Cierpliwość pomogła
Remat Zalau - Asseco Resovia Rzeszów 0-3 (24:26, 24:26, 22:25) w meczu 5. kolejki grupy G Ligi Mistrzów.
Resoviacy wygrywając bez straty seta z mistrzem Rumunii zrobili krok w stronę awansu do II fazy Ligi Mistrzów. Swoją grą co prawda nie zachwycili, ale sztuką jest też wygrać, gdy gra się do końca nie klei.
W I secie mistrzowie Polski, których podróż do Zalau trwała autokarem aż 13 godzin (przez co nie zdążyli na poniedziałkowy trening), niemal od samego początku dyktowali warunki. Pewnie zmierzali do zwycięstwa, ale w końcówce sami sobie sprokurowali emocje. Po kontrataku Achrema goście wygrywali 24:21 i niespodziewanie stracili trzy punkty z rzędu. – Musi być cały czas zaangażowanie – krzyczał na czasie do swoich zawodników trener Andrzej Kowal, a jego podopieczni nie dali sobie odebrać seta.
W II partii przez długi czas przeważali miejscowi, którzy na pierwszą przerwę techniczną zeszli prowadząc 8:5, a resoviacy mieli spore problemy w dokładnym przyjęciu zagrywki. Przy stanie 14:11 na boisku pojawili się Maciej Dobrowolski i Jochen Schöps, a po ich wejściu rzeszowianie zdobyli cztery punkty z rzędu. – Podwójna zmiana była wymuszona, bo Lukasowi i Zibiemu wybitnie nie szło. Na ten moment chcemy, żeby zespół grał szeroką kadrą, a Jochen i Maciek spisali się świetnie – mówi trener Asseco Resovii, Andrzej Kowal. Wydawało się, że rzeszowianie są na dobrej drodze do wygranie tego seta, ale znów przytrafiła się niemal identyczna sytuacja, jak w inauguracyjnej partii. Resoviacy prowadzili 24:22 i znów nie potrafili postawić kropki nad „i”. Rumuni doprowadzili do remisu 24:24, ale ostatnie słowo należało już do ekipy trenera Kowala, która w kolejnej części meczu nadal nieco męczyła się z rywalem. Przy stanie 20:20 w trzecim secie rzeszowianie odskoczyli na dwa punkty przewagi i nie dali sobie już odebrać zwycięstwa.
- Graliśmy trochę zachowawczo. Myślę, że taka cierpliwość w grze nam pomogła, bo raczej nie było jednego elementu, z którego można być zadowolonym - mówi trener Andrzej Kowal, a kapitan ekipy z Rzeszowa Olieg Achrem dodaje. - Najważniejsze jest zwycięstwo bez straty seta, choć zdajemy sobie sprawę, że ta nasza gra nie była jakaś efektowna.
Trener Rematu - Mariusz Sordyl po porażce, która przekreśla definitywnie szanse jego zespołu na zajęcie trzeciego miejsca w grupie i awans do Challenge Round Pucharu CEV, nie był zbytnio załamany. – Z wyniku nie można być zadowolonym, bo zawsze gra się o zwycięstwo – mówi polski szkoleniowiec mistrzów Rumunii. – Dla nas ten mecz to coś ogromnie istotnego w tym sensie, że postawiliśmy twarde warunki zespołowi z Rzeszowa. Byliśmy troszeczkę słabsi w relacji zagrywka - przyjęcie, a rywal przy swoim trudniejszym serwisie nam odskakiwał. W grze na siatce byliśmy jednak równorzędnymi partnerami. Nasza skuteczność w ataku jest zadowalająca i z tego się cieszę. Wcześniej przydarzały nam się różne mecze i często ręce opadały, a dzisiaj co prawda nie zdobyliśmy punktów, ale inne korzyści wynikające z tego meczu mamy ogromne – kończy trener Sordyl.
REMAT Zalau – ASSECO RESOVIA 0-3 (24:26, 24:26, 22:25)
REMAT: Stoian 1, Dvoranen 15, Gheorghita 6, Pascan 9, de Almeida 13, Birau 4 oraz Maries (libero)
Asseco Resovia: Tichacek 1, Kovacević 15, Grzyb 5, Bartman 6, Achrem 10, Perłowski 7 oraz Ignaczak (libero), Kosok 1, Dobrowolski, Schops 10, Lotman 1
Inny mecz grupy G Arago de Sete – Bre Banca Lannutti Cuneo rozegrany zostanie w czwartek (20.30).