Ciężka przeprawa Jastrzębskiego Węgla
Aż pięciu setów potrzebowali siatkarze Jastrzębskiego Węgla, by pokonać beniaminka z Wielunia. Wygrana pozwoliła im awansować o jedno oczko w tabeli, ale styl gry nie napawa optymizmem, zwłaszcza w kontekście czekającego ich niebawem pojedynku z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.
Mało brakowało, a w Jastrzębiu doszłoby do nie lada sensacji. Siatkarze z Wielunia wygrywali już 2:0 i w trzecim secie prowadzili zaciętą walkę. W końcówce nie wytrzymali jednak presji i pozwolili dojść do głosu gospodarzom. W efekcie, zamiast wymarzonych trzech oczek musieli zadowolić się jednym. - Szkoda straconej szansy, ale ten jeden punkt, wywalczony na trudnym jastrzębskim terenie też jest niezwykle cenny – uznali zgodnie na konferencji prasowej trener Damian Dacewicz i kapitan Andrzej Stelmach. - To był dla nas dziwny mecz. Zaczęliśmy z takim strachem w oczach. Potrzebowaliśmy sporo czasu, żeby zacząć grać lepiej. Pewność odzyskaliśmy w trzecim secie - ocenił Roberto Santilli.
Ale po kolei...
Jastrzębski Węgiel rozpoczął spotkanie z jedną zmianą w składzie - mającego "drobny problem zdrowotny” Adama Nowika zastąpił Sławomir Szczygieł, który jednak nie zaliczy tego występu do udanych. Na trzy akcje z krótkiej skończył zaledwie jedną, nie radził sobie również w bloku. Dlatego już w połowie drugiego seta na boisku zameldował się Nowik. Goście z kolei wystąpili z Mikołajem Sarneckim na ataku.
Siatkarze Pamapolu zaczęli z wysokiego "c” - od bloku na Pawle Abramowie, który przysporzył im sporo radości. Potem było jeszcze lepiej. Szybko wyszli na prowadzenie (7:8) i sukcesywnie budowali przewagę. Trener Dacewicz zalecił swoim podopiecznym ryzyko w polu serwisowym i to się opłaciło. Choć sporo zagrywek lądowało w aucie, te które wpadały w pole sprawiały gospodarzom mnóstwo kłopotów. Dodatkowo, mieli oni ogromne problemy z kończeniem pierwszej akcji na skrzydłach. Ani Abramow, ani Hardy, ani Yudin nie potrafili sforsować ściany rąk, ustawianej z niemałym udziałem Marcina Nowaka i Macieja Zajdera. Jedynie Patryk Czarnowski nie dawał za wygraną i punktował rywali ze środka. To jednak nie wystarczyło by pokonać ambitnych wielunian w secie otwierającym mecz.
W drugiej partii miejscowi zagrali już lepiej. Jedynie Igor Yudin nie potrafił odnaleźć właściwego rytmu (na 12 prób skończył tylko 5) i trener Roberto Santilli zdecydował się wprowadzić na dłużej jego zmiennika Pedro Azenhę. To był strzał w "dziesiątkę” Brazylijczyk od razu pocelował zagrywką przeciwników i wniósł sporo ożywienia w grę swojej drużyny. Drugiej partii nie udało się uratować, ale w kolejnych było już naprawdę dobrze. Z minuty na minutę rozkręcał się też mało widoczny i mało skuteczny wcześniej Abramow. - Dobrze dla Jastrzębia, że Abramow obudził się w odpowiednim momencie, bo wyciągnął im dwa ostatnie sety. No i ten Brazylijczyk...w ogóle go nie znaliśmy - przyznał szczerze Marcin Nowak. - Nastawiliśmy się na Igora Yudina, żeby go wyłączyć i udało się, ale Pedro dał bardzo dobrą zmianę i kiedy Jastrzębie zmieniło nieco ustawienie, grało nam się bardzo ciężko – dodał trener Dacewicz.
Kluczowy dla losów pojedynku był trzeci set, w którym po twardej walce przyjezdni prowadzili 16:13, by w końcówce pozwolić jastrzębianom odrobić straty (19:19) i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Ostatnie dwie odsłony były już popisem gry Jastrzębskiego Węgla, w którego szeregach brylowali Abramow i Azenha. Gra Siatkarza Wieluń natomiast kompletnie się posypała. - Przede wszystkim popełnialiśmy zbyt dużo błędów w przyjęciu. Jastrzębie z kolei szanowało piłkę i to przyniosło efekty. Jesteśmy takim zespołem, że jak źle zaczniemy set, to potem nie potrafimy się podnieść. Taki właśnie był tie break - podsumował Andrzej Stelmach.
- Szkoda tej trzeciej partii. W tie breaku, gdzie każdy punkt jest na wagę złota zabrakło nam takiej ofiarności w grze, odsunęliśmy się od przyjęcia i nie kończyliśmy piłek na skrzydłach – wyliczał niedociągnięcia swoich podopiecznych Damian Dacewicz.
- Byliśmy nieco podłamani po dwóch przegranych odsłonach. Uspokoiliśmy się jednak i koncentrowaliśmy na każdej kolejnej piłce. Myślę, że był to całkiem niezły powrót do meczu – skwitował zadowolony z wyniku i swojej postawy brazylijski atakujący Jastrzębia.
Jastrzębski Węgiel - Pamapol Siatkarz Wieluń 3:2 (22:25, 23:25, 25:22, 25:19, 15:11)
MVP: Paweł Abramow