Czy Fino Kaposvár sprawi niespodziankę w Jastrzębiu?
W nadchodzącym tygodniu zespół Jastrzębskiego Węgla powróci do walki o awans do fazy grupowej tegorocznych rozgrywek Ligi Mistrzów. W pierwszej rundzie kwalifikacji jastrzębianie spotkali się z holenderską Draismą Dynamo Apeldoorn oraz białoruskim Stroitelem Mińsk, pokonując obu rywali bez straty seta.
W drugiej rundzie kwalifikacji siatkarze Luke’a Reynoldsa zmierzą się z węgierskim Fino Kaposvár oraz rumuńską C.S.M Arcadą Galati. Losy rywalizacji o przepustkę do Ligi Mistrzów w tym przypadku rozstrzygną dwa turnieje – gospodarzem pierwszego będzie właśnie zespół Jastrzębskiego Węgla, natomiast drugi pod koniec października odbędzie się w Rumunii. Pierwotnie każda z drużyn uczestniczących w eliminacjach miała podjąć się organizacji jednego turnieju, jednak ze względu na pandemię koronawirusa zdecydowano się ograniczyć liczbę meczów i wyjazdów zagranicznych. Tym sposobem siatkarze ze Śląska triumf w pierwszej rundzie odnieśli po rozegraniu tylko jednego turnieju, lecz już w drugiej rundzie na takie rozwiązanie nie zgodziła Arcada Galati, która w poprzedniej fazie wykorzystała atut własnego boiska.
Pierwszym przeciwnikiem Jastrzębskiego Węgla będzie zespół Fino Kaposvár, z którym zmierzy się w najbliższy wtorek o godzinie 20.30. Przez pierwszą rundę eliminacji węgierski zespół przeszedł z komplikacjami.
Węgierscy siatkarze w chorwackim Zagrzebiu w pierwszej kolejności zmierzyć mieli się z gospodarzem, drużyną Mladost Zagreb, jednak ze względu na potwierdzone przypadki zakażenia koronawirusem wśród zawodników, zespół zdecydował się całkowicie wycofać z tej rywalizacji. Wobec tego losy awansu miały rozstrzygnąć się w dwumeczu z kolejnym rywalem – albańskim Erzeni Shijak, jednak w poniedziałek poprzedzający turniej Albańczycy nie zostali wpuszczeni na terytorium Chorwacji, ze względu na brak wyników testów na COVID-19. Sytuacja skomplikowała się do tego stopnia, że nie było pewne, czy mecze w ogóle się odbędą, ostatecznie jednak kolejnego dnia siatkarze Erzeni Shijak dostali pozwolenie na przekroczenie granicy. Pierwszy mecz padł łupem Węgrów, którzy odnieśli pewne zwycięstwo 3:0 (25:16, 25:19, 25:19), zaś swój awans do drugiej fazy eliminacji przypieczętowali dzień później - 3:0 (25:18, 25:16, 25:15).
– Jestem bardzo zadowolony z postawy mojej drużyny w tych spotkaniach, wiadomo, że nigdy nie da się bezstresowo rozpocząć rywalizacji w turnieju takiej rangi. Chcieliśmy zagrać swoją grę, i to nam się udało, pomimo tych wszystkich zawirowań i trudnych okoliczności. Jestem bardzo dumny z chłopaków, że tak dobrze się zaprezentowali, mimo że właściwie nie mieliśmy okazji rozegrać wcześniej żadnych meczów sparingowych. Spełniliśmy swoje marzenie o awansie do kolejnej fazy eliminacji, jesteśmy przekonani, że to ogromny sukces i wielka szansa zarówno dla nas, jak i dla całej węgierskiej siatkówki – powiedział argentyński szkoleniowiec Fino Kaposvár, Ruben Wolochin.
Prócz udziału w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów, siatkarze z kraju bratanków walczą równocześnie w rozgrywkach węgierskiej Extraligi mężczyzn, gdzie obecnie plasują się na drugim miejscu w tabeli, a w piątkowy wieczór po czterosetowym pojedynku przed własną publicznością pokonali zespół Kecskeméti RC. Ponadto siatkarze Fino Kaposvár w bardzo imponujący sposób przypieczętowali także swój awans do ćwierćfinału Pucharu Węgier, nie dając żadnych szans zespołowi TFSE Volley (25:8, 25:17, 25:11).