Cwetan Sokołow: Brazylia wygra z Polską
Jest nadzieją bułgarskiej reprezentacji. Z dobrym skutkiem zastępuje Wlado Nikołowa. Cwetan Sokołow wyrasta na jednego z najlepszych zawodników na pozycji atakującego. O rewanżu na niemieckiej reprezentacji, zamieszaniu w drużynie oraz o zwycięzcy meczu Polska – Brazylia, rozmawialiśmy w Sofii.
PlusLiga: Pokonaliście w czterech setach reprezentację Niemiec. Co było najistotniejszym elementem, który zdecydował o Waszym zwycięstwie?
Cwetan Sokołow: Myślę, że była to przede wszystkim zagrywka. Tego wieczoru wyszliśmy na boisko po zwycięstwo. Jeśli pamiętasz, oni pokonali nas w półfinale kwalifikacji olimpijskich tutaj w Sofii i dla nas wczorajsza wygrana była bardzo ważna. Chcieliśmy się odgryźć za tamten turniej. Dodatkowo nasza drużyna jest zupełnie inna od tej, która walczyła w maju, czy nawet dwa tygodnie temu. Zagrała dziś zespołowo, a taka gra jest dla mnie bardzo ważna. Duch drużyny jest bardzo ważny. Mamy bardzo młodych zawodników, dla których istotne jest to, by wygrywać także w trudnych momentach. Jeśli gładko wygrywamy jest dobrze. Kiedy jednak potrafimy podnieść się po słabym secie i zaczynamy grać agresywnie, zwyciężamy, to takie momenty budują drużynę. To pokazaliśmy wczoraj na boisku.
- Wielokrotnie graliście już w tym sezonie z reprezentacja Niemiec… Czy to Wam pomogło?
- Graliśmy z Niemcami już sześciokrotnie. Czuję się, jakbym grał z braćmi. Te liczne mecze nam pomogły. Może przed wczorajszym spotkaniem Niemcy uznali, że bez Matieja i Andreja będziemy łatwym przeciwnikiem, ale mylili się. Powiedzieliśmy sobie przed meczem, że na boisko wyjdziemy jako drużyna, będziemy walczyć i odegramy się za porażkę w kwalifikacjach olimpijskich. I to się udało.
- Czy te zmiany, sytuacja wokół drużyny dodatkowo Was motywowała do tego turnieju?
- Nie… Dla nas bardzo ważne jest to, by grać dobre spotkania. Oczywiście, mamy swoje kłopoty w federacji i wokół drużyny, ale wychodząc na boisko zapominamy o wszystkim. To co dzieje się poza boiskiem, tam zostaje. Oczywiście brak Matieja i Andrieja jest dla nas problemem. Nie mogę temu zaprzeczyć. To doświadczeni gracze. Teraz dla nas najważniejsze jest teraz zapomnieć o tym wszystkim i jak najlepiej spisywać się na boisku. Potrafimy grać dobrze w siatkówkę i to pokazujemy na boisku. Nie ukrywam, ta sytuacja jest dla nas stresująca, ale zapominamy o tym, gdy tylko rozpoczyna się mecz. Mam nadzieję, że to zamieszanie niebawem się skończy.
- Dziś macie dzień przerwy. Kolejny mecz gracie w piątek z reprezentacją USA. Co myślisz o tym następnym spotkaniu?
- Niewiele jeszcze wiem o reprezentacji USA. Nie oglądałem ich zmagań w Lidze Światowej (śmiech). Po treningu pojedziemy na halę i zobaczymy, jak grają Amerykanie.
- Co sądzisz o największej jak dotąd niespodziance i przegranej Brazylijczyków?
- Brazylijczycy znaleźli się teraz w bardzo trudnej sytuacji. Wczoraj na boisku nie byli tą samą drużyną, co zawsze. Czegoś im brakowało... chyba tej zespołowości, z której słynęli. Nie cieszyli się grą
w siatkówkę. Wszyscy znamy Brazylię jako tę drużynę, która gra z uśmiechem na ustach. Wczoraj im tego zabrakło.
- Dziś Brazylia zmierzy się z Polską. Kto Twoim zdaniem zwycięży?
- Myślę, że trudno wskazać zwycięzcę, ale jeśli już musiałbym go wskazać, to moim zdaniem wygra Brazylia. Taktyka, którą będą skrupulatnie realizować, będzie ich atutem. Dodatkowo będą bardzo zmotywowani, znów będą jednością, a to w siatkówce jest jeden z ważniejszych elementów.