Brąz na pożegnanie z Asseco Resovią
- Dla mnie to o tyle szczególny moment, że po tym sezonie odchodzę z klubu. Wiem, że ten sukces w postaci wywalczonego medalu był bardzo ważny dla Asseco Resovii - mówi o trzecim miejscu w PlusLidze Jan Kozamernik, środkowy rzeszowskiego klubu.
PLUSLIGA.PL: Po ostatnim gwizdku piątego meczu Asseco Resovii z Aluronem CMC Wartą feta w hali na Podpromiu była niemal taka jak po zdobyciu złota, a przecież wywalczyliście brązowe medale. Ta radość świadczy o tym jak cenny jest ten brąz?
Jan Kozamernik, środkowy Asseco Resovii Rzeszów: Zdecydowanie. Atmosfera jaka panowała w hali i radość po wygranej rywalizacji o brąz była rzeczywiście niesamowita. Nawet kiedy przegrywaliśmy przez chwilę w trzecim secie i musieliśmy odrabiać stratę do rywali, to czuliśmy ogromne wsparcie z trybun. Nasi fani byli niewiarygodni. Wszyscy w końcówce stali i nas mocno dopingowali. Dzięki temu zanotowaliśmy wspaniałą serię kilku punktów z rzędu przy zagrywce Maćka Muzaja, a to co stało się chwilę później, to już była czysta radość. Jestem tym wzruszony i podbudowany. Dla mnie to o tyle szczególny moment, że po tym sezonie odchodzę z klubu. Wiem, że ten sukces w postaci wywalczonego medalu był bardzo ważny dla Asseco Resovii. Dla mnie osobiście też jednak wiele on znaczy.
PLUSLIGA.PL: Klub z Rzeszowa sześć lat czekał żeby awansować do strefy medalowej, a ostatni krążek wywalczył nawet siedem lat temu. Ta przerwa pozwala jeszcze bardziej docenić tegoroczny wynik?
- Tak. To jest naprawdę niesamowite, bo trzecie miejsce w tak mocnej i wymagającej lidze, jaka jest w Polsce, to nie jest mała rzecz. PlusLiga już od dłuższego czasu jest bardzo silna i brązowy medal zdobyty w takich rozgrywkach wiele znaczy. Myślę, że nie można nie doceniać tego osiągnięcia, bo dla klubu to jest bardzo ważny wynik, zwłaszcza w kontekście ostatnich lat i dłuższej przerwy od miejsca na podium.
Siedem lat bez żadnego sukcesu dla takiego klubu jak Asseco Resovia to bardzo długo. Tym bardziej cieszy ten brąz, zwłaszcza, że to oznacza znów Ligę Mistrzów w Rzeszowie.
PLUSLIGA.PL: Przed decydującym piątym meczem z Aluronem CMC Wartą było dużo napięcia i stresu – zwłaszcza, że w niebywałych okolicznościach wypuściliście szansę na przypieczętowanie trzeciego miejsca już w Zawierciu?
- Tak, ale myślę, że tak po prostu musiało być i taki właśnie scenariusz był nam pisany, żeby ten brąz świętować w Rzeszowie, w takiej radosnej i szczególnej atmosferze. To było wyjątkowe widowisko oraz feta dla klubu, kibiców i całego miasta. Skończyliśmy rywalizację o brąz w możliwie najlepszy sposób, bo pokonując drużynę z Zawiercia 3:0. Ostatnio na wyjeździe nie udało nam się dociągnąć takiego wyniku do końca, ale zrobiliśmy to teraz i jestem z tego niezwykle szczęśliwy.
PLUSLIGA.PL: Jaki to był sezon dla Asseco Resovii, która na koniec może cieszyć się z brązu, ale przecież wygrała rundę zasadniczą i chyba może trochę żałować, że w półfinale z Grupą Azoty ZAKS-ą nie zdziałała czegoś więcej?
