Było już 14:0 dla Asseco Resovii
Siedemdziesiąt pięć minut potrzebowali wicemistrzowie Polski, żeby pokonać beniaminka PlusLigi z Wielunia. Mecz jedynie w I secie dostarczył licznie zgromadzonej publiczności trochę emocji. Pozostałe dwa toczyły się już pod zdecydowane dyktando ekipy trenera Ljubo Travicy. Asseco Resovia wygrała 3:0 (28:26, 25:7, 25:16). MVP meczu wybrany został Rafael Redwitz.
Ten pierwszy set był trochę za nerwowy w naszym wykonaniu a chyba na to złożył się fakt, że był to inauguracyjny mecz przed własną publicznością. Trochę byliśmy usztywnieni i nie graliśmy tego co powinniśmy, ale mamy to już za sobą i w kolejnym spotkaniu powinno być już tylko lepiej – stwierdził białoruski przyjmujący Asseco Resovii, Aleh Achrem, który po meczu długo nie mógł zejść do szatni. – Chyba pierwszy raz w życiu rozdałem tyle autografów, udzieliłem tylu wywiadów i pozowałem do tylu zdjęć z kibicami. To jest bardzo przyjemne i mogę tak zawsze, a i jest okazja podszkolić język polski – dodał Achrem. W I partii zespół z Wielunia zagrał bez kompleksów wobec faworyta i w końcówce miał niepowtarzalną szanse na wygraną. Goście prowadzili 22:20 i 23:21 ale potrafili postawić kropki nad i.
– Coś się posypało w naszej grze i trudno powiedzieć dlaczego – zgodnie mówili siatkarze z Wielunia, który w końcówce inauguracyjnej partii mieli dużo problemów z dokładnym przyjęciem zagrywki. Ostatni punkt na wagę zwycięstwa w tym secie zdobył blokiem Bartosz Gawryszewski i był to jedyny blok gospodarzy w tej części meczu, przy aż sześciu rywali.
II set to koncertowa gra Marcina Wiki na zagrywce, który pomylił się dopiero przy stanie 14:0. Przyjmujący gospodarzy nie tylko świetnie serwował i piłka często wracała na stronę Resovii, ale też bardzo dobrze ustawiał się w obronie, czy atakował z drugiej linii. – Każdy z nas ma wkład w to zwycięstwo, ja zagrywałem koledzy dobrze spisywali się na siatce i w polu i wszystko szło do przodu – mówi Marcin Wika i dodaje. - Przy takiej serii zagrywek człowiek zastanawia się żeby nie popełnić błędu i jakoś to idzie.
Po tak sromotnym laniu w partii numer dwa, zespół z Wielunia nie był juz w stanie się już podnieść. – Jest nam wstyd, że od drugiego seta nie podjęliśmy walki z rywalem. Resovia odrzuciła nas od siatki mocną zagrywką i zupełnie pokrzyżowała nam szyki. Zapłaciliśmy frycowe, miejmy nadzieję, że pierwszy i ostatni raz. Przepraszamy kibiców - zarówno swoich jak i tych w Rzeszowie, bo naprawdę liczyliśmy przed meczem na walkę - stwierdził kapitan zespołu z Wielunia, Andrzej Stelmach.
Wobec takiej dużej przewagi trener Ljubo Travica zdecydował się dać szansę gry zmiennikom.Dla większości był to debiut w tym sezonie na boisku. Pojawili się kapitan Resovii Krzysztof Gierczyński, młody przyjmujący Mateusz Mika oraz Ardo Kreek. Ten ostatni po raz pierwszy w tym seoznie wyszedł w meczowej dwunastce (do tej pory siedział na trybunach) wykorzystując fakt, że chory był Wojciech Grzyb. Bohaterami końcówki III seta byli jednak Paweł Papke i Ivan Ilić, którzy w ramach klasycznej podwójnej zmiany pojawili się na placu gry. Najpierw serbski rozgrywający popisął sie pojedynczym blokiem, a chwilę później meczową piłkę wykorzystał Papke.
Powrót do listy