Bydgoski rekord
Blisko 5,5 tysiąca kibiców przez ponad dwie godziny emocjonowało się meczem Delecty Bydgoszcz z Domexem Tytanem AZS Częstochową. To rekord oglądalności.Poprzedni też należał do bydgoskiego klubu, gdy w poprzednim sezonie mecz z PGE Skrą Bełchatów oglądało 4,5 tysiąca kibiców.
Po wygranej AZS z Olsztynem 3:0, gdzie Bartosz Janeczek zaserwował siedem asów, można się było obawiać powtórki także w Bydgoszczy. Tymczasem kłopoty bydgoskim siatkarzom sprawiali Piotr Nowakowski i Wiśniewski lekkimi szybującymi podaniami. To właśnie po zagraniach tego ostatniego akademicy w 1. secie odrobili straty i z wyniku 13:17 objęli prowadzenie 18:17. Na szczęście dla miejscowych przy remisie 22:22 w kontrach nie do zatrzymania był Grzegorz Szymański.W drugiej partii znów problemy z odbiorem zagrywek Wiśniewskiego, skuteczna gra w ataku Dawida Murka, Janeczka i na środku Nowakowskiego pozwolił objąć gościom prowadzenie 17:12. Nie popisał się też sędzia Tomasz Janik (podjął przynajmniej 4 ewidentnie złe decyzje), gdy zagrywkę Michala Cervena zaliczył jako autową, choć piłka wpadła dobrych kilkanaście centymetrów przed linią. To wprawdzie nie podcięło skrzydeł zespołowi Waldemara Wspaniałego, bo udało się doprowadzić do remisu 22:22, jednak w końcówce spryt Murka pozwolił doprowadzić do remisu 1:1.
W trzeciej partii siatkarze Delecty mocną zagrywką odrzucili rywali od siatki i prowadzili 14:9. Nadal jednak nie radzili sobie z szybującymi zagrywkami i musieli bronić nawet dwa setbole (26:25 i 28:27), by wygrać po prawie 40 minutach gry. Losy kolejnego seta były podobne, z tą różnicą, że gospodarze tym razem nie wykorzystali prowadzenia 19:16. W ostatniej odsłonie bardzo dobry blok i zagrywki dały gościom prowadzenie 6:1, a miejscowi wyraźnie stracili animusz.
Pomeczowe wypowiedzi:
- Byliśmy na te zagrywki przygotowani i ćwiczyliśmy je na treningach - mówił po meczu trener Delecty Waldemar Wspaniały. - Co innego jednak, gdy my zagrywamy sobie, a co innego w meczu, gdzie charakterystyka zagrywek rywali jest inna. To nie tłumaczy jednak, że nie podjęliśmy w ostatnim secie walki. AZS odniósł zwycięstwo po bardzo ciężkiej walce. Kibice obejrzeli cztery świetne sety, jednak w ostatnim przy stanie 6:1 nie podjęliśmy już walki. Jedziemy teraz do Olsztyna gdzie wcale nie będzie łatwo, mimo, że gospodarze przegrali dwukrotnie po 0:3.
- Liczyliśmy na trzy punkty bo w końcu graliśmy u siebie i byliśmy raczej faworytem - nie krył rozczarowania Stanisław Pieczonka. - Mamy jeszcze duże rezerwy w grze i musimy je wypracować na treningach.
- Zdawaliśmy sobie sprawę, że łatwo w Bydgoszczy nie będzie - mówił MVP meczu Dawid Murek. - Dlatego ta wygrana w Bydgoszczy tym bardziej cieszy. Mamy młody zespół, chłopacy zdobywają doświadczenie w grze, ale myślę, że źle to nie wyglądało. Kluczem była zagrywka, nasi środkowi mają trudne podania i to jest nasz atut. Myślę, że jeszcze niejedna drużyna się o tym przekona
- To było bardzo dobre widowisko, bardzo duża publiczność mogła chyba być zadowolona, mimo porażki swojego zespołu - komentował trener gości Grzegorz Wagner. - Wywieźć dwa punkty z Bydgoszczy to nie byle co, ale ten mecz już jest za nami, mamy teraz kolejne dwa wyjazdy i nie będzie łatwo. Powrót do listy