Byle tylko zdrowie było
Ruszyła faza play off mistrzostw Europy w Izmirze.. Przez pierwszy etap Polacy przeszli jak burza, tracąc tylko dwa sety. W drugim, żeby wejść do strefy medalowej, wystarczą im dwa zwycięstwa.
Zaczęło się niefortunnie, bo w pierwszym secie rozgrywanym w Izmirze biało-czerwoni polegli. Francja okazała się lepsza. Ostatecznie jedna z parkietu schodziła pokonana 3:1. - Nie zawsze wygrywa się 3:0. Tak samo było w meczu z Niemcami - przypomniał rozgrywający polskiej reprezentacji Paweł Zagumny. Z Turkami nie było już tak samo - lepiej. Polacy wygrali gładko 3:0. - Trzeba było wygrać i wygraliśmy. W sobotę (po porażce Turków z Francją - przyp. red.) okazało się, że nie miał on większego znaczenia. Mogliśmy go równie dobrze przegrać. Ale nie chcemy przegrywać nawet takich meczów po drodze. Wiadomo, że zwycięstwa budują. Chcemy do końca grać o najwyższe cele - mówił wystawiający.Trudno nie być zadowolonym z takiego obrotu sprawy. Choć zdaniem Zagumnego nie wszystko jest tak, jakby sobie tego życzyli. Tyle że w siatkówce tak się po prostu nie da.
- Nigdy nie jest tak, że wszystko wychodzi. To taki sport, że nie może wszystko wychodzić. Dążymy do doskonałości, aczkolwiek, nieważny jest styl, tylko sam wynik. Nikt nie jest doskonały, nawet Brazylia. Trzeba te elementy cały czas utrwalać i w odpowiednich momentach robić jak najmniej błędów - powiedział Paweł Zagumny.
Awans z grupy niektórzy określali jako cel minimum. Jednak przy takiej „drabince”, to dość duże niedocenianie naszej reprezentacji. Tak w tamtym, jak i w kolejnym etapie biało-czerwoni są po prostu faworytami. - Cel jest na samym końcu. Nie wyjście z grupy. Tego chyba wszyscy się spodziewali. Na pewno teraz będzie z meczu na mecz coraz trudniej. Mam nadzieję, że wytrzymamy i dobrniemy do finałów - życzył sobie nasz kapitan.
Najpierw trzeba jednak dojść do półfinałów. Na drodze staną Słowacja, Grecja, a na początek - Hiszpania. Wydawałoby się, że obrońcy tytułu są największym rozczarowaniem tegorocznego czempionatu. - Ja się nie zgodzę. Turniej jeszcze się nie skończył i nie powiedzieli ostatniego słowa. Mieli dużo problemów zdrowotnych i po części takiej gry można było się spodziewać. My też mieliśmy podobne kłopoty, ale u nas jest więcej zawodników na wyższym poziomie niż w Hiszpanii. Po prostu nie mieli kim zastąpić braków - stwierdził Zagumny.
Siatkarze z Półwyspu Iberyjskiego turniej zaczęli jednak dobrze - zgodnie z założeniami pokonali gładko Słowenię 3:0. Niespodzianka przyszła dzień później, gdy z Grecją nie ugrali nawet seta. Najdłuższy i najcięższy bój stoczyli ze Słowacją. Mecze właśnie z nią i z Hiszpanią pokażą, czy historia lubi się powtarzać. We wtorek jest bowiem szansa ponownie pokonać mistrzów Europy, tak jak zrobiliśmy to pod koniec sierpnia w Memoriale Wagnera w Łodzi. Słowacja przekonała się o naszej sile jeszcze tydzień wcześniej w eliminacjach do mistrzostw świata. W Gdyni Sopko, Masny i spółka polegli 1:3. Czy tak będzie i tym razem? - Mecz w Gdyni ze Słowakami był o coś - tak samo będzie i tutaj. Ale każde spotkanie jest inne i nikt nie będzie pamiętał tego, co było miesiąc temu. Wychodzimy na boisko i tak jak Słowacy będziemy chcieli pokazać się z jak najlepszej strony. Zobaczymy, kto wyjdzie zwycięski - mówił Zagumny.
Na koniec biało-czerwoni zmierzą się z Grekami. Ich reprezentacja to niemal w połowie zawodnicy Panathinaikosu Ateny - klubu, w którym nasz rozgrywający będzie występował od nowego sezonu. - Zawodnicy Panathinaikosu przewijają się w kadrze od kilku czy kilkunastu lat. Wydaje mi się, że trafili z formą na te mistrzostwa. I to właśnie oni, a nie Hiszpanie są jak na razie największa niespodzianką tej imprezy. Na pewno będą bardzo groźni. Jako zawodnika tego klubu może mnie tylko cieszyć ich dobra forma. Mam nadzieję, że utrzymają ją w lidze - mówił „Guma”, dla którego mistrzostwa Starego Kontynentu w Izmirze to już czwarta taka impreza.
- Nie wiem czy coś może mnie jeszcze zaskoczyć. Zobaczymy na końcu, to dopiero pierwsza faza. Te zespoły, które miały odpaść, pożegnały się z mistrzostwami zgodnie z przewidywaniami. Reszta gra - jedni z większymi szansami, drudzy z mniejszymi. Ale ja nie rozpatruję gry innych zespołów. Najważniejsza jest nasza postawa i żebyśmy wytrwali z zdrowiu. Przeciwników w Izmirze nie traktujemy z przymrużeniem oka. Nie dajemy się uśpić. Z każdym można wygrać lub przegrać. Gramy na maksa i chcemy wygrywać. Nie ważne kto stoi po drugiej stronie siatki. Nikt nam nie da tego za darmo. Trzeba będzie się ostro napocić - zapowiada siatkarz. Powrót do listy