Było 2:0 i 7:2 dla AZS PW
AZS Politechnika Warszawska pokonał Farta Kielce 3:2 (25:23, 25:20, 19:25, 22:25, 15:12) w meczu inaugurującym 13. kolejkę spotkań PlusLigi. MVP został Damian Wojtaszek.
AZS Politechnika Warszawska w bardzo ważnym dla siebie meczu trzynastej kolejki PlusLigi prowadziła z Fartem Kielce już 2:0 i 7:2. Ostatecznie zwyciężyła dopiero po tie-breaku. W piątym secie powstała jak feniks z popiołów i dopisała na swoje ligowe konto cenne dwa punkty.
– Odetchnąłem z ulgą. To dla nas bardzo ważne zwycięstwo – skomentował na pomeczowej konferencji prasowej trener Radosław Panas. – Możemy jednak żałować straconego punktu. Prowadziliśmy przecież 2-0, a wszystko szło na 3-0. Niestety dla nas kielczanie podnieśli się. W tie-breaku zaś to my wstaliśmy z kolan – zrelacjonował. – W obliczu podróży i braku solidnego treningu w ostatnich dniach zwycięstwo cieszy jeszcze bardziej – dodał z uśmiechem.
Mecz zagrywką otworzył Krzysztof Wierzbowski. Goście bez problemu poradzili sobie z przyjęciem, a akcję agresywną kiwką zakończył Pierre Pujol. Następne piłki należały jednak do stołecznych. Wszystko za sprawą potężnych, bardzo trudnych zagrywek Macieja Zajdera i Pawła Mikołajczaka. Kielczanom we znaki szczególnie dał się ten ostatni. Po jego zagraniu o czas poprosił trener Grzegorz Wagner; 6:2. Przyjezdni, chcąc przeciwstawić się warszawianom, musieli podjąć ryzyko. Zagrywki Marcusa Nilssona zrobiły swoje. Choć „Inżynierowie” bezpośrednio po nich nie tracili punktów, nie potrafili wyprowadzić skutecznej akcji. Szwedzki atakujący zaś wykorzystywał kontry; 15:15. Wspomógł go Grzegorz Kokociński, który popisał się asem serwisowym; 19:17 dla Farta. Politechnika szybko wzięła się do pracy. Punkt z zagrywki zapisał na swoim koncie Wierzbowski, a po następnym jego zagraniu blok na Rafale Buszku zaliczył Paweł Mikołajczak. Przy prowadzeniu Politechniki 20:19 drugą przerwę na żądanie wykorzystał Grzegorz Wagner. Nie wybił z rytmu Akademików. Następne dwie akcje należały bowiem do Wojciecha Żalińskiego, który wykorzystywał kontry; 23:20. Chwilę później Politechnika miała piłkę setową; 24:21. Kielczanie jednak dzielnie się bronili. Po udanej zagrywce Miłosza Zniszczoła o czas poprosił trener Radosław Panas; 24:23. Uspokoił swoich podopiecznych, ale ci znów mieli problem z serwisem Zniszczoła. Nie skończyli dwóch ataków, zrehabilitowali się jednak w obronie. W końcu przy trzeciej próbie z trudnej piłki ile sił uderzył Żaliński i dał „Inżynierom” zwycięstwo.
Początek drugiej odsłony był wyrównany. Politechnika wyszła na dwupunktowe prowadzenie, ale „Farciarze” za sprawą kontr Marcusa Nilssona momentalnie zniwelowali stratę. Na pierwszej przerwie technicznej stołeczni prowadzili jednym „oczkiem”. Po wznowieniu gry błąd popełnił Xavier Kapfer, który nie trafił w boisko. Następny atak Francuza podbił Patrick Steuerwald, a kontrę w punkt zamienił Paweł Mikołajczak; 11:8. W aut uderzył również Miłosz Zniszczoł. W polu zagrywki cały czas stał Krzysztof Wierzbowski. Jego dwa asy serwisowe dały wynik 14:8. Chwilę później, po autowym zbiciu Nilssona, czas wziął bardzo zdenerwowany trener Grzegorz Wagner; 15:8. Siatkarze z Kielc nie odpuszczali. Nie zwalniali rąk nie tylko w polu zagrywki, ale i w ataku. Na nieszczęście Politechniki zagrania były na tyle mocne, że nie radzili sobie z nimi obrońcy; 21:18. Sprawę w swoje ręce wziął więc bohater poprzedniego ligowego spotkania między zespołami – Paweł Mikołajczak. Jego as serwisowy dał „Inżynierom” piłkę setową. Pierwszą obronili goście. Przy drugiej jednak i potężnym ataku Żalińskiego byli już bezradni. Politechnika zwyciężyła 25:20 i wyszła na prowadzenie 2-0 w meczu.
