Ćwierćfinał PlusLigi: Jastrzębski Węgiel - Trefl Gdańsk 1:3
W ćwierćfinałowej fazie PlusLigi zespoły grają do dwóch zwycięstw. Jastrzębski Węgiel pierwsze starcie stoczył przed własną publicznością, przegrywając z Treflem Gdańsk 1:3 (25:14, 21:25, 23:25, 14:25). MVP: Damian Schulz. Drugi i ewentualnie trzeci mecz odbędzie się na terenie gdańszczan, 21 i 22 kwietnia.
„Zaczyna się całkiem inne granie”, „Do play offów wszystkie zespoły przystępują z białą, niezapisaną kartą” - to slogany, które od lat można usłyszeć z ust zawodników i trenerów, tuż przed startem rundy play off. Siatkarska rzeczywistość jest jednak taka, że sporadycznie zdarza się, aby zespół, który w fazie zasadniczej dwukrotnie przegrywa z danym rywalem, był od niego lepszy na kolejnym etapie zmagań. Doskonale ilustruje to najnowsza historia Jastrzębskiego Węgla. W zeszłym roku Pomarańczowi dwukrotnie musieli uznać wyższość ZAKSY w głównym sezonie i tak samo było w półfinale mistrzostw Polski.
Tym razem trochę racji mieli zawodnicy śląskiej drużyny, którzy kilka dni temu zapewniali, że w play offach zespół zaprezentuje się zupełnie inaczej niż w końcówce rundy zasadniczej. Tak faktycznie było, ale jakości, którą przygotowali nie wystarczyło, by wreszcie pokonać drużynę z Gdańska. W trwających rozgrywkach przegrali z ekipą Andrei Anastasiego trzeci mecz. Jastrzębski Węgiel i Trefl Gdańsk w sumie konfrontowały siły 17 razy. Aż 11 spotkań wygrali jastrzębianie, ale zespoły nigdy jeszcze nie spotkały się na II etapie zmagań - wszystkie dotąd rozegrane mecze miały miejsce w fazie zasadniczej.
W pierwszej partii środowego pojedynku miejscowi grali koncertowo, a ich motorem napędowym był Salvador Oliva. Goście patrzyli tylko po sobie, nie mogąc uwierzyć, że „pomarańczowa maszyna” tak sprawnie działa i to we wszystkich elementach. Za to trener Anastasi z każdą przegraną akcją swoich podopiecznych irytował się coraz bardziej. Najpierw zdjął z boiska Artura Szalpuka, potem Tylera Sandersa i Damiana Schulza, ale losów seta nie zdołał odmienić.
W drugiej odsłonie gra się wyrównała i pewnie byłoby tak do końca, gdyby gospodarze skupiali się wyłącznie na swoich boiskowych obowiązkach, a nie na kwestionowaniu decyzji arbitrów. W efekcie zamiast kontynuować dobrą passę z I seta, zaczęli popełniać błędy, a przede wszystkim pozwolili rozegrać się rywalom, którzy poprawili zagrywkę i skuteczność w ataku.
Następny fragment spotkania przyniósł wszystko, co znamionuje prawdziwe siatkarskie widowisko - zaciętą batalię w każdej akcji oraz emocje i iskry po obu stronach siatki. -Takie właśnie są play offy - zgodnie powtarzali główni bohaterowie wydarzeń w Jastrzębiu-Zdroju, tuż po ich zakończeniu. W trakcie gry dawali z siebie maksimum, ale trochę więcej jakości w trzeciej partii wykazali przyjezdni i to oni objęli prowadzenie w meczu.
W czwartym secie u jastrzębian pojawiły się pierwsze oznaki rezygnacji, głównie dlatego, że nie potrafili ulokować piłki w polu przeciwnika. Gdańszczanie za to świetnie bronili, pewnie atakowali i bezlitośnie wykorzystywali wszystkie pomyłki rywali. Przy wyniku 11:19 w hali dał się słyszeć pomruk niezadowolenia kibiców, którzy domagali się od swojej drużyny więcej wiary w końcowy sukces. Bezskutecznie.
Relacja punkt po punkcie: http://pls-web.dataproject.com/Livescore_Adv.aspx?ID=27714
Statystyki meczu: http://pls-web.dataproject.com/MatchStatistics.aspx?ID=1048&mID=27714&Page=S
Powrót do listy