Ciężko wywalczone 5 minut
Pierwszy sukces klub odniósł w sezonie 2003/2004, wygrywając mistrzostwo Polski. Potem kilkakrotnie był bliski szczęścia, ale zawsze "coś” stawało na przeszkodzie - kontuzje, choroby, brak sportowego szczęścia. Tym razem zagrało wszystko. Siatkarze Jastrzębskiego Węgla eksplodowali formą w finale PP, wygrali trofeum i mają wreszcie swoje małe "5 minut”. Jak najbardziej zasłużone.
Kiedy w niedzielne popołudnie 24 stycznia Jastrzębski Węgiel wywalczył pierwszy w historii klubu Puchar Polski, główni autorzy sukcesu - siatkarze mówili: "jeszcze to do nas nie dociera, nie możemy uwierzyć”. Dzień później, w jastrzębskim kinie Centrum - na spotkaniu z przedstawicielami władz miasta, JSW i kibicami wyglądali jakby dawno zapomnieli o sukcesie - spokojni, skoncentrowani, bez nadmiernego entuzjazmu.
- Nie ma co szaleć, już we wtorek rano wracamy do treningów, a przed nami ciężki mecz - skwitował Adam Nowik - siatkarz, który podczas bydgoskiego turnieju grał jak z nut i na siatce stanowił dla rywali zaporę nie do przejścia.
- Współczuję chłopakom z Rzeszowa, doskonale wiem jak oni się teraz czują. To samo przeżyłem rok temu, po finale Challenge Cup - zauważył najlepszy broniący turnieju finałowego Pucharu Polski Paweł Rusek, który z Jastrzębskim Węglem jest związany już od sześciu sezonów. - 6 lat razem i zawsze drugie miejsce, zawsze gdzieś minimalnie się przegrywało. W końcu wygraliśmy. Bardzo się cieszę i dziękuję za wsparcie.
Sporo radości nagroda sprawiła też rosyjskiemu gwiazdorowi Jastrzębia Pawłowi Abramowowi. Złapał rewelacyjną dyspozycję w najwłaściwszym momencie i podczas pucharowych zmagań był prawdziwą opoką drużyny. Został wybrany MVP meczu finałowego i całego turnieju Enea Cup. Zgarnął też nagrodę, która zazwyczaj pada łupem zawodników grających po przekątnej - dla najlepszego atakującego turnieju.
- Potrzebowałem czasu, żeby wkomponować się w drużynę. Teraz już rozumiem wszystkie mechanizmy i czuję się tutaj doskonale. Ten puchar to jedno z najważniejszych trofeów w mojej karierze i najlepsza nagroda - wyznał Abramow, który po ceremonii w kinie Centrum, otoczony kibicami długo rozdawał autografy i pozował do zdjęć.
- Wiele lat marzyliśmy o tym, wiele lat czekaliśmy, a dzięki tym wspaniałym ludziom, dzięki tej wspaniałej jastrzębskiej rodzinie siatkarskiej możemy się wszyscy cieszyć. To dla was ten Puchar Polski - dla miasta, dla głównego partnera, Jastrzębskiej Spółki Węglowej. To dla nas wszystkich, bo dawać radość swoją grą, to nasze zadanie i myślę, że tak jak powiedziałem na początku sezonu, będziemy się cieszyć. Już się cieszymy, dzisiaj - nie szczędził patetycznych słów prezes Jastrzębskiego Węgla Zdzisław Grodecki, podkreślając niebagatelną rolę w sukcesie trenera Roberto Santilliego.
Włoski szkoleniowiec czekał na swój wielki dzień równie długo, a jego droga po cenną zdobycz wcale nie była usłana różami. Wydawało się nawet, że po poprzednim - udanym, ale nie w pełni satysfakcjonującym sezonie, opuści śląski klub. Stało się jednak inaczej, a za to, że nie zwątpił i skutecznie wdrażał swoją filozofię siatkówki, otrzymał w końcu nagrodę.
- Dziękuję wszystkim. W szczególności mojej rodzinie, za to, że była za mną cały ten czas oraz tym najważniejszym - ludziom, z którymi pracuję tutaj w Jastrzębiu, a przede wszystkim zawodnikom.
- Tym, co zrobiliście, spełniliście moje marzenia, jedną drugą, Bardzo wam dziękuję. Będziecie zawsze w moim sercu, niezależnie od tego, gdzie będziecie grali - dorzucił jeszcze jeden z najszczęśliwszych ludzi ostatnich kilku dni, Zdzisław Grodecki.
Wielkim marzeniem szefa śląskiego klubu jest też zapewne coś, co spędza mu sen z powiek od lat - nowa hala dla jego drużyny. Wydaje się, że i to pragnienie spełni się niebawem, bo jak obiecał obecny na spotkaniu II zastępca prezydenta Jastrzębia Zdroju Krzysztof Baradziej, uroczyste otwarcie nowego obiektu ma nastąpić wiosną 2011. - Mimo bardzo trudnych warunków budowa ruszyła. Idziemy do przodu. A w tej nowej hali głównym gościem będzie ta wspaniała drużyna - Jastrzębski Węgiel - zadeklarował Baradziej.