Do trzeciej odsłony Fart przystąpił ze Sławomirem Jungiewiczem i Michałem Kozłowskim w wyjściowym składzie. Roszady te na nic się jednak zdały. Jak w transie grali przyjmujący Wojciech Żaliński i Krzysztof Wierzbowski. Swoje „trzy grosze” w ataku dołożył także Marcin Nowak. Ze świetnej strony zaprezentował się również Paweł Mikołajczak, którego zagrywki były tego dnia prawdziwą zmorą przyjmujących Farta. Po asie serwisowym atakującego Politechniki przerwę na żądanie wykorzystał Grzegorz Wagner; 7:2. Udało mu się wybić z rytmu warszawian. Jego podopieczni kończyli ataki, Akademicy zaś nie mogli przebić się przez siatkę. Cała seria błędów stołecznych skrzydłowych dała ekipie Farta remis, a następnie prowadzenie; 11:9. Kryzys przeżywał dotychczasowy lider „Inżynierów” – Wojciech Żaliński. Jego trzy autowe ataki z rzędu pozwoliły kielczanom powiększyć przewagę; 16:12. Po przerwie technicznej „Inżynierom” nadal nie szło. Zgubili swój rytm i to rywale dyktowali warunki; 23:17 dla Farta. Nie pomogli wprowadzeni na boisko z kwadratu dla rezerwowych Grzegorz Szymański, Ardo Kreek i Maciej Krzywiecki. „Farciarze” złapali wiatr w żagle i ani myśleli odpuszczać. Po zagrywce w pół siatki Macieja Zajdera wygrali 25:19.
Czwartego seta otworzył blok Grzegorza Szymańskiego na Rafale Buszku. Szymański zapisał na swoim koncie także asa serwisowego; 3:1 dla gospodarzy. Zawodnicy z Kielc szybko poderwali się do walki. Prowadzeni przez Sławomira Jungiewicza wyszli na prowadzenie 8:6. Politechnika po efektownym bloku Patricka Steuerwalda na Miłoszu Zniszczole doprowadziła do remisu 10:10. „Farciarze” jednak nie zrazili się. Asy serwisowe Xaviera Kapfera i Grzegorza Kokocińskiego oraz kontry Jungiewicza dały im cztery „oczka” przewagi. Przy stanie 17:13 dla przyjezdnych czas wziął Radosław Panas. Jego zawodnicy zmobilizowali się i odrobili część strat. Wszystko za sprawą Macieja Zajdera, który techniczną, plasowaną zagrywką zdobył punkt; 18:17 dla Farta. Chwilę później na boisku na zadaniową zmianę za Ardo Kreeka pojawił się Paweł Mikołajczak. Na tyle utrudnił życie przyjmującym rywali, że jego koledzy bez problemów zablokowali Xaviera Kapfera; 21:21. Francuz szybko jednak zrehabilitował się. Po jego asie serwisowym sytuację czasem ratować próbował Radosław Panas; 23:21 dla Farta. Nie powstrzymał rywali. Seta asem serwisowym zakończył Grzegorz Kokociński; 25:22.
Tie-breaka od prowadzenia rozpoczęli goście. Politechnika szybko przejęła inicjatywę: po kontrze Krzysztofa Wierzbowskiego na tablicy było 5:3 dla gospodarzy. Sytuacja zmieniała się jednak jak w kalejdoskopie. Zespoły zmieniły bowiem strony przy wyniku 8:7 dla Farta. Blok na Grzegorzu Szymańskim dał „Farciarzom” dziewiąty punkt, interweniować więc musiał trener Panas. Przerwa na żądanie przyniosła efekty. Dobra zagrywka Wierzbowskiego i atak z przechodzącej Szymańskiego pozwoliły Akademikom doprowadzić do remisu; 9:9. Kiedy zaś Sławomir Jungiewicz nadział się na blok Ardo Kreeka, a następnie nie przebił się przez ręce Wojciecha Żalińskiego, stołeczni wyszli na prowadzenie 12:10 i o czas poprosił Grzegorz Wagner. Nic nie zrobił sobie z tego Kreek. Po wznowieniu gry bowiem w bardzo widowiskowy sposób zatrzymał Xaviera Kapfera; 13:10. Politechnika nie wypuściła już z rąk szansy i po zepsutej zagrywce Jungiewicza wygrała 15:12, a w całym meczu 3-2.
AZS Politechnika Warszawska – Fart Kielce 3-2 (25:23, 25:20, 19:25, 22:25, 15:12)
Skład Politechniki: Patrick Steuerwald, Paweł Mikołajczak, Wojciech Żaliński, Krzysztof Wierzbowski, Marcin Nowak, Maciej Zajder, Damian Wojtaszek (libero) oraz Grzegorz Szymański, Ardo Kreek, Maciej Krzywiecki;
Skład Farta: Pierre Pujol, Marcus Nilsson, Xavier Kapfer, Rafał Buszek, Miłosz Zniszczoł, Grzegorz Kokociński, Michał Żurek (libero) oraz Sławomir Jungiewicz, Michał Kozłowski, Maciej Pawliński.
Na pomeczowej konferencji prasowej powiedzieli:
Grzegorz Wagner, trener Farta: Cieszę się i nie cieszę. Cieszę się, bo zawodnicy z ławki świetnie wprowadzili się w pojedynek i pociągnęli naszą grę. Nie cieszę się natomiast, bo przegraliśmy ważny mecz. W tie-breaku popełniliśmy aż sześć błędów w zagrywce. Teraz więc mogę tylko pogratulować Politechnice zwycięstwa.
Radosław Panas, trener Politechniki: Dziękuję za gratulacje. Odnieśliśmy bardzo ważne zwycięstwo, pierwsze po porażce w Rosji. W obliczu podróży i braku solidnego treningu w ostatnich dniach wygrana cieszy jeszcze bardziej. Możemy jednak żałować straconego punktu. Prowadziliśmy przecież 2-0, a wszystko szło na 3-0. Niestety dla nas kielczanie podnieśli się. W tie-breaku zaś to my wstaliśmy z kolan. Brawa dla chłopaków! To kolejny rozegrany przez nas tie-break, na szczęście wygrany.