Bułgarscy siatkarze bronią trenera Konstantinowa
Polski mundial okazał się koszmarem dla reprezentacji Bułgarii, która zakończyła rywalizację na 13. miejscu, najgorszym w historii. Siatkarze całą winę za wynik wzięli na siebie i jednogłośnie oświadczyli, że Plamen Konstantinow powinien pozostać selekcjonerem.
Konstantinow podjął się misji niemal niemożliwej. Półtora miesiąca przed mistrzostwami świata przejął od Włocha Camillo Placiego rozbitą i skłóconą wewnętrznie kadrę, która fatalnie zaprezentowała się w Lidze Światowej. Postawił na radykalne odbudowanie morale zespołu, a przede wszystkim na doprowadzenie siatkarzy do optymalnej dyspozycji fizycznej.
Tydzień przed startem MŚ, na Memoriale Huberta Wagnera Bułgarzy zagrali naprawdę dobrze, pokonując na inaugurację biało-czerwonych. Widać też było, że w drużynie panuje dobra, pełna chęci do pracy atmosfera. Kłopoty zaczęły się, gdy przyszło do formowania ostatecznej czternastki na mundial. Dzień przed ogłoszeniem decyzji, środkowy Nikołaj Nikołow uznał, że nie da rady zagrać w turnieju, ze względu na stan zdrowia. Problemy fizyczne i charakterologiczne zamknęły z kolei drogę do czempionatu braciom Bratoew, którzy nie potrafili wpasować się w nowe zasady. Ostatecznie Konstantinow zabrał na mistrzostwa tylko trzech środkowych i aż trzech rozgrywających, co już po zakończeniu udziału Bułgarów w turnieju uznano za poważny błąd. Nowemu selekcjonerowi oberwało się także za odsunięcie Georgi i Valentina Bratoevów, którzy choć się krnąbrni i nieposłuszni, potrafią poderwać zespół do walki.
Bułgarom od początku mistrzostw gra się nie kleiła - przegrali z Kanadą, męczyli się z Egiptem, nie potrafili pokonać słabszej niż zwykle Rosji, prowadząc 2:0. Dodatkowo, pojedynek ze Sborną został okupiony kontuzją Wiktora Josifowa. W drugiej rundzie przegrali z Niemcami i Brazylią, ale czara goryczy przelała się po porażce z Finlandią. Trener zarzucił swoim podopiecznym, że spuścili głowy i zapomnieli jaką flagę noszą na piersiach, a podsumowując występy Bułgarii stwierdził, że jest mocno rozczarowany, nie tyle porażkami, co ich stylem.
Także libero Teodor Salparow przyznał, że wina leży po stronie zawodników, którzy nie zaprezentowali sowich możliwości. - Każdy z nas powinien spojrzeć na siebie. Jestem przekonany, że każdy wie gdzie tkwi przyczyna porażki - skwitował. Z kolei kapitan zespołu Todor Aleksiew, który obok Cwetana Sokołowa rozczarował najbardziej zapewnił, że zespół był dobrze przygotowany do turnieju. - W naszych głowach wciąż tkwiła katastrofalna Ligi Światowa, w której przegraliśmy większość meczów, to miało wpływa na kiepską postawę w Polsce. Wykonaliśmy kawał porządnej pracy i to powinno być kontynuowane, efekty na pewno przyjdą w przyszłości. Ogłosił też, że nie zamierza odchodzić z kadry.
Komentując postawę Sokołowa i brak u niego cech przywódczych, rozgoryczony Konstantinow stwierdził, że liderem człowiek się rodzi, a nie staje z upływem czasu. Wiadomo jednak, że na gorszą niż zazwyczaj postawę bułgarskiego atakującego mogły mieć wpływ niedawne, spore zmiany w życiu osobistym. Wyraźnie było bowiem widać, że nie potrafi całkowicie skoncentrować się na grze.
W obronie Konstantinowa głos zabrał także Bojan Jordanow, którego z udziału w czempionacie wykluczyła kontuzja barku. Zawodnik niebawem przejdzie operację, a do gry powróci dopiero za 6-9 miesięcy. Ma jednak nadzieję, że w przyszłym roku, podczas mistrzostw Europy, których Bułgarzy są współgospodarzami, będzie już mógł pomóc drużynie. - Plamen miał za mało czasu, żeby po swojemu przygotować zespół. Musi dostać kolejną szansę na pracę z kadrą w normalnym trybie - zaapelował. Przypomniał, że już na początku zmagań zespół stracił Josifowa, niezwykle ważnego zawodnika i jednego ze swoich liderów mentalnych.
Jeszcze w Polsce Konstantinow oznajmił, iż nie jest pewien, czy w kolejnym sezonie powinien poprowadzić reprezentację. Ale po przyjeździe do kraju, gdy emocje nieco opadły, stwierdził, że potrzebuje więcej czasu na przemyślenia. Nieoficjalnie wiadomo, że bułgarska federacja zamierza kontynuować współpracę z aktualnym trenerem co najmniej do Igrzysk Olimpijskich w Rio, w 2016 roku.
Powrót do listy