CEV Liga Mistrzów: Jastrzębski Węgiel – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3
W środowy wieczór Jastrzębski Węgiel zmierzył się z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Mający kłopoty zdrowotne gospodarze nie byli w stanie postawić się bardzo równo i dobrze grającej ekipie rywali. ZAKSA jest już tylko o dwa zwycięskie sety od wielkiego finału Ligi Mistrzów. Rewanż w czwartek 7 kwietnia.
Statystyki meczu: https://www-old.cev.eu/Competition-Area/MatchStatistics.aspx?ID=46085
Tegoroczne spotkania półfinałowe Ligi Mistrzów mają polsko-włoski charakter. Jastrzębski Węgiel stanął naprzeciw zeszłorocznego triumfatora tych rozgrywek, Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, natomiast w drugim półfinale zmierzą się zeszłoroczny finalista tego turnieju, Trentino Volley, ze zdobywcą Pucharu Włoch, Sir Safety Perugią. Pewnym jest więc, że kolejny rok z rzędu w finale rozgrywek zagra polski zespół. O tym, kto nim zostanie, dowiemy się 7 kwietnia, kiedy w Kędzierzynie-Koźlu rozegramy drugi mecz półfinału.
W środę w wypełnionej po brzegi hali w Jastrzębiu-Zdroju obie drużyny rozpoczęły w podstawowych zestawieniach, jednak w ekipie gospodarzy kilku graczy narzekało na przeziębienie. ZAKSA grała w pierwszej partii bardzo dobrze w przyjęciu – choć trzeba przyznać, że gospodarze słabo zagrywali – a dzięki temu Marcin Janusz mógł kombinacyjnie rozgrywać. To przełożyło się na zdecydowana przewagę gości w ataku (55-procentowa skuteczność, przy 41 procentach jastrzębian). ZAKSA dominowała w bloku (4 punktowe przy żadnym miejscowych). Ostatecznie kędzierzynianie wygrali wyraźnie 25:20.
W drugim secie znowu lepiej zaczęli goście, a trener Andrea Gardini reagował – zdjął kolejny raz słabo grającego Trevora Clevenot i wprowadził Rafała Szymurę. To na niewiele się zdało, gospodarze grali coraz gorzej, być może wirus w drużynie sprawił, że nie byli w stanie przeciwstawić się spokojnie i skutecznie grającej ZAKSIE. Drużyna wicemistrzów Polski dominowała w każdym elemencie i zasłużenie wygrała do 14.
Trener Gardini szukał rozwiązań, od początku seta postawił na Stephena Boyera, na boisku pozostał Szymura, zmieniony został także libero Jakub Popiwczak (po nim najbardziej było widać zmaganie się z przeziębieniem). ZAKSA nie miała jednak zamiaru się zatrzymywać. Nadal kontrolowała przyjęcie a Janusz rozgrywał i gubił blok rywali. Świetne zawody rozgrywał Aleksander Śliwka (grał bardzo cierpliwie, nie mylił się w ataku), bardzo wysoką skutecznością mogli się pochwalić środkowi bloku przyjezdnych.
Kędzierzynianie wygrali także trzeciego seta i zapewnili sobie doskonałą sytuację przed rewanżem, który odbędzie się w czwartek 7 kwietnia w ich hali. Wystarczą im dwa sety, by awansować do wielkiego finału Ligi Mistrzów. Być może jednak rywale uporają się z kłopotami zdrowotnymi i postawią zdecydowanie trudniejsze warunki niż w pierwszym półfinałowym starciu.