Czwartek z Ligą Mistrzów: VfB Friedrichshafen - Jastrzębski Węgiel 0:3
W trzeciej kolejce Ligi Mistrzów Jastrzębski Węgiel bez problemów pokonał niemiecki VfB Friedrichshafen 3:0 (25:15, 25:17, 25:15). Dzięki tej wygranej podopieczni Andrei Gardiniego umocnili się na pozycji lidera grupy A.
- Ciężko powiedzieć, czego możemy spodziewać się po naszych rywalach. Nie zapominajmy o tym, że jest to Liga Mistrzów. A mecze wyjazdowe w europejskich pucharach nie należą do łatwych. Przeloty, podróże, różne uwarunkowania. Do tego mierzymy się z rywalem ze świetną historią w tych rozgrywkach. Czeka nas trudna przeprawa i sam jestem ciekaw, jak to będzie wyglądać w czwartek na boisku. Ale powinniśmy być gotowi na walkę o zdobycie punktów w tym spotkaniu - mówił przed spotkaniem trener Andrea Gardini.
Jastrzębianie potrzebowali 63 minut, aby pokonać niemiecki zespół. Kontrolowali mecz od pierwszej do ostatniej piłki. Już na początku premierowej odsłony podopieczni Andrei Gardiniego szybko odskoczyli rywalom na pięć oczek 8:2 i z każdą kolejną akcją powiększali przewagę 18:11. Świetne przyjęcie jastrzębian pozwoliło Benjaminowi Toniuttiemu grać wszystkimi opcjami. Zawodnicy niemieckiej ekipy mieli problemy w każdym elemencie gry, począwszy od przyjęcia, a na ataku kończąc, przez co tracili kolejne punkty. Pierwszy set zakończył się wysoką wygraną Jastrzębskiego Węgla 25:15.
Druga partia wyglądała identycznie jak pierwsza. Polacy cały czas kontrolowali sytuację na boisku i szybko uzyskali przewagę 11:5. Tylko raz, w połowie seta, podopieczni Marka Lebedewa zbliżyli się do jastrzębian na trzy oczka 15:12. Kolejne punkty wpadały już na konto polskiego zespołu, który bardzo dobrze spisywał sie w obronie i kontratakach 20:14. Gospodarze przy słabej grze na siatce, nie potrafili nawiązać walki z ekipą przyjezdnych i tracili kolejne punkty. Ostatecznie jastrzębianie wygrali tę partię do 17.
W trzeciej odsłonie Polacy wyszli na boisko z Eemi Tervaporttim na rozegraniu oraz Arpadem Barotim na ataku i dalej grali bezbłędnie we wszystkich elementach gry. Niemoc gospodarzy w przyjęciu oraz ataku sprawiła, że już na początku stracili siedem punktów 7:0. Nie potrafili znaleźć sposobu na świetnie grających Rafała Szumurę, Tomasza Fornala oraz obu środkowych – Jurija Gladyra i Łukasza Wiśniewskiego 11:4 i 19:7. Przy tak wysokim prowadzeniu jastrzębian, trener Andrea Gardini wpuścił na boisko Wojciecha Szweda i Jakuba Macyrę, a młodzi zawodnicy świetnie wywiązali się ze swoich ról 23:9. Choć gospodarze w końcówce zdobyli kilka punktów 23:12, to w żaden sposób nie zagrozili jastrzębianom, którzy wygrali tę partię 25:15.
Powrót do listy