Brazylijczycy wygrali wojnę nerwów na Torwarze
W premierowej potyczce tegorocznej World League Polska przegrała z Brazylią 1:3. Zdaniem trenera biało-czerwonym Andrei Anastasiego jego podopiecznym zabrakło błysku, jaki prezentowali w zeszłorocznej edycji Ligi Światowej.
Za nami pierwszy mecz biało-czerwonych w Lidze Światowej 2013. Było to spotkanie pełne nerwowości i błędów po obu stronach siatki. W ostatecznym rozrachunku tę swoistą wojnę nerwów wygrali Brazylijczycy, którzy - mimo odmłodzonego składu - nie stracili nic ze swojej klasy w grze. - Tym razem to Brazylijczycy pierwsi zdołali się otrząsnąć z nerwów, jakie towarzyszyły temu spotkaniu, dzięki czemu wygrali - komplementował swoich rywali na konferencji prasowej kapitan Polaków Marcin Możdżonek.
- My mamy teraz wiele do przemyślenia. Momentami pokazywaliśmy dobrą grę, mieliśmy swoje szanse, lecz nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Potrzebujemy więcej czasu na trening. Jeśli będziemy kontynuować naszą pracę zgodnie z drogą, jaką obrał trener Anastasi, wszystko będzie zmierzało w dobrym kierunku. Jestem pełen optymizmu - dodał polski środkowy.
Zadowolenia z powodu wiktorii nie ukrywał kapitan Canarinhos Bruno Rezende, który przyznał, że piątkowa wygrana jest zasługą ciężkiego treningu. - Teraz musimy skoncentrować się już na kolejnym pojedynku, który odbędzie się w niedzielę. Również i my musimy przeanalizować nasze błędy i wyeliminować je z gry. Nie wszystko w naszym wykonaniu było w tej konfrontacji idealne - podkreślił.
Brazylijczycy wygrali zasłużenie, o czym otwarcie mówił trener polskiej kadry. Andrea Anastasi ubolewał jedynie nad stylem gry, jaki zaprezentowali jego podopieczni. - Musimy poprawić system gry. Nie graliśmy tak, jak w poprzednim sezonie reprezentacyjnym, straciliśmy to, co wcześniej było naszym atutem. Musimy się zmierzyć z tym problemem i dalej pracować nad tym, by wrócić do naszej gry sprzed roku - zapowiedział.
Nieco łaskawszym okiem na dyspozycję gospodarzy patrzył z kolei trener Bernardo Rezende. Podkreślił, iż początek sezonu kadrowego nie jest łatwy dla żadnej drużyny. - Każda reprezentacja musi pracować nad swoją dyspozycją, nad odnalezieniem swojego sposobu na grę. Jesteśmy wszyscy po wyczerpujących rozgrywkach klubowych, to normalne. Wahania formy dotyczą więc także i nas. Potrzeba nam wszystkim czasu. Jeśli chodzi o sam mecz, to pojawiło się w nim trochę błędów, lecz był ładny dla oka. Naszym głównym celem jest awans do turnieju finałowego w Argentynie - nic w tej kwestii się nie zmieniło - powiedział selekcjoner ekipy gości.
Drugie spotkanie pomiędzy zespołami Polski i Brazylii odbędzie się w niedzielę 9 czerwca w Łodzi (początek 20.15, Polsat Sport).