- Po przegranym półfinale mieliśmy takie poczucie goryczy, że mogliśmy się pokusić o lepszy wynik i że być może przy chociaż jednym naszym zwycięstwie ta rywalizacja z ZAKS-ą mogła się jeszcze potoczyć inaczej. To jest już jednak tylko gdybanie... Widocznie tak było nam pisane, że mieliśmy walczyć o brąz i na koniec się z niego cieszyć. Myślę, że i tak jest to duży krok naprzód dla klubu, który z dużym optymizmem może patrzyć w przyszłość. Życzę Asseco Resovii, żeby w przyszłym sezonie zrobiła jeszcze kolejny krok do przodu i pięła się w górę. Podsumowując ten sezon w naszym wykonaniu, na pewno warto podkreślić dużą regularność w rundzie zasadniczej. Byłem bardzo dumny z naszej postawy i tego jak graliśmy większość spotkań. Myślę, że zasłużenie byliśmy na pierwszym miejscu przed rundą play-off, bo pokazaliśmy najbardziej stabilną formę na przestrzeni tych trzydziestu meczów fazy zasadniczej. Takim pierwszym testem dla nas w meczach o dużą stawkę był półfinał TAURON Pucharu Polski w Krakowie, który był sporym rozczarowaniem nie tylko ze względu na wynik 0:3, ale przede wszystkim poczucie, że w ogóle nie zaprezentowaliśmy tam swojej siatkówki. Potem jednak zaczęliśmy budować dyspozycję na rundę play-off i myślę, że byliśmy gotowi do walki od pierwszego do ostatniego meczu. Mieliśmy oczywiście pewne problemy zdrowotne w zespole w półfinale z ZAKS-ą, co odegrało dużą rolę dla przebiegu tej rywalizacji.
W meczach o brąz też nie w każdym spotkaniu mieliśmy do dyspozycji wszystkich graczy, ale pokazaliśmy, że mamy mocną i kompletną drużynę także w kwadracie dla rezerwowych. Tomek Piotrowski zrobił w meczach o brąz niesamowitą robotę i jestem z niego dumny. Wygraliśmy rywalizację o medal wysiłkiem całego zespołu. Ogólnie uważam, że pokazaliśmy w tym sezonie, że mamy naprawdę dobrą drużynę, która walczyła do końca.
PLUSLIGA.PL: Dla pana indywidualnie był to też dużo lepszy sezon niż ten poprzedni?
- Oczywiście. W poprzednich rozgrywkach borykałem się z problemami, przede wszystkim pod względem mentalnym. Zdołałem jednak wrócić do dobrej gry z czystą głową i z wysokimi celami od początku sezonu. Myślę, że pokazałem taki poziom, na jaki ten klub zasługiwał i spełniłem oczekiwania, jakie były wobec mnie, kiedy ściągano mnie do Rzeszowa. Jestem dumny, że zrobiłem postęp i pomogłem zespołowi w wywalczeniu brązowego medalu. Wiem, że dla klubu jest to duże osiągnięcie.
PLUSLIGA.PL: Pewnie żałuje pan, że nie zostaje na dłużej w Rzeszowie. Na przeszkodzie stanął jednak limit obcokrajowców, który klub będzie miał na pozycji skrzydłowych?
- Tak. Nie jest tajemnicą, że w moim przypadku ten czynnik miał decydujące znaczenie i chodziło o to, że klub na pozycji środkowego musiał zakontraktować polskich zawodników. Takie jest życie i tak to wygląda. Musimy jednak iść do przodu. Jestem i tak wdzięczny klubowi, że mogłem tutaj spędzić dwa sezony i zagrać w Asseco Resovii. Kiedy po raz pierwszy przyjechałem na mecz Ligi Mistrzów do Rzeszowa będąc jeszcze graczem ACH Volley Lublana, to byłem pod ogromnym wrażeniem kibiców Resovii i atmosfery panującej w hali Podpromie. Bardzo ceniłem ten klub i fanów w Rzeszowie, którzy są niesamowici i dają nam dużo wparcia. To był jeden z czynników, dla których chciałem grać w Asseco Resovii i w Polsce, bo atmosfera jaka tu panuje wokół siatkówki jest niewiarygodna i wyjątkowa. Kibice w Rzeszowie pokazali to również w tym ostatnim meczu o brąz i jestem im za to bardzo wdzięczny.
PLUSLIGA.PL: Czy w przyszłym sezonie wróci pan do ligi włoskiej?
- Jeszcze nie mogę o tym mówić i trzeba czekać na oficjalne komunikaty w tej sprawie.
PLUSLIGA.PL: Już niebawem dołączy pan do reprezentacji Słowenii?
- Tak. Trener naszej kadry wywierał na nas presję, żebyśmy przyjechali na zgrupowanie jak najwcześniej. Udało nam się jednak wywalczyć dosłownie kilka dni wolnego, bo po takim sezonie ligowym naprawdę potrzebujemy chociaż chwili odpoczynku. Teraz więc przed nami kilka wolnych dni, a potem już gra z reprezentacją i przede wszystkim walka o awans na igrzyska olimpijskie, o których marzymy. To jest ważne lato dla wszystkich zespołów, które chcą pojechać na igrzyska. Czeka nas praktycznie pięć miesięcy pracy z reprezentacją. Jeszcze nigdy w życiu tak długo nie grałem w sezonie reprezentacyjnym. To będzie dla nas nowe doświadczenie. Mam nadzieję, że uda nam się zachować zdrowie i że wspólnym wysiłkiem wywalczymy awans na igrzyska.
Powrót do listy