Brązowi medaliści mistrzostw świata wrócili do Polski
We wtorek wieczorem na warszawskim lotnisku im. Fryderyka Chopina wylądowali Michał Bryl i Bartosz Łosiak, brązowi medaliści mistrzostw świata w siatkówce plażówej, oraz Grzegorz Klimek i Damian Zawadzki, ich trenerzy.
Polska delegacja wróciła do kraju po ponad dwutygodniowej nieobecności. Przed wylotem do Meksyku na mistrzostwa świata trener reprezentacji Polski w siatkówce plażowej Grzegorz Klimek nie chciał wróżyć z fusów. Jego przewidywania prawie w 100 proc. się spełniły. Mimo, że Piotr Kantor i Jakub Zdybek nie zakończyli turnieju na 16., a na 17. miejscu, to druga z par – Michał Bryl i Bartosz Łosiak - sięgnęła po brąz, który zdecydowanie smakuje jak złoto.
Udana kampania Polaków rozpoczęła się od świetnych występów w bardzo wyrównanej grupie K, w której nie było, jak mówił Klimek, dostarczycieli punktów i sportowej turystyki. Duet Bryl/Łosiak zmierzył się z Francuzami: Bassereau/Lyneel, Argentyńczykami: Capogrosso T./Capogrosso N. i kuzynami Grimalt E./Grimalt M. z Chile. Dwa pierwsze mecze Polacy wygrali 2:0, trzeci – 2:1, dzięki czemu zapewnili sobie bezpośredni awans do rundy 32. Tam zagrali się z jedynką światowego rankingu, parą Mol/Sorum z Norwegii, wygrywając bez straty seta. W 1/8 czekała ich rywalizacja z Nilsem Ehlersem i Clemensem Wicklerem z Niemiec (6.miejsce w rankingu FIVB). Po wygranej 2:0 przyszedł czas na ćwierćfinał i kolejne zwycięstwo w dwóch partiach nad inną drużyną z czołówki – Amerykanami Benesh/Partain (3.miejsce w rankingu). W półfinale Biało-czerwonych zatrzymali Szwedzi Ahman/Hellvig, odkrycie ostatnich lat i dwójka światowego rankingu. Mecz o bilet do finału, zakończył się po dramatycznym, granym na przewagi tie-breaku.
Oczywiście była mała żałoba, ale wieczorem porozmawialiśmy o tym, co stało się kilka godzin wcześniej i o tym, co czeka nas kolejnego dnia. Wiedzieliśmy, że podstawą jest regeneracja i wykasowanie z głowy meczu ze Szwedami. Następnego dnia wstaliśmy z nowymi siłami, gotowi do walki o brązowy medal – mówi Klimek.
Z tego zadania Bryl i Łosiak w pełni się wywiązali. Do meczu z amerykańską parą Crabb/Brunner przystąpili bez kompleksów i z jasnym celem – spełnieniem marzeń o medalu. Sen stał się faktem.
To, że nasze marzenia się spełniają dotarło do mnie od razu po skutecznym ataku Michała przy piłce meczowej starcia o 3.miejsce. Za nami niesamowite chwile, ogromna radość i duma. Bardzo żałujemy tego półfinału, bo byliśmy o krok, ale nie możemy ciągle tego roztrząsać. Dla nas ten brąz smakuje jak złoto, a to co zrobiliśmy jest naprawdę wielką rzeczą – przyznał Bartosz Łosiak.
W tym samym tonie wypowiedział się, wracający po kontuzji Bryl: - Gdyby ktoś powiedział mi co wydarzy się w ciągu tych kilku miesięcy, nie uwierzyłbym. Niestety to moja wada, że nie od razu kupuję takie scenariusze. Ciężka kontuzja, regeneracja, mistrzostwa, medal - niewiarygodne. Cieszę się, że to, co wkładamy w naszą dyscyplinę, zwróciło się w Meksyku.
Brąz z Meksyku jest pierwszym w historii medalem mistrzostw świata wywalczonym przez polską parę plażową. Jest też kolejnym krążkiem w tym pięknym i wręcz nieprawdopodobnym sezonie polskiej siatkówki.
- To piękny rok dla Polskiej Siatkówki. Ogromne sukcesy w halówce, a teraz swój medal rangi mistrzowskiej dołożyła także plaża. Nie tak dawno cieszyliśmy się ze złota dziewczyn w mistrzostwach Europy U20, a w ostatnich dniach możemy świętować historyczny brąz w czempionacie świata. To są najlepsze dowody, że nasza dyscyplina idzie w dobrym kierunku i warto na nią stawiać - podsumował Jacek Kasprzyk, zastępca dyrektora pionu szkolenia ds. siatkówki plażowej i na śniegu.
Przed polskimi plażowiczami krótka przerwa, a potem przygotowania do kolejnych turniejów cyklu Beach Pro Tour. Najbliższy punkt w kalendarzach Bryla i Łosiaka to turniej Elite 16 w Brazylii. W grze są ciągle kwalifikacje na igrzyska olimpijskie i gromadzenie punktów do rankingu FIVB.