Czasem 70 km daje w kość
Marcin Nowak był jednym z filarów Pamapolu Siatkarza Wieluń. Walka o miejsca 5-8 z częstochowskim zespołem została łatwo przegrana. Czy były reprezentant Polski zostanie w Wieluniu? Jak sam twierdzi za wcześnie jeszcze mówić o konkretnych planach. Rozmowy jednak niebawem podejmie.
PlusLiga: Proszę podsumować ostatnią rywalizację z AZS-em Częstochowa?
Marcin Nowak: Nie mieliśmy zbyt wiele do pokazania. Przyjęcie szwankowało u nas na całej linii. Myślę, że to ten element zadecydował o porażce. Przeciwnicy mieli dużo szczęścia, bronili niesamowite piłki, ale jak to mówią szczęście sprzyja lepszym.
- Czy nie masz wrażenia, że częstochowianom bardziej zależało na wygraniu tej rywalizacji?
- W Częstochowie zawsze była duża presja, wielkie oczekiwania. W tym sezonie mieli słabszy skład, nie stawiano ich w gronie faworytów. Jednak poprzez dobrą grę w pierwszej fazie sezonu rozbudzili apetyty. Choć w większości są to młodzi zawodnicy, z pewnością maja potencjał na zajęcie piątego miejsca i kontynuowanie wieloletniej serii występów w europejskich pucharach.
- Jak czuje się Pan w Pamapolu Wieluń?
- W drużynie dobrze się czuje. Męczą mnie tylko trochę ciągłe dojazdy. Wydaje się niby tak blisko, ale czasem jednak te 70 km daje znać po kościach. Czasem połamany wysiadam z samochodu prosto na trening. Dobrze, że powstała już obwodnica Krzepic, która choć trochę przyspieszyła czas dojazdu.
- Masz już jakieś plany na przyszły sezon?
- Trochę jest jeszcze na to za wcześnie, myślę, że podejmę rozmowy na temat nowego kontraktu w Wieluniu, ale nic jeszcze przesądzone nie jest. Niebawem wszystko powinno być klarowne.
- Jakie są Twoje typy na półfinały PlusLigi?
- Myślę, że Skra powinna sobie poradzić z Resovią, jest ona głównym kandydatem do zdobycia złotego medalu. W Resovii też były wielkie oczekiwania, ale moim zdaniem właśnie ta drużyna skończy sezon bez żadnego medalu. W drugiej parze Jastrzębie-Kędzierzyn naprawdę ciężko jest wskazać faworyta.
- Jak widzisz szanse Skry w turnieju Final Four Ligi Mistrzów?
- Tam będzie im zdecydowanie trudniej niż w naszej lidze, aczkolwiek uważam, że z Dynamem Moskwa sobie poradzą. O wiele trudniej będzie im już w ewentualnym wiekim finale, gdzie z pewnością czekać będzie piekielnie silna włoska drużyna Trentino Volley. Będę mocno trzymał kciuki za polski zespół.