Byli nawet dziadkowie
Bartosz Janeczek atakujący drużyny Tytan AZS Częstochowa w meczu z Asseco Resovią Rzeszów zdobył 22 punkty. Jak sam przyznał po meczu – pojedynek z Resovią do łatwych nie należał. A to, że udało odnieść zwycięstwo to w dużej mierze zasługa drugiego trenera Michała Mieszka Gogola.
Plusliga: Trzeba przyznać, że ten pojedynek Resovią Rzeszów do łatwych nie należał?
Bartosz Janeczek: Zgadza się, że nie był to łatwy mecz. Obawialiśmy się tego mecz, Resovia jest zawsze mocnym zespołem. Myślę, że postawiliśmy im ciężkie warunki do gry, nie czuli się tutaj dobrze. Ważne, że udało nam się wygrać 3:1.
- W wygraniu tego meczu, można by było powiedzieć, że pomógł Wam Gyorgy Grozer, popełnił on bardzo dużą ilość błędów w ataku i zagrywce.
- Ja uważam, iż to, że udało nam się wygrać, to zasługa naszego scouta, drugiego trenera - Michała Mieszka Gogola. Układa on taktykę pod każdy zespół. A dzisiaj jego założenia taktyczne się sprawdziły.
- Od meczu z Jastzębskim Węglem widać, że wzmocniliście zagrywkę. Czy to był klucz do zwycięstwa w tym pojedynku?
- Myślę, że wszyscy czuli się dobrze w tym elemencie. Również pomogło nam to w osiągnięciu sukcesu, jakim jest zwycięstwo z Rzeszowem. Przed nami już kolejny mecz, w środę zagramy w Holandii, a potem cały czas liga, puchary i znów liga.
- W środę tj. 17 listopada zagracie pierwszy mecz w pucharach europejskich w Holandii. Nie jest to chyba drużyna dobrze znana w Europie?
- Wylatujemy we wtorek do Holandii. Nie jest to znana drużyna, ale jeśli chodzi o założenia taktyczne i system gry, to wszystkiego dowiemy się od naszego drugiego trenera Mieszka Gogola.
- Zmiana regulaminu rozgrywek sprawiła, że zespoły nie mają dużo czasu, aby przygotować się na kolejne spotkanie. Jak odczuwacie tą zmianę?
- Nie jest to na pewno korzystny układ. Pojawiają się makro urazy, które staramy się szybko leczyć. Na razie większych kontuzji na szczęście nie mamy.
- Jak wyglądają Wasze relacje z trenerem Markiem Kardosem? Do niedawna był Waszym kolegą z boiska.
- Na treningach panują normalne relacje trener-zawodnik, nie ma żadnych relacji koleżeńskich. Natomiast po treningu jesteśmy normalnymi ludźmi, kolegami i nawzajem się szanujemy.
- Oprócz tego, że grasz w AZS-ie, jesteś też studentem. Udaje Ci się łączyć te dwie sprawy?
- Jestem na trzecim roku. Zostało mi jeszcze dwa czy trzy zaliczenia z drugiego roku. Myślę, ze wszystko się dobrze ułoży w swoim czasie. A w tym roku dochodzi jeszcze praca licencjacka.
- Czy często wspiera Cię rodzina na trybunach?
- W licznym gronie na trybunach była rodzina podczas meczu z Bydgoszczą. Nawet dziadkowie się wybrali – chyba po raz pierwszy na mecz do Częstochowy. Nam nadzieję, że niebawem też przyjadą nas dopingować.