Człowiek, który zapala i gasi światło
- Kiedyś zadano mi pytanie co ja właściwie robię przy organizacji meczów siatkówki w Polsce. Odpowiedziałem, że zapalam i gaszę światło - mówi Waldemar Kobienia. I trafił w sedno.
O siatkarskich imprezach w Polsce jest głośno na arenie międzynarodowej. I nie ma znaczenia w jakim mieście odbywają się zawody. Zagraniczni goście byli pod wrażeniem zarówno tegorocznego turnieju Final Four Ligi Mistrzów, jak i ubiegłorocznego finałowego turnieju Ligi Światowej, profesjonalizmu ludzi, którzy to wszystko przygotowali.
Nie inaczej zapewne będzie w tym roku. Od piątku do niedzieli w katowickim „Spodku” rozegrany zostanie turniej grupy B z udziałem Brazylii, Finlandii, Kanady i Polski.
Świetny turniej, świetna organizacja, świetni ludzie, świetna atmosfera – takie słowa regularnie wypowiadają uczestnicy i zagraniczni goście po imprezach siatkarskich w Polsce. Trener reprezentacji Argentyny Javier Weber w czasie finałowego turnieju Ligi Światowej w położonej na granicy Gdańska i Sopotu hali Ergo Arena mówił, że Polska to jest najlepszy kraj dla siatkówki.
- Kiedyś zadano mi pytanie co ja właściwie robię przy organizacji meczów siatkówki w Polsce – mówi Waldemar Kobienia, sędzia i prezes Opolskiego Związku Piłki Siatkowej. W oficjalnych programach FIVB nazywany jest dyrektorem technicznym zawodów. – Odpowiedziałem, że zapalam i gaszę światło. Jest to chyba najlepsza, bo najkrótsza odpowiedź.
Waldemar Kobienia ze swoimi współpracownikami pojawia się w hali na kilka dni przed meczem. Zwykle jest to poniedziałek.
- Zaczynamy m.in. ustawiać sprzęt na hali i w biurze zawodów. Rozkładamy teraflex. Hala ma być gotowa nie tylko na oficjalne spotkania, ale również na trening drużyn. Po meczu, zwykle jest to niedzielny późny wieczór zaczynamy zbierać wszystko co wcześniej rozstawiliśmy. Jest to m.in. 26 rolek teraflexu po 200 kg każda. Pracę kończymy o piątej rano następnego dnia - opowiada
Tak było m.in. w czasie spotkań w Lidze Światowej w 2011 roku. Następnego dnia rano po meczach z Portoryko w Płocku Waldemar Kobienia ze swoimi współpracownikami udał się do Katowic. Jechały dwie ciężarówki sprzętu. Czasu było na styk.
- Wieczorem drużyny już trenowały w Spodku. Wozimy nie tylko teraflex, ale też np. komputery i spinacze. Kiedyś jeden z naszych kolegów powiedział, że jesteśmy takim cyrkiem obwoźnym – mówi Waldemar Kobienia.
W najbliższy weekend będzie obecny w Katowicach w czasie wspomnianego turnieju grupy B Ligi Światowej. - W „Spodku” trwa już praca. Hala musi być gotowa na trening drużyn. Ostatni mecz w niedzielę Polska-Brazylia rozpocznie się o 20.00. Gdy już „Spodek” będzie pusty, a stanie się tak około północy, zaczniemy zwijać cały nasz interes. 8 czerwca w Łodzi wystartuje turniej World Grand Prix, ale Atlas Arenę trzeba już przygotować na treningi siatkarek Brazylii, Polski, Serbii i Włoch. O spaniu będziemy mogli pomyśleć gdzieś około północy z poniedziałku na wtorek – powiedział Waldemar Kobienia.
Waldemar Kobienia przy organizacji imprez siatkarskich w Polsce pracuje od lat. - Każdy mecz daje doświadczenie, nabywamy kolejnych umiejętności. Przy obecnych środkach technicznych można już współpracować i koordynować pracę na odległość – dodaje.
W 2014 roku Polska będzie gospodarzem mistrzostw świata mężczyzn. Wielu ludzi, którzy obecnie organizują siatkarskie imprezy w Polsce będzie pracowało przy tym czempionacie. Miejscem rywalizacji będą m.in. obiekty w Katowicach i Łodzi, które są już doskonale znane w międzynarodowym środowisku siatkówki. Waldemar Kobienia ze swoimi ludźmi jest już teraz gotów sprostać temu wyzwaniu. I na koniec zapali oraz zgasi światło.