonituję sytuację w tym klubie. Niestety, do Gdańska pojechałem praktycznie w ciemno, bo Trefl był beniaminkiem PlusLigi i nikt nie miał większych informacji na temat tego zespołu. Wszystko co działo się w tym klubie, jeśli chodzi o organizację, zarządzanie i prowadzenie zespołu, to była jedna wielka amatorka.
- Czyli wspomnienia z Polski nie są zatem najlepsze?
- Niestety tak, ale nie ze względu na kraj, czy jego mieszkańców, ale jedynie ze względu na moje negatywne doświadczenie z klubem i poważną kontuzję barku. Przez sześć miesięcy nie byłem w stanie grać i byłem w dużej depresji. Oczywiście w Polsce poznałem też kilku fajnych ludzi. Bardzo się cieszę, że teraz mogłem powrócić z reprezentacją Serbii i zagrać w Łodzi przed wspaniałymi polskimi kibicami, którzy są niesamowici. Generalnie jednak nie sądzę, żebym szybko wrócił do PlusLigi.
- Gdzie zatem zagra Bojan Janić w najbliższym sezonie?
- W rosyjskiej Superlidze w zespole Jarosławicz Jarosław. Powrót do listy