Czy finalistę poznamy w Jastrzębiu?
W rywalizacji ZAKSY z Jastrzębskim Węglem o awans do finału Plus Ligi jest remis. Po pierwszym, słabym meczu siatkarze z Kędzierzyna-Koźla podnieśli się i po dramatycznej walce pokonali rywali. Dwa kolejne spotkania w piątek i sobotę rozegrane zostaną w Jastrzębiu. Czy już po nich poznamy jednego z tegorocznych finalistów? Czy zadecyduje o tym piąty mecz w Kędzierzynie-Koźlu?
W lepszej sytuacji zdaje się być zespół Roberto Santilliego, gdyż w swojej nietypowej hali przegrywa niezwykle rzadko, a kędzierzynianom nie udało się tam wygrać od 29 lutego 2008 roku. Jednak Jakub Jarosz zapowiada, że on i jego koledzy będą gryźli parkiet, żeby wywieźć stamtąd korzystny wynik. - Dopóki piłka w grze musimy walczyć i wierzyć, że się uda – uważa atakujący ZAKSY.
W pierwszym starciu tych drużyn walka trwała tak naprawdę tylko dwa sety, potem jastrzębianie zdeklasowali rywali. - Zrealizowaliśmy swój plan. Bardzo chcieliśmy wygrać w Kędzierzynie, choć po tak długiej przerwie w rozgrywkach obawialiśmy się o swoją dyspozycję – przyznał Patryk Czarnowski, środkowy Jastrzębskiego Węgla, który został wybrany MVP pierwszego meczu.
Rozczarowania grą swoich podopiecznych nie krył Krzysztof Stelmach. - Poza pierwszym setem graliśmy słabo. Niestety, po raz kolejny okazało się, że mój zespół nie pokazuje swojej siatkówki, gdy przeciwnik go naciska. Nie potrafimy się podnieść po trudnych momentach. Dzisiaj zdarzył się taki jeden w drugim secie, gdy przy swoim prowadzeniu tracimy kilka punktów z rzędu i po nim nie umieliśmy uporządkować sytuacji. Tak nie da się grać w Plus Lidze, a co dopiero w play off – powiedział trener ZAKSY.
Dzień później kibice zobaczyli o wiele bardziej ciekawe widowisko i co najważniejsze dla kibiców w Kędzierzynie-Koźlu szczęśliwie zakończone zwycięstwem ich ulubieńców. - Ważne, że podnieśliśmy się po poniedziałkowej porażce. To zwycięstwo daje nam nadzieję na dalszą walkę o finał – ocenił spotkanie Jakub Jarosz.
Rozczarowania takim obrotem sprawy nie kryli goście. - Mieliśmy ogromną szansę na objęcie prowadzenie 2-0 w tej rywalizacji, ale się nie udało. Wracamy do Jastrzębia i postaramy się wykorzystać atut własnej hali – zapowiada Grzegorz Łomacz, rozgrywający Jastrzębskiego Węgla.
O sportowej złości mówił również Roberto Santilli. - Gdyby nie błędy w tie-breaku, to my mogliśmy się dziś cieszyć z wygranej. Ta porażka wyzwoli w nas większą agresję przed kolejnymi meczami – stwierdził trener jastrzębian.
Tym razem powody do zadowolenia miał szkoleniowiec gospodarzy. - Zaprezentowaliśmy walkę do samego końca. Choć przegrywaliśmy w setach 1:2 nie straciliśmy wiary w zwycięstwo. Dziś chłopcy pokazali ducha walki. Wygrana doda nam wiary w końcowy sukces i z tą wiarą pojedziemy do Jastrzębia – powiedział Krzysztof Stelmach.