Cicha woda…
Mocno zaciśnięta pięść i głośny okrzyk radości. Niczym dynamit - wybucha po każdym punkcie. Choć niewiele ich było w nieudanych dla Polski spotkaniach w Tampere. Mimo wahań formy - co dotyka cały młody zespół Castellaniego - stał się mocnym punktem drużyny. Ktoś kojarzy go takiego w czasie rozgrywek ligowych? Bartek Kurek - ten sam, co w Skrze Bełchatów, ale nie taki sam.
Fakt - Bartek jest młody. Ale przecież nie urodził się wczoraj. W siatkarskim świecie też jest nie od dziś. Ani też - o czym często się zapomina - nie po raz pierwszy występuje w kadrze. Ale takiego Bartka jeszcze nie znaliśmy.
W minionym sezonie 21-letni zawodnik nosił barwy czarno - żółte. A może bardziej czarno - złote. To z bełchatowskim mistrzem Kurek uniósł Puchar Polski i poczuł ciężar złotego medalu mistrzostw Polski. Jednak ani wygrywając w Kielcach, ani kończąc sezon w Rzeszowie nie skakał tak energicznie jak po każdym zdobytym punkcie w Lidze Światowej. Stojąc na podium kieleckiej hali na zakończenie pucharowego turnieju, podawane z ręki do ręki trofeum oddał szybko. Chyba nie czuł, że na nie zasłużył. Że również dzięki niemu Skra, znaczy "ta mocna”. W Rzeszowie tytuł mistrza Polski wywołał więcej entuzjazmu. Ale chyba raczej dlatego, że oznaczał koniec sezonu, przerwę w treningach - wolne! A przede wszystkim rychłe nadejście przygody z kadrą.
Transformacja! Od pierwszego występu w Lidze Światowej, od pierwszej piłki w meczu z Brazylią Bartek Kurek pokazuje nową twarz. Nie jest nerwowy czy nadpobudliwy. Po prostu nie krępuję się okazywać radość. Coś na wzór Brazylijczyków.
Skąd taka przemiana? - Moje zachowanie jest dostosowane do drużyny - tłumaczy sam zawodnik. - Tutaj tworzymy zespół młody, żywiołowy - tak należy się prezentować na boisku, żeby się wpasować w ten kolektyw. W Skrze jest inna atmosfera. Nie mówię, że gorsza, ale inna. Tam nie potrzeba takiego żywiołowego reagowania. Po prostu ma się obok siebie bardziej doświadczonych zawodników i można na nich polegać. Co nie znaczy, że kiedy już pojawiam się na boisku moja rola jest tam mniejsza. W reprezentacji jest taki duch ciągłej walki i radości, a w Skrze - mobilizacja i skupienie się na następnym punkcie - wyjaśnia przyjmujący.
Kurek zarzeka się, że boiskowy spokój w czasie ligowych rozgrywek nie wynika ze stresu. - Z wszystkimi chłopakami w Bełchatowie dogaduję się znakomicie. Nie ważne czy są ode mnie 2, 3 czy 12 lat starsi - stwierdza siatkarz.
W to nie wątpimy. Ale gdy taki 11 lat starszy Dawid Murek skończy swój atak nie eksplodując z tej okazji radością, to i młody podlotek swoją ekspresję raczej ograniczy. Skromny wkład w dorobek zespołu, Kurek wieńczy skromnymi oznakami radości.
W Finlandii Bartek się nie popisał (po tych meczach trudno zresztą chwalić kogokolwiek). Ale za kilka wcześniejszych występów należą mu się słowa uznania. A może nawet coś znacznie cenniejszego - większe zaufanie ze strony klubowego trenera. Być może za kadencji Jacka Nawrockiego zwiększy się rola 21-latka w klubie. Jednak wciąż w walce o miejsce na boisku Kurek ma rywali silnych - Bąkiewicza albo bardzo silnych - Antigę. Ten pierwszy do Tampere nie poleciał, ale na co dzień - tak jak młodszy kolega trenuje pod okiem Castellaniego. Na rywalizację o miejsce w klubie nie ma to wpływu - ocenia Kurek. - To ani to nie pomaga, ani nie przeszkadza. Jedyne co, to mogę z kimś pogadać w czasie meczu. Z Michałem załapaliśmy kontakt już parę lat temu na kadrze. Na pewno miało to wpływ na moją aklimatyzację w Skrze. Przebiegła bardzo naturalnie i szybko wkomponowałem się w zespół - opowiada Bartek.
Wkomponował się też w kwadrat. W sezonie 2008/09 grał sporadycznie. Ale widmo ławki wcale go nie dręczy. Przeciwnie - jest zadowolony, że to właśnie w Bełchatowie spędzi kolejny rok. - Gdyby nie decyzje, które podjąłem wcześniej w swojej karierze, nie byłoby mnie w kadrze. Ze wszystkiego jestem w stu procentach zadowolony. Wiedziałem na co się decyduje idąc do Skry. Zamierzam się tego trzymać. Oczywiście - ciężko się przebić do składu, ale nie stoję na straconej pozycji. Zamierzam walczyć o swoje - deklaruje 21-latek.
Jak na tak młody wiek siatkarz - jak zresztą cała ekipa Castellaniego - jest już mocno popularny. Z racji kilku udanych występów i sporej ilości zdobytych punktów - jednym z najbardziej rozchwytywanych reprezentantów. W Łodzi i Wrocławiu kibice wykrzykiwali jego imię, wytrwale stali przy barierkach oczekując na autograf, fanki piszczały. Takie zachowanie publiczności mogłoby zaskoczyć. Ale nie Kurka. - Parę razy byłem w kadrze i wiedziałem czego oczekiwać po zachowaniach kibiców. Ja się wciąż czuję jak Bartek Kurek, tylko patrzy na niego 7 tysięcy ludzi.
Podobna ilość kibiców będzie w Bydgoszczy. Do środy zdążą już zapomnieć o weekendowej wpadce. Znowu będą krzyczeć z zachwytu, zdzierać gardła w dopingu, czekać na zdjęcie.