Chamuckich wróć....
Gdy tydzień temu Rosja przegrała w Lidze Światowej 0:3 z Kubą rodzima prasa, choć nie szczędziła słów krytyki, czyniła to raczej taktownie. Po porażce 1:3 z Japonią zniknęły dobre maniery, a ostre słowa leciały jak z karabinu maszynowego.
Mamy świetnych zawodników, światowej klasy trenera, ale nie mamy drużyny - mówią jedni. Ten zespół nie ma charakteru - dorzucają inni wskazując za wzór złoty team USA, który w 2008 roku, w pięknym stylu najpierw pokonał wszystkich rywali w Lidze Światowej, a potem stanął na najwyższym stopniu podium igrzysk olimpijskich w Pekinie.
Amerykanie zawsze walczą do końca, bez oglądania się na wyniki rywali i układ punktów w tabeli. Rosjanie są minimalistami. Za to często płacą wysoką cenę - przegrali w Moskwie złoto mistrzostw Europy, w Pekinie nie sprostali właśnie rywalom z Ameryki Północnej, a teraz są o krok od pogrzebania szansy na awans do Final Six Ligi Światowej - turnieju, który jeszcze kilka tygodni temu zamierzali wygrać.
Dostaje się nie tylko siatkarzom. Również włoski geniusz (bo tak mówiono o nim w Moskwie gdy zdobył w 2008 roku mistrzostwo kraju z Dynamem) zbiera cięgi. I choć wciąż podkreśla się jego zasługi i przypomina listę zdobyczy klubowych, coraz częściej słychać, że to jednak trener bez doświadczenie w pracy z kadrą narodową.
Stąd - być może - zamiast trzymać się zwycięskiego składu z pierwszego dnia rywalizacji z Japonią, w drugim postanowił poeksperymentować. Stwierdził przy tym, co najpierw wprawiło wszystkich w zachwyt, ale tuż po porażce strasznie rozsierdziło, że Rosja ma taki potencjał kadrowy, iż może stworzyć nawet 10 składów, które spokojnie ograją przeciwnika pokroju Japonii.
Gdy się okazało, że nawet ten - choć nieco przemieszany, ale jednak podstawowy zestaw graczy - z Połtawskim, Bierieżko, Wierbowem i Grankinem na czele musiał uznać wyższość rozszalałych Azjatów, za jedną z przyczyn przegranej Bagnoli uznał brak na boisku Siergieja Tietiuchina.
Media z kolei z rozrzewnieniem wspominają czasy, gdy w Sbornej piłki rozrzucał Wadim Chamuckich. Sugerują wręcz, że ani Grankin ani Butko nie nadają się do roli pierwszego rozgrywającego - przynajmniej jeszcze nie dziś. Może więc należy zwrócić się o pomoc do prawie 40-letniego Wadima? - pytają.