Czy Akademików z Częstochowy stać na powstrzymanie ligowego potentata?
W środę rozegrano pierwszą rundę spotkań ćwierćfinałowych Pucharu Polski. W jednej z par Jastrzębski Węgiel pokonał, nie bez przeszkód Tytana AZS Częstochowa 3:1. Czy w rewanżu, na własnym boisku Akademicy są w stanie wyrwać rywalom więcej, niż jeden set?
Na inaugurację rozgrywek PlusLigi, w hali "Polonia" AZS ograł jastrzębskie gwiazdy 3:1, ale wtedy śląska drużyna była na samym początku budowy kolektywu skomponowanego z aż dziesięciu nowych graczy. W rewanżu jastrzębianie gładko pokonali częstochowian 3:0, ale kilka dni później, w ramach PP siatkarze Marka Kardosa postawili poprzeczkę znacznie wyżej. Grając bez Dawida Murka i Łukasza Wiśniewskiego długimi fragmentami toczyli z rywalami wyrównany bój. Gdyby nie cała lawina błędów własnych (35), kto wie jak zakończyłaby się rywalizacja. Tym bardziej, że górnicza drużyna nie miała w środę najlepszego dnia.
- Zagraliśmy jeden z gorszych meczów w tym sezonie. To dla nas bardzo niebezpieczne, bo jeśli chcemy ugrać coś więcej, musimy w każdym meczu grać ze stuprocentowym zaangażowaniem. Nie akceptuję takiej postawy mojej drużyny, jak ta w ostatnim spotkaniu - złościł się Lorenzo Bernardi.
Jego zawodnicy, po pierwszym dość łatwo wygranym secie zgubili koncentrację i bojowe nastawienie, pozwolili przeciwnikom rozegrać się. Na siatce szalał dotychczasowy "ławkowicz" Adrian Hunek, a Michał Kamiński bezlitośnie obijał ręce blokujących. - Przez chwilę "śmierć zajrzała nam w oczy" - po drugim secie, którego mogliśmy wygrać, ale nie wykorzystaliśmy szansy - opisywał Zbigniew Bartman zapewniając, że on i koledzy nie zlekceważyli oponentów spod Jasnej Góry. - Gdy się lekceważy rywali, zazwyczaj przegrywa się pierwszą partię. My tuż po pierwszej przerwie technicznej przejęliśmy kontrolę nad setem i wygraliśmy go do 21.
Nie bez trudu i, zupełnie niepotrzebnej nerwówki na boisku, jastrzębianie wygrali następne dwie odsłony i mogli odetchnąć z ulgą. Na rewanż do Częstochowy pojadą z jednym, jasno wytyczonym celem - zdobyć awans do turnieju finałowego, za wszelką cenę.- Styl gry może nie zachwycał, ale najważniejsza jest wygrana. To jest Puchar Polski, który rządzi się swoimi prawami - zauważył kapitan JW.
A kapitan częstochowskich Akademików Krzysztof Gierczyński, komentując postawę swojej drużyny w pierwszym pucharowym pojedynku wspomniał o dwóch podstawowych celach, założonych przed meczem z Jastrzębiem. - Pierwszy to wygranie rywalizacji. Po drugie, chcieliśmy zacząć grać na naszym normalnym poziomie i momentami tak było, gra sprawiała nam radość. Polegliśmy, ale powolutku coś zaczyna się dziać.
- Jestem zadowolony z postawy zespołu, bo pokazał zupełnie inną twarz, niż w poprzednim meczu. Cieszy szczególnie, że tę walkę i entuzjazm przynoszą głównie młodzi zawodnicy, którzy w tej konfrontacji wypadli bardzo dobrze. Widać, że te zmiany, które mogą nadejść, mogą wyłącznie pomóc - ocenił z kolei Marek Kardos.
W spotkaniu rewanżowym, w Częstochowie do drużyny dołączy już najprawdopodobniej Dawid Murek. Łukasza Wiśniewskiego czeka 5-10 dni przerwy i na pewno nie zagra w sobotę. Jeśli, mimo ubytków kadrowych siatkarze AZS-u marzą o pokonaniu Jastrzębskiego Węgla, muszą popracować nad dwoma największymi bolączkami - zagrywką, którą w pierwszym spotkaniu oddali rywalom aż 21 punktów oraz kończeniem trudnych, sytuacyjnych piłek. Tu, zdaniem trenera Kardosa tkwiła kluczowa różnica między jego podopiecznymi a siatkarzami Lorenzo Bernardiego. - Wpadło nam też kilka piłek "gapiowskich" - to nie powinno się zdarzyć na takim poziomie. Jastrzębie to drużyna klasowa, my taką drużyna chcemy być - podsumował Krzysztof Gierczyński.
Drugie spotkanie w ramach ćwierćfinału Pucharu Polski, pomiędzy Jastrzębskim Węglem a Tytanem AZS Częstochowa zostanie rozegrane w sobotę 7 stycznia, w hali "Polonia" w Częstochowie (godz. 15.00), W przypadku zwycięstwa Tytana, o awansie do turnieju finałowego zdecyduje najpierw stosunek setów, a potem małych punktów.